[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wyciągnął rękę, chcąc oprzeć się o ścianę, lecz zle wymierzył. Stracił równowagę i osunął się na
kolana.
- Cholera - wymamrotał.
Nad brwiami czuł kropelki potu. Zamknął oczy, licząc, że to przyniesie mu ulgę. Sięgnął do ściany,
by oprzeć się i wstać. Ogarnęła go fala nudności tak silna, że opadł na podłogę. Modlił się o lepsze
samopoczucie, jednak z każdą sekundą było coraz gorzej. Jęknął z desperacją.
Za cholerę nie ma szans, żeby doczołgać się do pokoju.
Gdy skręciła w korytarz, niemal wpadła na leżącego Masona. Przeraziła się, widząc go na podłodze.
Przykucnęła przy nim.
- Mason, co ty wyrabiasz?
Zamruczał po swojemu. Odetchnęła, słysząc, że żyje.
- Przyglądam się cennemu orientalnemu dywanowi - rzekł zmienionym głosem. Odwrócił się ku
niej z wysiłkiem. - Myślisz, że chcę tu leżeć? Mam lepsze zajęcia niż liczenie, ile węzełków przypada na
centymetr kwadratowy.
- Możesz się podnieść?
- Nie - wystękał. - Za bardzo kręci mi się w głowie.
Po raz pierwszy widziała go w takim stanie. Zawsze był twardy, aż do przesady. Teraz leżał, nie
mógł nawet się podnieść. Próbowała opanować narastającą panikę.
- Co mam zrobić?
- Pomóż mi dojść do łóżka.
Ujęła go za ramię, podciągnęła.
Naprawdę jest niesamowicie umięśniony, ani grama tłuszczu. Dlaczego zatem jest taki ciężki?
Musiała się zaprzeć, żeby nie upaść pod jego ciężarem.
Gdy wreszcie stanął na nogach, zachwiał się niebezpiecznie. Przytrzymała go w pasie. Nie chciała
zastanawiać się nad emocjami, jakie ją przepełniły.
- Dasz radę iść? - zapytała.
- Zwykle mi się udaje - odparł. - Gdy mam te cholerne migreny, tak kręci mi się w głowie, że nie
mogę ustać. A kiedy już stanę, zwykle wymiotuję. - Skrzywił się. - Nie mów, że cię nie ostrzegłem.
- Zapamiętam. - Zarzuciła sobie na barki jego ramię. - Od dawna masz migreny?
- Odkąd omal nie zginąłem od wybuchu miny.
L R
T
Serce jej zamarło. Mógł zginąć. Mogło go nie być. Już by go więcej nie zobaczyła. Nie usłyszała
tych ciętych odzywek. Nie poczuła dotyku jego ust.
- Mason, do diabła, dlaczego mi nie powiedziałeś? - wykrztusiła.
Znała odpowiedz. Nie chciał dzielić się z nią swoim życiem. Ani dziesięć lat temu, ani teraz. Co za
głupiec.
- Powinieneś mi powiedzieć - powtórzyła głośniej.
Mason skrzywił się z bólu.
- Ciszej, Park Avenue.
- Przepraszam - wyszeptała. Czuła się przygnębiająco bezradna, jak zwykle przy nim. - Powiedz, co
mam robić.
- Nic szczególnego. Traktuj mnie, jakbym miał kaca.
Zerknęła na niego badawczo.
Uśmiechał się z przymusem, żałośnie. Była zła na siebie, że tak się nad nim lituje.
- Mów cicho. Nie zapalaj światła. I trzymaj się na dystans, bo mogę znienacka puścić pawia.
Aatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Bo dotarcie do jego pokoju zabrało dobre dziesięć minut. Mason
opierał się na niej całym ciężarem, w dodatku zrobił się chorobliwie blady. Modliła się, żeby starczyło jej
sił. Gdy dopadły go torsje, doszli do łazienki.
Niestety nie całkiem do toalety.
Mason opierał się o ścianę.
- Reese, przepraszam - wymamrotał. Był blady jak papier. - Najpierw napadłem cię w samochodzie,
teraz to.
- Co mam zrobić?
Na brwiach miał kropelki potu, koszula przylepiła mu się do pleców.
- Muszę się opłukać.
Rozsunęła drzwi kabiny, odkręciła wodę. Mason, opierając się o ścianę, zdjął ubranie. Był zbyt
otępiały z bólu, żeby się krępować. W końcu znali swe ciała, dziesięć lat nie powinno robić różnicy.
Jednak robiło. Zaciskając zęby, pomogła mu wejść pod prysznic, stanąć pod ścianą. Zaczęła
polewać go strumieniem ciepłej wody. Spływała po opalonej skórze, anielskich skrzydłach wytatuowanych
na łopatkach.
Przesunęła wzrok niżej i oczy zrobiły się jej wielkie jak spodki.
- Masz drugi tatuaż.
Wytatuowana szesnastka. Na pośladkach. Pośpiesznie przesunęła spojrzenie na jego twarz. Zbyt
cierpiał, żeby przejąć się jej reakcją.
- Tyle było lasek dynamitu w ładunku, przez który omal nie zapoznałem się z życiem
pozagrobowym.
Zapadła cisza.
L R
T
Miała dość. Odwróciła się od Masona, drżącymi rękami zaczęła wycierać podłogę. W głowie miała
gonitwę myśli.
Mason nieraz skarżył się na bezsenność. Na bóle głowy. Nie przyznał się, że omal nie stracił życia.
Cierpiał w samotności, nie chciał - a może nie mógł - poprosić ją o pomoc. Robiło jej się niedobrze od tych
myśli.
Odepchnęła je od siebie. Na własne życzenie był sam.
Skończył się myć, podała mu ręcznik, a potem pomogła doczłapać do łóżka.
Odsunęła kołdrę. Mason położył się, zamknął oczy. Miał ciemne kręgi pod oczami, twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]