[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjść. Ma zamiar przyjemnie się z tobą zabawić.
Kto? przestraszyła się.
Klient odparł bez emocji Toni. Przystojny, czysty, pachnący, bogaty... Masz się
sprawdzić, bo będzie naprawdę zle. Wiesz, co mogę zrobić.
Ale ja nie dam rady wyrwało się dziewczynie. Nie przełamię się. Nie jestem
prostytutką...
Na pewno nie Toni był bardzo rozbawiony. Gdybyś była, cała zabawa dawno by
się skończyła. Prostytutki interesują mnie tylko w wyjątkowych sytuacjach. Moje dziewczyny
muszą być doskonałe. Piękne i nieprzechodzone.
Nana zamilkła. Bała się i nie wiedziała, co ma powiedzieć. Toni obserwował ją z
wyrazną przyjemnością.
A gdybym się z tobą przespała?
Nie robisz mi żadnej łaski, kochanie wyjaśnił jej. W każdej chwili mogę zrobić z
tobą, co zechcę. Jeśli zadecyduję, że masz mi zrobić dobrze, to zrobisz to bez żadnej fuszerki.
Nawet teraz. Tak samo ma być z klientem. Obejrzałaś filmy, trochę się rozpaliłaś, a teraz
masz się odpowiednio zachować.
Nie dam rady... jęknęła.
Jeśli nie, to dam ci procha, zmiękniesz, a gość i tak sobie ulży. Ale to nie będzie to
samo wstał i skierował się do drzwi. Nagle stał się wulgarny i straszny. Nie każdy lubi
materac, kochanie. Klient chce mieć towar z najwyższej półki. Nawet trochę surowy, ale
przynajmniej szczery w uczuciach. Bądz gotowa o dwudziestej drugiej.
Skontaktujcie się z moim ojcem. Nana chwyciła się ostatniej deski ratunku. Na
pewno za mnie zapłaci.
Na pewno, kochanie. Na odchodnym Toni obejrzał się. Jego twarz wyrażała
cyniczne rozweselenie. Potem też za ciebie zapłaci. W każdej chwili zapłaci za córeczkę.
Teraz myśl tylko o bzykaniu. Nie chcę słyszeć o twoim charakterze, duszy, kłopotach,
dobrym sercu, rodzinie i czym tam jeszcze chcesz. Dobry ojciec odkupi córkę nawet w
kawałkach, a więc strata nam nie grozi.
Kiedy zatrzasnął drzwi, rozpłakała się. Czuła się skazana i straciła nadzieję na ratunek.
Toni trzymał ją w jakimś tajemniczym miejscu na uboczu cywilizacji, za ogromnym murem.
Była pewna, że nie robił tego po raz pierwszy. Zrozumiała, że ktoś ją kupił w ściśle
określonym celu i ten ktoś miał ją wkrótce odwiedzić.
ROZDZIAA 7
Dzień dobry. Piękny za dnia. W ten wiele mówiący sposób przywitała mnie moja
sekretarka, kiedy kilka minut po dziesiątej wszedłem do biura. Piękny dzień w jej wersji
językowej zamienił się w szczególny komplement. Wynikało z niego, że w dzień wyglądam
jako tako, ale w nocy upodabniam się do upiora. Amerykańska lisica udawała, że
poprzedniego dnia nie dała mi kosza. Jej wygląd znów przywrócił mi nadzieję w dobre i
uczciwe kobiety. Nawet w służbowej spódnicy i żakiecie Susan bardziej kojarzyła się z
namydloną gąbką do kąpieli niż z pracownicą agencji detektywistycznej.
Dzień dobry, Susan odparłem dość chłodno i wszedłem do swojego gabinetu.
Niech wie, że nikt nie będzie mnie bezkarnie kopał w libido.
Kawa jest do wypicia usłyszałem nagle głos Susan i przed moim nosem pojawiła
się parująca filiżanka.
Dziękuję skinąłem głową, ale na sekretarkę nawet nie spojrzałem. Błądziłem
wzrokiem po okolicznych budynkach. W świecie tylu wspaniałych uciech trwoniłem czas na
głupie gierki.
Szefie, niech się martwi nie on Susan nie rezygnowała, przymilała się, to pewne.
Tym razem w jej polszczyznie pojawił się ten trzeci .
Jaki on? zapytałem podchwytliwie.
Tak, szef, on to być wyjaśniła mi bezbłędnie.
Chcesz powiedzieć, że jakiś gość jest szefem? nie ustępowałem. Moja złośliwość
sięgnęła zenitu. Plącz się, niewdzięczna suko, plącz. Gadaj te swoje bzdury i niech ci się
wydaje, że wszyscy cię rozumieją.
Czy szef jest nerwowy? Zatrzymała się za mną tak blisko, że mógłbym jej zrobić
EKG.
Nerwowy? Co masz na myśli, Susan? wyszeptałem, aby poczuła grozę sytuacji.
Nerwowy, to znaczy podniecać się, budzić nerwowy w sobie wyjaśniła mi to
jeszcze lepiej.
Podniecenie to dobre słowo wycedziłem. Jej zapach wgryzał się w mój nos, a
feromony stały się prawie widzialne. Dlaczego nie chciałaś się ze mną umówić?
Praca jest dla mnie dobra, a ty, szefie, wszystko psuć odparła cicho i poczułem, że
wychodzi z mojego gabinetu.
Ja wszystko psuję stwierdziłem z wyrzutem. Ja? Przecież zaproponowałem ci
kolację i okazałem zainteresowanie. Ciekawe masz poglądy, Susan. Równie dobrze mogłem
sobie wynająć sekretarkę z domu zakonnego. Siedziałaby teraz w habicie i uwijała się jak
mrówka. Jestem ci cholernie wdzięczny, dziewczyno, za spokój ducha. Masz rację, bierz się
do roboty, pokaż, że na siebie zarabiasz...
Szef będzie szczęściem dla pieniędzy uspokoiła mnie po raz kolejny. Co za
rozsądek. W Ministerstwie Finansów dostałaby za to podwyżkę. Według Susan miałem
uszczęśliwiać pieniądze. A kto mnie pogłaszcze?
Wyszła, zamykając za sobą drzwi. Usiadłem przy biurku i wyjąłem z szuflady butelkę
coca-coli. Pociągnąłem duży łyk i zrobiło mi się bardzo przyjemnie. Niestety, wtedy właśnie
zadzwonił telefon. Walewski jak zwykle przynosił dobre wieści. Barman Tomasini , z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]