[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niech siÄ™ pan nie martwi, panie Chwistek. CoÅ› wykombinujÄ™. KtoÅ› obdarzony
takim duchem obywatelskim... cóż, nie musi się
6 Dziecko ciemności
81
przejmować jakimiś mało istotnymi przepisami i regulaminami, prawda?
Komisarzu Rej, jest pan bardzo wyrozumiałym człowiekiem. Natychmiast
zorganizujÄ™ te poszukiwania.
I co zamierzasz zrobić? zapytał Matejko, gdy Chwistek wysiadł już z
samochodu. Chcesz pogadać z drogówką?
Co? A pieprzyć go! Nic nie będę robił. Zasługuje na karę za jazdę po pijaku.
Gdyby przejechał dziecko, czym różniłby się od Oprawcy?
Rozdział szósty
Sarah pojawiła się na placu budowy w chwili, gdy z dwóch autobusów oznaczonych
napisami Osterreisen" wysiadali Niemcy. Przybyłych cudzoziemców polscy
robotnicy przywitali gwizdami i kocią muzyką; trzech próbowało nawet zablokować
wejście na teren przyszłego hotelu Senackiego. Usunęła ich dopiero policja. W
końcu przybysze wkroczyli na budowę, po czym przezornie zamknęli za sobą bramę.
Do Sarah zbliżył się ubrany w obszerne levisy i czerwoną, grubą wełnianą koszulę
Brzezicki.
Przykro mi, że wybrała pani takie rozwiązanie, panno Leonard.
A czy dał mi pan jakiś wybór? Osobiście odpowiadam za terminowe zakończenie
prac, więc musiałam postąpić tak, jak postąpiłam.
Zgoda... ale tylko dlatego, że Niemcy nie wierzą w diabła, nie znaczy wcale,
że jego tam nie ma.
Na Boga, panie Brzezicki. Rozumiem, że to szok, kiedy ktoś zostaje
zamordowany. Ale nie możecie przecież wierzyć w diabła.
On tu już jest od bardzo, bardzo dawna, panno Leonard. Powinna pani zapytać o
to mojÄ… matkÄ™. Ta historia ciÄ…gnie siÄ™ od wieków. Ów stwór sÅ‚uży każdemu, kto go
karmi. Jeśli poprosić go o zemstę na kimś, kogo się nienawidzi, zabije tę osobę,
zabije rodziców tej osoby, zabije jej współmałżonka i będzie tak długo zabijać
jej potomków, aż żaden nie zostanie przy życiu.
To bardzo biblijnie brzmi stwierdziła Sarah. A teraz, jeśli pan pozwoli,
wezmiemy się do oczyszczania fundamentów i budowy hotelu.
83
Panno Leonard, dlaczego nie chce pani porozmawiać z moją matką? Ona pani
wszystko wytłumaczy. Sarah przycisnęła zewnętrzną część dłoni do czoła.
Panie Brzezicki, nie mam ochoty rozmawiać z pańską matką. Nie wierzę w żadne
diabły i dziwię się, że pan w nie wierzy. Wyświadczyłby pan nam wielką
grzeczność, gdyby odrzucił pan te przesądy i skłonił swoich ludzi do pracy.
Kierownik budowy potrząsnął odmownie głową.
Nie mogę, panno Leonard. Oni nie podejmą pracy. Chyba że na własne oczy ujrzą,
jak to stworzenie będzie martwe i zostanie wyniesione z kanałów.
W takim razie, panie Brzezicki, muszą jeszcze bardzo długo czekać.
Minęła bramę i znalazła się na placu budowy. Wokół roili się Niemcy, którzy
wesoło do siebie pokrzykując, rozpakowywali dobytek. Odszukała brygadzistę,
wielkiego, ryżego mężczyznę o oczach niczym obrane ze skórki winogrona.
Herr Muller? Nazywam się Leonard. Dziękuję, że tak szybko przywiózł pan ludzi.
Za płacę, jaką pani zaoferowała, panno Leonard, kein Problem.
Jutro z samego rana pojawią się tutaj architekt i główny dyrektor budowy.
Powiedzą wam dokładnie, co już zostało zrobione i wyjaśnią, co zostało jeszcze
do wykonania. Przede wszystkim musicie uporać się z tą roztrzaskaną rurą
kanalizacyjną. Poprzednia ekipa zniszczyła ją łyżką koparki. Zapewne już
poczuliście, że rura jest dziurawa.
Jak bardzo została uszkodzona? zainteresował się Muller. Czasami są duże
kłopoty z załataniem takich starych przewodów. Często trzeba wymienić całe
odcinki.
Pokażę panu powiedziała Sarah, podeszła do najbliższej drabiny i zaczęła po
niej schodzić.
Na ten widok jeden z niemieckich robotników gwizdnął, inny zawołał:
Uważaj, Muller, jeszcze ci odbierze robotę! Brygadzista zszedł za Sarah po
drabinie. Przeszli piwnice i zatrzymali siÄ™ przy wielkiej dziurze ziejÄ…cej w
przewodzie kanalizacyjnym.
Gdyby nie przesądy Brzezickiego i jego ludzi, dzisiaj już byłaby załatana.
Muller pociągnął nosem, po czym pochylił się i zaczął nadsłuchiwać.
84
Co pan robi? spytała zaintrygowana Sarah.
Na podstawie dzwięków wydawanych przez taki przewód można ustalić bardzo wiele
rzeczy. Jego długość, czy nie jest zatkany, czy w ogóle wymaga naprawy.
Sarah również nastawiła uszu, lecz usłyszała tylko szmer i kapanie cuchnącej
wody oraz odległe dudnienie echo przejeżdżających nad włazami w jezdniach
autobusów i ciężarówek.
SÅ‚yszÄ™ tylko echa.
Cóż... być może do czasu, kiedy zakończymy tu pracę, zostanie pani ekspertem.
Muller głośno szurając nogami po gruzie, ruszył w stronę drabiny. Sarah miała
właśnie pójść jego śladem, gdy wydało się jej, że słyszy odległy, piskliwy
płacz. Płacz zrozpaczonego, nieszczęśliwego dziecka.
Przystanęła i słuchała. Ponownie dotarł do niej ten dzwięk. Odległy,
zniekształcony, ale z całą pewnością płacz dziecka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]