[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Gdybym tak mógł upić się dość, by to coś smakowało mi jak mięso - stwierdził Sol z pełnymi
ustami, przeżuwając z widoczną przyjemnością.
- Całkiem smaczne - powiedziała Shirl, a Andy przytaknął.
Dziewczyna szybko zjadła swój zraz i kawałkiem suchara wybrała z talerza sos. Upiła drinka.
Kłopoty z wodą wydały się teraz tak odległe. Co ta kobieta mówiła o swoim dziecku?
- Czy wiecie może, co to jest kwaski? - spytała. Andy wzruszył ramionami.
- Wiem tyle, że to jakaś choroba. Czemu pytasz? - Rozmawiałam trochę z kobietą, która stała przede
mną w kolejce po wodę. Miała ze sobą małego chłopca, który był chory właśnie na ten kwaski. Nie
rozumiem, czemu zatem zabrała go na deszcz i nie wiem, czy to nie jest zarazliwe.
- Zarazliwe nie jest na pewno - powiedział Sol. - Kwaski to skrót od kwashiorkor. Gdybyś w trosce
o swoje zdrowie tak jak ja oglądała programy medyczne lub zajrzała czasem do książki, to
wiedziałabyś o niej wszystko. Nie możesz się zarazić, bo to choroba wynikająca z niedoborów, tak
jak beri-beri.
- O tej też nigdy nie słyszałam.
- Ta jest rzadka, ale kwaski spotyka się ostatnio coraz częściej. Powodowany jest przez niedobór
protein. Kiedyś była znana tylko w Afryce, obecnie jednak panoszy się w całych Stanach
Zjednoczonych. Miłe, prawda? Nie ma mięsa, soczewica i fasola sojowa są za drogie, a zatem
mamusie napychają dzieci sucharami i cukierkami, wszystkim, co jest tanie...
%7łarówka zamigotała i zgasła. Sol znalazł po omacku drogę przez pokój i w gmatwaninie piętrzących
się na lodówce drutów odszukał przełącznik małej lampki. Mdły blask rozproszył ciemność.
- Trzeba je naładować - mruknął - lecz można poczekać z tym do rana. Większy wysiłek po jedzeniu
zle wpływa na krążenie krwi i trawienie.
- Cieszę się, że pan tu jest, doktorze - powiedział Andy. - Bo widzi pan, mam pewien kłopot. Otóż,
wszystko co zjem wędruje mi od razu do żołądka...
- Bardzo zabawne, panie Mądraliński. Naprawdę, nie rozumiem Shirl, jak możesz wytrzymać z tym
żartownisiem. Po jedzeniu wszyscy poczuli się lepiej, rozmawiali aż do czasu, gdy Sol ogłosił, że
wyłącza światło, by oszczędzać akumulatory. Mała kostka zalatującego rybą węgla morskiego
spłonęła na popiół i pokój zaczął się wychładzać. Powiedzieli sobie dobranoc i rozeszli się. Andy
wyszedł pierwszy, by znalezć latarkę. W ich pokoju było jeszcze zimniej .
- Idę spać - powiedziała Shirl. - Nie jestem naprawdę zmęczona, ale to jedyny sposób, by się ogrzać.
Andy bezskutecznie pstrykał przełącznikiem.
- Wyłączyli prąd, a ja muszę jeszcze zrobić parę rzeczy. Co się dzieje? Już od tygodnia jesteśmy co
wieczór pozbawiani elektryczności.
- Pozwól mi się położyć - poprosiła Shirl. - Nie mam wyjścia.
Rozłożył notatnik na komodzie, obok położył formularz z odzysku i zaczął przepisywać informacje do
raportu.
Prawą dłonią rytmicznie ściskał latarkę. Miasto było ciche tej nocy, deszcz i ziąb przegoniły ludzi z
ulic. Powarkiwanie małego generatorka, przerywane od czasu do czasu poskrzypywaniem rysika na
plastiku, brzmiało w tej ciszy nienaturalnie głośno. Było dość światła, by Shirl mogła rozebrać się.
Zadrżała zdjąwszy wierzchnią odzież i szybko naciągnęła grubą zimową piżamę i pocerowaną parę
skarpet, których używała tylko do snu. Na to narzuciła jeszcze ciepły sweter. Prześcieradła były
zimne i wilgotne, nie zmieniali ich od kiedy zaczęły się kłopoty z wodą. Wietrzyła je jak często się
dało, ale to niewiele pomagało. - Co przepisujesz? - spytała.
- Wszystko co mam o Bill'ym Chungu, wciąż chcą, bym go znalazł. Najgłupsza sprawa o jakiej
kiedykolwiek słyszałem. - Rzucił rysik ze złością i przeszedł się tam i z powrotem po pokoju. Wciąż
ściskał latarkę, która rzucała na sufit ruchliwe cienie. - Od czasu morderstwa O'Briena mieliśmy w
rejonie dwa tuziny zabójstw. Złapaliśmy jednego mordercę, gdy stał nad wykrwawiającą się żoną, a
wszystkie inne sprawy zostały zapomniane niemal tego samego dnia, gdy się zdarzyły. Czemu to
jedno śledztwo jest tak istotne? Wydaje się, że nikt nie potrafi na to odpowiedzieć, a jednak wciąż
żąda się ode mnie nowych raportów. I wciąż oczekuje się, że po dwóch zmianach pod rząd pójdę
jeszcze szukać tego szczeniaka. Dziś w nocy też powinienem łazić gdzieś tam i sprawdzać kolejny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •