[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po świąteczne zakupy.
Ojciec odpowiedział gromkim westchnieniem, ponieważ tak jak uwielbiał porządki, pieczenie i
dekorowanie domu, tak nie znosił robienia zakupów.
Spokojnie, mój drogi powiedziała matka. W tym roku nie będziesz potrzebny. Damy sobie
same z Vichy doskonale radę.
Ojciec podniósł pytająco brwi patrząc na Vichy.
Wszystko, co możesz zrobić dodała matka to dać nam pieniądze!
Wietrzyłem w tym jakąś pułapkę odparł próbując dokopać się do portfela.
Poranek był jasny i słoneczny, ale w powietrzu czuło się już ten zapach zwiastujący nadejście zimy.
Po drodze do samochodu Vichy wzięła głęboki oddech, a gdy wypuściła powietrze, pojawił się
obłoczek pary.
Dokąd jedziemy, mamo? zapytała, gdy usiadły w samochodzie.
84
Zaczniemy od Lancasteru odparła uświadamiając Vichy, że będzie musiała jeszcze w tym
tygodniu przejechać nieco kilometrów.
Prowadząc samochód obserwowała widoki przesuwające się za szybą. W tych stronach dorastała.
Pola, niektóre w odcieniach brązu, niektóre ciemnożółte czekały na nadejście wiosny i na farmerów,
którzy tchną w nie nowe, zielone życie.
Niedaleko skrzyżowania z drogą do Lititz ostrożnie wyprzedziła czarną, ciągniętą przez konia
dwukółkę, którą powoził ubrany w szarą kurtkę mężczyzna.
Widzę, że ciągle ryzykują życie podróżując w ten sposób.
Tak... odparła matka. Nadal tak robią. Ale ludzie jeżdżą dzisiaj jeszcze bardziej nieostrożnie,
stąd tyle wypadków...
Rzucając krótkie spojrzenie na dwukółkę niknącą we wstecznym lusterku, Vichy uśmiechnęła się
smutno. To naprawdę wstyd pomyślała bo te wózki bardziej niż cokolwiek lub ktokolwiek stały
się znakiem charakterystycznym dla wschodniej Pensylwanii. Maraton zakupów rozpoczęły na
przedmieściu Lancaster... Gdy zmęczona Vichy opadła wieczorem na bujany fotel stojący w living
roomie, tak zrelacjonowała Bette przebieg wyprawy po zakupy.
Po tym jak obleciałyśmy już wszystkie sklepy w Lancasterze, wpadłyśmy po drodze do Park City,
spędzając tam resztę dnia i tracąc resztę pieniędzy westchnęła. We wtorek pojechałyśmy do
Reading. Mama obskoczyła nie tylko wszystkie sklepy w centrum, ale zaciągnęła mnie jeszcze na
Berkshire Mail i Fairgrounds Square Mall, na przedmieściu. Pod koniec opowiadania Bette prawie
płakała ze śmiechu.
Vichy wymieniła jej całą, długą listę sklepów, które odwiedziły i dodała ... i możesz mi nie
wierzyć, ale pojechałyśmy aż do Allen town.
85
Oczywiście, wierzę ci śmiała się Bette sama przeżywałam to nieraz.
Robiąc zakupy Vichy, już sama nie pamięta, ile razy, myślała o Benie. Czy powinna kupić mu jakiś
mały prezent i podarować po świętach? W końcu wybrała złotą spinkę do krawata.
W sobotę wieczorem ojciec przyniósł prawie dwumetrowej wysokości choinkę i ustawił ją w
metalowym stojaku. Po godzinie w całym pokoju pachniało żywicą.
Zaraz po niedzielnym obiedzie pod nadzorem matki wszyscy zabrali się za ubieranie drzewka.
Gdy rodzice i Bette poszli już spać, Vichy zeszła do pokoju z kieliszkiem białego wina. Usiadła na
sofie i cicho włączyła płytę z kolędami w wykonaniu Freda Waringa. Z rozmarzeniem spojrzała na
błyszczącą choinkę. I tak jak pierwszej nocy po przyjezdzie z Kalifornii odżyły w jej głowie
wspomnienia głosów.
Mattie, jeżeli się nie pośpieszysz, schodzimy bez ciebie krzyczał w stronę łazienki ośmioletni
Josh, biegając w tę i z powrotem po podejście pierwszego piętra. Vichy, odkąd tylko pamięta, siadała
na najwyższym stopniu schodów prowadzących do living roomu. Było oczywiste, że w świąteczny
poranek muszą tam wejść wszyscy razem. Pięcioletnia Vichy nie wiedziała, że Mattie dlatego tak
długo marudzi w łazience, żeby dać ojcu czas na zapalenie świeczek i położenie pod choinką
prezentów.
To najpiękniejsza choinka mówiła pięcioletnia Bette. Stawali potem wszyscy w rzędzie według
wzrostu i wchodzili do pokoju.
Och, Tom, jest naprawdę piękny szeptała osiemnastoletnia Mattie ze łzami w oczach, gdy jej
przyszły mąż dawał jej zaręczynowy pierścionek z brylantem w obecności całej rodziny Sweigartów
w Boże Narodzenie.
91
Vichy mrugnęła, gdy refleks światła błysnął jej w oczy. Starła gwałtownie łzy z policzków i jednym
haustem wypiła wino. Przez cały dzień, nie wiedząc dlaczego, czuła się na krawędzi płaczu. A teraz
uświadomiła sobie, że spowodowane to było spózniającym się okresem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]