[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Policyjny dowódca należał jednak do prawdziwych driverów, poszukiwania i akcie
ratunkowe przyniosły mu medale, więc kiedy admiralicja otrzymała jego pokutniczy
meldunek, nie usiłowała zwalić winy na faceta, a znalazła winnego we własnym gronie.
Oddała pod sąd szefa sztabu Grupy F  powodem była utrata czujności. Nikt nie miał
wątpliwości  battleship zdezerterował. Tak samo łatwo wyjaśniono motywację załogi 
 Skywalker nieraz latał na Wenus, gdzie jego dowódca mógł skumać się z miejscowymi.
Wiadomo było, że neutralna Wenus gromadzi po cichu okręty bojowe. Planeta szykowała się
do buntu.
Oczywiście i śledztwo, i rozprawa miały charakter ściśle tajny. Oficjalnie ogłoszono, że
 Skywalker zaginął bez wieści. Skazanego szefa sztabu rozstrzelano jakoby za złodziejstwo
na szczególnie dużą skalę. W rzeczywistości dostał izolatkę, żeby można było urządzić
konfrontację z dowódcą  Skywalkera . Uprzątnięcie w ten sposób żołnierza nie sprawiało
żadnych trudności  większość astronautów nie miała na dole ani rodzin, ani przyjaciół. Kto
miał się interesować tym, gdzie człowiek zaginął? A ci z ciekawskich, co służyli na górze,
sami milczeli, nie chcąc znalezć się w podobnej sytuacji.
Szef sztabu Grupy F okazał się jednak człowiekiem o niezwykle silnej woli. Nie jest
łatwo utopić się pod więziennym prysznicem, może to zrobić tylko ktoś niezwykle uparty. On
oddychał wodą tak długo, aż się zachłysnął. To potwierdziło, że miał coś na sumieniu, jakieś
grzeszki, a może i zbrodniczy spisek. Na wakat szykowano Uspienskiego, lecz ten opierał się
jak mógł. Wtedy to miejsce dostał Essex, któremu w prywatnej rozmowie poradzono, by
trochę utemperował tego Ruskiego i w ogóle zaprowadził w Grupie F porządek. Essex z
Uspienskim porządnie się z radości upili i od razu, nie wstając od stołu, pokłócili na amen. Aż
do przejścia na pan. Co dowodzi, jak awans w pracy psuje charakter.
O  Skywalkerze zapomniano na jakiś czas. Zwłaszcza że agenci na Wenus nie potrafili
znalezć śladu buntowniczego okrętu.
Na tym burdelu z zagadkowym zniknięciem okrętu liniowego zyskała policja, która
otrzymała trzy nowiuteńkie battleshipy. Na okoliczność, gdyby spróchniały, ale ciągle dobrze
uzbrojony  Skywalker nagle pojawił się w charakterze jednostki przewożącej przemycaną
rudę albo jako  co gorsza  piratów.
Ale battleship nie zhańbił swojego imienia i po miesiącu pojawił się  jak przystało na
bohaterski okręt bojowy zaginiony bez wieści  w postaci modułów awaryjnych.
Pierwszy moduł zlokalizował patrol policji. Kawałek sekcji dziobowej przeznaczonej do
ratowania personelu SDO snuł się nad Pasem cały, ale pusty. Dane z czarnej skrzynki
wykazały, że zrzut modułu miał miejsce nie tam, gdzie battleship powinien się znajdować,
nim zamilkł.  Skywalker wykonał niemal niewyobrażalny skok wzdłuż Pasa, a potem
najwyrazniej usiłował się schować za którąś z asteroid. Policjanci rozpoczęli bardziej
aktywne poszukiwania i po tygodniu trafili na jeszcze jeden moduł  sekcji celowniczej. Też
pusty.
Wtedy do operacji ratowniczej dołączyła admiralicja. Grupę F zatrzymano obok Marsa, a
całą resztę armii wysłano do Pasa. W wyniku niemających precedensu poszukiwań
znaleziono jeszcze cztery moduły. Ale i to nie rozwiązało tajemnicy  Skywalkera . W
modułach byli ludzie. Dwudziestu. Tylko że cała dwudziestka w chwili katastrofy należała do
wachty odpoczywającej.
Oznaczało to, że leżeli w kubrykach, nie rozbierając się, w zamkniętych maskach
speckostiumów, podłączeni do pokładowej magistrali powietrznej, żeby nie zużywać
zawartości swoich zbiorników. Obudziło ich straszliwe przeciążenie, a potem gdzieś na
dziobie rozległo się silne BABACH!  Skywalker zakoziołkował, przeciążenie wzrosło jeszcze
bardziej i commander Banks wrzasnął przez interkom: Wszyscy skakać! No to skoczyli. I nikt
więcej. Przylgnąwszy do ekranów w modułach, ocalali członkowie załogi usiłowali przyjrzeć
się porzuconej jednostce, ale przestrzeń była pusta.
Oczywiście długo i upierdliwie przesłuchiwano ich na okoliczność siły przeciążenia i co
to było za BABACH! Ustalono, że battleship rzeczywiście gwałtownie skoczył przed siebie, że
otrzymał potężne uderzenie w skroń, a następnie pełnym ciągiem ruszył w kierunku Pasa.
Tyle. Za kim pędził commander Banks, czym oberwał w dziób, przed kim uciekał  wszystko
to zostało zagadką.
 Może Obcy?  zapytał jakiś mądry w admiralicji, ale załapał się dzięki temu tylko na
potworny opeer.
 Na pewno Obcy  uznał Uspienski i na nic się nie załapał, ponieważ powiedział to
szeptem i pod nosem.
 Hej, commander! Słyszałeś, że Obcy załatwili  Skywalkera ?  zapytał go Abraham
Fein, którego przypadkiem spotkał na dole.
 Ciszej, Abe  poradził mu Uspienski.  Przecież wiesz, że jakieś ścierwo zaraz
zakapuje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •