[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spalanego torfu, stał się wyłącznie obserwatorem. Od niepamiętnych czasów członkowie jego
rodziny głośno przeklinali MacTarvitów. Ojciec Trevelyana nieustannie narzekał na
złodziejstwo całej rodziny i ich stanowcze sprzeciwy wobec obyczaju kupowania i
sprzedawania praktykowanego w cywilizowanych krajach. Trevelyan dorastał w
przeświadczeniu, że MacTarvitowie są na tym świecie czymś, czego z powodzeniem mogłoby
nie być.
Teraz jednak, gdy siedział na trójnożnym stołku pod ścianą i przyglądał się tej
romantycznej, młodej Amerykance rozmawiającej ze starym, widział MacTarvita w zupełnie
innym świetle. Angus był człowiekiem minionej epoki. Reliktem przeszłości, czasów, w
których potężne klany toczyły miedzy sobą wojny. Wtedy miarą człowieka była jego
umiejętność posługiwania się bronią, a nie księgą rachunkową. Rodzina Angusa zawsze
służyła komu innemu, a on, ostatni z klanu, desperacko starał się żyć po staremu.
 Na co się tak gapisz?  spytał go wrogim tonem MacTarvit.
 Niech pan nie zwraca na niego uwagi  powiedziała Claire.  On na wszystkich patrzy
w ten sposób. Czuje się wtedy tak, jakby wiedział więcej od nich.
 Na pewno więcej od was dwojga  burknął Treyelyan.
 Niech mi panna teraz powie, po co tu przyszła.
 Mam poślubić księcia  powiedziała z entuzjazmem.
MacTarvit zerknął na Trevelyana.
 Ma poślubić Harry ego  wyjaśnił cicho Trevelyan.
Angus zmarszczył czoło. Widać było, że nie wie, co się dzieje w zamku. Przecież poznał
Trevelyana, gdy tylko go zobaczył, i wiedział, że jest najstarszym żyjącym synem, a zatem
powinien być również księciem. Trevelyan uśmiechnij się, rozbawiony zmieszaniem starego.
Nie miał zamiaru udzielać mu odpowiedzi na niezadane pytania.
 Cóż więc panna robi w tym towarzystwie?  MacTarvit wskazał szklaneczką
Trevelyana.
Claire przez chwilę przyglądała się Trevelyanowi.
 Jesteśmy przyjaciółmi  powiedziała i uśmiechnęła się.  A przynajmniej powoli się
nimi stajemy.
Trevelyan przesłał Angusowi zuchwały uśmieszek. Stary widząc to, burknął coś pod
nosem, a potem zwrócił się do Claire.
 A więc przysłali pannę tutaj, żeby mnie wyrzuciła, co?
 Nikt mnie nie przysłał. Sama tutaj przyszłam.  Zaczerpnęła tchu.  Przyszłam
powiedzieć, że kiedy zostanę księżną, może pan tu siedzieć do końca życia i kraść moje
bydło, jeśli tylko będzie pan chciał. Za to ja ukradnę całą pańską whisky, nawet żelazny
zapas. Jestem pewna, że w moich piwnicach będzie dojrzewać lepiej niż tam, gdzie ją pan
chowa.
Trevelyan spojrzał na Claire z niedowierzaniem. Spodziewał się, że zacznie pouczać
starego, jak nieładnie jest kraść, i dopytywać się, dlaczego wszyscy nie mogą żyć bez kłótni.
Na twarzy Angusa przez chwilę również gościł wyraz zdumienia, potem w jego gardle
wezbrał dudniący bulgot, który prawdopodobnie był śmiechem. Stary ujął Claire za rękę i
sprawiał przez chwilę takie wrażenie, jakby chciał ją ucałować, tak w każdym razie zdawało
się Trevelyanowi.
 Czy chce panna coś do jedzenia?
Trevelyan zakrztusił się whisky. MacTarvitowie słynęli ze skąpstwa. Nawet w kraju
owianym złą sławą z powodu przesadnej oszczędności mieszkańców MacTarvitowie byli
legendarni. Pewna kobieta podobno widziała, jak MacTarvit wlewa sobie do herbaty resztki
mleka zostawione przez kota. Innym razem MacTarvit przechodził przez most. Bez protestów
zapłacił szylinga myta, ale pech chciał, że jeden pens upadł, wtoczył się w szparę między
deskami i zginął. Poborca oświadczył, że MacTarvit jest mu winien pensa. Zamiast machnąć
ręką na stratę, Angus z synami przez dwa dni blokowali most i nikogo nie przepuszczali.
Wreszcie pojawił się ojciec Trevelyana, dał Angusowi jego pensa i dopiero wtedy blokada
mostu się skończyła.
A teraz MacTarvit proponował poczęstunek bogatej Amerykance.
 Nie wiem, czy będzie pannie smakowało  powiedział Angus.  To jest skromne
jedzenie.
 Ona je wszystko, co jej dają  wtrącił Trevelyan, a potem oparł się o ścianę i zaczął
obserwować, jak stary przygotowuje posiłek dla gościa. Trevelyan był bardzo ciekaw, co
dostanie Claire. Może talerz wody?
MacTarvit podszedł do kominka, gdzie po drwach skakał wątły ogienek, sięgnął do
przewodu kominowego i wyciągnął kawał sera. Skórka była czarna od dymu, ale gdy Angus
przekroił gomółkę, ser okazał się w środku biały. Odciął kilka plasterków i położył je na
patelni przy ogniu, żeby się stopiły. Tymczasem wyszedł na dwór i wrócił z trzema
kawałkami mięsa, bez wątpienia pochodzącymi ze skradzionych krów.
 Ty też pewnie chcesz coś dostać  powiedział do Trevelyana tak, by było widać, że nie
częstuje go chętnie.
 Z przyjemnością  odparł Trevelyan.
Angus podgrzał drugą patelnię i wziął się do smażenia trzech steków. Gdy ser stopniał,
dolał na patelnię trochę gęstej śmietany i wszystko zamieszał. Kiedy gęsta masa zaczęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •