[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyjechał razem z Balquidderem? Jak się tu dostał przy tak okropnej pogodzie? Czy powinnam się z nim
spotkać?
Pan Bagnigge powrócił w o wiele lepszym humorze. Widać podziałały na niego uroki Głowy Saracena . Tym
razem to ja nie odzywałam się podczas jazdy dorożką. Musiałam dowiedzieć się, czy Balquidder też jest w
Londynie, ale to mogło być niebezpieczne. Nie chciałam go spotkać.
%7łebym mogła zwierzyć się ze wszystkiego Noelowi!
Pomyślałam o Ablu byłam pewna, że chętnie by mi pomógł, bardzo lubił przygody ale stwierdziłam, że
może to być ryzykowne. Gdyby Noel dowiedział się, że Stephen jest w Londynie, to kazałby mi do niego
wrócić.
Potem przyszedł mi na myśl pan Robinson! Księgarz na pewno będzie wiedział, gdzie jest Wych Street.
Miałam się skontaktować z panem Robinsonem w piątek, czyli za dwa dni. Abel przyprowadzi mi dorożkę.
Mogłabym powiedzieć, że potrzebuję tasiemki, ponieważ przerabiam suknie pani Beresford, które są na mnie o
wiele za duże. Noel nie posłałby pana Bagnigge, aby mi towarzyszył do sklepu z pasmanterią. Poznam losy
Władczyni Sokolego Gniazda i dowiem się, gdzie jest Wych Street. Przejadę tamtędy w drodze powrotnej do
domu. Zobaczę, czy to pensjonat, czy też, czego się obawiałam, dom Balquiddera.
Spotkanie z panem Latimerem wyjaśniło jedną sprawę: jeśli umrę, Stephen bierze cały majątek bez żadnych
dalszych zobowiązań. Gdyby moja nagła śmierć wzbudziła podejrzenia, to padną one na Stephena, a nie
Balquiddera.
A co będzie, jeśli Noel dowie się o wszystkim? Latimer i Briggs zajmowali się również sprawami rodziny
34
Beresfordów, ponieważ stary pan Latimer rozpoczynał praktykę adwokacką w Harrogate i miał wielu klientów
w North Riding. Bez względu na to, jak się będę pilnować, mogę się zdradzić jakąś zdawkową uwagą.
Zdecydowałam, że zacznę szukać mieszkania, kiedy tylko dostanę odpowiedz od pana Robinsona.
Bóg jeden wie, co zrobię, jeśli on odrzuci Władczynię Sokolego Gniazda.
Nie dane mi było uwolnić się od trosk i kłopotów.
Kiedy wróciłam do domu, zastałam Noela i Richarda w salonie. Richard siedział na podłodze, u stóp ojca i
pokazywał mu, jak działa armatka, którą mu podarowałam. Zauważyłam trochę suchego grochu na dywanie.
Zerwał się na mój widok, a Noel sięgnął po swoją laskę. Poprosiłam, żeby nie wstawali.
Richardzie, zadzwoń, proszę, aby przynieśli nam herbatę, i pozbieraj ten groszek powiedział z
uśmiechem Noel.
Uśmiech, którym mnie obdarzył, był dość chłodny. Wydawało mi się, że nie zapomniał jeszcze naszej dyskusji
o niewolnictwie.
Pojawiła się Hannah z tacą. Richard był w wieku, kiedy stale jest się głodnym, więc przede wszystkim patrzył
na talerz pełen ciepłych bułeczek. Noel pogładził go po głowie.
Emilio powiedział - wyglądasz na zmęczoną. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
Tak, wszystko zostało pomyślnie załatwione powiedziałam, zabierając się do nalewania herbaty.
Mogę liczyć na dwieście osiemdziesiąt-osiem funtów rocznie, co jest o wiele większą sumą niż ta, która do tej
pory musiała mi wystarczać, więc odetchnęłam z ulgą. Usiądz, Richardzie, to dam ci bułeczkę.
Cały majątek jest teraz pewnie wart około osiemnastu tysięcy stwierdził Noc!, marszcząc brwi.
Nie ma sensu się nad tym zastanawiać powiedziałam. Nie chciałam rozmawiać z nim na ten temat.
Miałam zbyt wiele do ukrycia.
Noc! chciał coś dodać, ale zrezygnował. Odezwał się dopiero po chwili.
To niedobry interes skomentował.
Popatrzyłam na Richarda. Siedział na stołeczku, tuż koło krzesła ojca. Przynajmniej on był szczęśliwy. Noel
starał się zbliżyć do swojego syna. Zażartował ze strzelania grochem do celu i Richard uśmiechnął się szeroko.
Po herbacie zabraliśmy się z Richardem do czytania. Przyniósł ze sobą książeczkę o Pani Trot i jej śmiesznych
kotkach i powoli, podkreślając każde słowo palcem, przeczytał dwie stroniczki.
Robisz postępy powiedziałam i uściskałam go mocno.
Richard spojrzał na ojca, ale Noel czytał Timesa . Chłopiec zamrugał i zamknął książkę. Chciałam go
pocieszyć, nie mogłam mu jednak powiedzieć, że to ja jestem osobą, z którą Noel unika rozmowy.
W dwa dni pózniej wymknęłam się z domu na spotkanie z panem Robinsonem. Nie było to trudne. Noel
zawsze jadł śniadanie w swoim pokoju. Często zle sypiał, więc spotykaliśmy się dopiero na obiedzie, około
drugiej. Ja też dostawałam śniadanie do sypialni i spędzałam przedpołudnie, szyjąc lub czytając.
Tego piątku włożyłam na siebie jedną z przerobionych już sukienek pani Beresford, która była o wiele
cieplejsza niż moja, i zeszłam na dół. Abel czyścił właśnie lampy.
Abel, potrzebuję dorożki powiedziałam. Muszę jechać do sklepu z pasmanterią.
Odstawił lampę, chwycił kurtkę i czapkę i szybko wybiegł na ulicę. Był żywym chłopcem i to przymusowe
zamknięcie w domu bardzo go męczyło. Dostał ode mnie sześć pensów za sprowadzenie dorożki
Tamiza już niedługo całkowicie zamarznie doniósł mi z błyszczącymi oczami. Dorożkarz mówi, że
wkrótce będziemy mieli festyn zimowy. Na rzece będą stały kramy, panno Emilio, będą się tam odbywały
różne gry i zabawy.
To na pewno będzie pasjonujące powiedziałam.
Nie przeczuwałam nawet, jak ten festyn zimowy niebezpieczni się zapowiada.
Abel wrócił do domu, a ja wsiadłam do dorożki i podałam adres. Jeśli pan Robinson wyda pozytywną opinię o
mojej książce, to będę mogła pojechać do Somers Town, aby poszukać taniego mieszkania.
Moje rozstanie z domem Noela będzie dla mnie rozpaczliwie smutne, pomyślałam. Po raz pierwszy od lat było
mi ciepło, nie byłam głodna, nie musiałam martwić się o zapłacenie czynszu ani prosić służącej, żeby
przyniosła po kryjomu trochę węgla. Moje odmrożenia dobrze się goiły. Nawet przybrałam trochę na wadze Co
prawda, jeszcze widać mi było żebra, zauważyłam jednak, że powinnam trochę poluzować stalki
w gorsecie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]