[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To mo\e umieścić trochę pamiątek patriotycznych? Krzy\yki rocznicowe bite na
pamiątkę powstań...
- Trochę to odległe, ale dlaczego nie? Du\y zbiór takich rzeczy ma muzeum w X
pawilonie Cytadeli Warszawskiej.
- Będzie kłopot z podręcznikami z epoki.
- Biblioteka Narodowa ma kilka sztuk. Zarówno polskich jak i urzędowych - po
rosyjsku. Maria była najlepszą uczennicą w klasie i ogólnie chyba nad wiek rozwiniętą,
bo chodziła do jednej klasy ze swoją siostrą, rok od niej starszą.
- Ciekawe...
- Umiała czytać ju\ w wieku pięciu lat, dysponowała te\ fenomenalną pamięcią...
Potem uczęszczała do III Gimnazjum dla Panien...
- W dawnym klasztorze Sióstr Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu - mruknął pan
Tomasz.
- Tam zdaje się podpadła wszystkim nauczycielom z uwagi na \ywiołowość i
notoryczne łamanie regulaminu szkoły. W wieku lat piętnastu ukończyła gimnazjum,
zdobywając dyplom odpowiadający dzisiejszej maturze. Potem przez kilka lat pracowała
na wsi w majątkach szlacheckich jako nauczycielka i guwernantka. W majątku Szczuki
na Mazowszu, za aprobatą dziedzica, zorganizowała te\ szkołę dla dzieci wiejskich.
- Pozytywistyczna praca u postaw - powiedział szef. - Dobrze. To te\ trzeba będzie
wykorzystać.
- Uczęszczała te\, choć nieregularnie, na zajęcia Uniwersytetu Latającego -
konspiracyjnej uczelni wy\szej... Wreszcie w 1891 roku wyjechała studiować w Pary\u,
na Sorbonie. Zciągnęła ją tam starsza siostra, Bronisława. Prawdopodobnie finansowo
wspomogła ją ciotka, Zofia Skłodowska, pisarka mieszkająca w Genewie. To zamknie
nam pierwszy okres jej \ycia i pierwszą część wystawy.
- Bardzo dobrze - pochwalił pan Tomasz. - Mamy zatem sporo materiałów, mo\emy
wypo\yczyć zabytki, które zrobią wra\enie na zwiedzających...
- Mo\na by przy okazji wspomnieć o Uniwersytecie Latającym - dodałem. - Jedna czy
dwie gablotki z dokumentami, mo\e jakieś fotografie...
- Aprobuję. Spróbuj rozrysować na planie, co gdzie ustawić... Drugi kawałek?
- Studia w Pary\u, znajomość z Piotrem Curie...
- Dobrze. Mo\e zaakcentować jakoś podró\ do Pary\a? - rozwa\ał. - Masz jakiś
pomysł?
- Obity skórą kufer podró\ny, bilet kolejowy, rozkład jazdy pociągów relacji
Warszawa - Berlin... - zajrzałem do notatek.
- Skąd to wytrzaśniesz?
- Kufer ma Muzeum Aowiectwa i Jezdziectwa w Aazienkach, resztę uda się pewnie
znalezć w zbiorach PKP... Pierwsze lata studiów nie są ciekawe, więc w sumie
połączyłbym ten dział z okresem \ycia po mał\eństwie z Piotrem, a\ do odkrycia radu...
- Rozumiem. Niech tak będzie.
- A więc rok 1897, pierwsze badania uranu, komora jonizacyjna - zbudowali ją ze
starych skrzynek po owocach... Trzeba by zdobyć zdjęcie lub opis i zrobić
rekonstrukcję... Wreszcie 18 lutego 1898...
- Co się wtedy stało?
- Maria zanotowała w dzienniku, \e próbka blendy smolistej, rudy uranu sprowadzonej
61
z Czech, po umieszczeniu w komorze jonizacyjnej wykazuje silniejsze właściwości
promieniotwórcze ni\ czysty uran... To był klucz do odkrycia radu...
- Znakomicie - pochwalił. - Jak to zrobimy? Mo\esz zdobyć trochę tej substancji?
- Owszem, sądzę, \e Instytut Geologii ma ją w kolekcji dydaktycznej, ale to draństwo
jest radioaktywne... - zgłosiłem swoje zastrze\enie.
Zamyślił się.
- Słój ze szkła ołowiowego?
- Powinien zatrzymać większość dawki, ale mimo wszystko...
- Rozumiem. W takim razie trzeba by to zastąpić czymś podobnym... Zasygnalizować.
- Oczywiście smołę się wezmie czy coś takiego, a obok da kartkę z wyjaśnieniem, \e z
powodów bezpieczeństwa nie mogliśmy...
- Dobrze, a sam rad? Te\ nie mo\emy go pokazać na wystawie, a powinien się tam
znalezć... Jak silny jest rad?
- Bardzo. Szczypta radu wsypana do słoika świeci jasno jak stuwatowa \arówka. A
promieniowanie widzialne to tylko kilka procent tego, co wydziela. Radu nie mo\emy w
\adnym wypadku wyeksponować.
- Chyba \e w ołowianym kontenerze, ale wtedy nie będzie go widać - za\artował. - A
gdyby ustawić telebim i puścić na nim film pokazujący eksperymenty z czystym radem
w laboratorium? - podsunął. - A właśnie, co oni zrobili z tą blendą?
- Wyizolowali z niej związki chemiczne i stopniowo oczyszczając doprowadzili do
uzyskania soli radu o czystości około 90%. Zamierzałem ustawić makiety pokazujące
uzyskiwanie kolejnych frakcji związków tego pierwiastka, wykorzystując oryginalne
urządzenia po\yczone z wystawy w Instytucie Radowym.
- Zwietny pomysł - pochwalił. - Widzę tu jednak jeden problem. Zdjęcia czarno-białe
lub w sepii, szkło laboratoryjne, dokumenty - wszystko będzie piekielnie przygnębiające
- szaro-brązowo-czarne... Przydałby się jakiś mocniejszy akcent kolorystyczny...
- Pomyślałem i o tym. Poustawia się tablice z fotografiami widm spektroskopowych
ró\nych pierwiastków.
- To takie kolorowe kreseczki? - upewnił się szef.
- Właśnie.
- Jak to działa, bo w zasadzie...
- Odkryto to w XIX wieku, niewielką próbkę pierwiastka podgrzewa się palnikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]