[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go zobaczyć, nagle się pojawił. Drzwi otworzyły się i uderzyły w mur, ogłaszając jego
przybycie. Teraz stal tutaj, gwałtowny, potężny i jednocześnie zbyt przystojny, by
mogła zachować spokój myśli. Prawdę mówiąc, chętnie by na niego patrzyła przez
resztę wieczoru.
 Edmond chce teraz usunąć szwy  powiedział.
Podszedł do kominka. Złożył ręce na piersiach, dając do zrozumienia, jak bardzo
nudzi go ta misja.
Zabolało ją to chłodne traktowanie. Postanowiła, że nie da tego po sobie poznać.
Obrzuciła go zagadkowym spojrzeniem. Tak się jej przynajmniej zdawało.
Boże, jej widok zapierał dech. Ubrana była w kremową suknię, na którą zarzuciła
niebieską tunikę. Wąską suknię przewiązała plecionym paskiem, co jeszcze bardziej
podkreślało jej kobiece kształty.
Nie upięła włosów, lecz opuściła je na ramiona. Były takie gęste, kręcone,
ciemnokasztanowe, rozjaśnione rudymi pasemkami. Godne królowej, pomyślał
Duncan. Przypomniał sobie, jakie są jedwabiste i miękkie. Mruknął coś ze złością.
Nie mógł pojąć, dlaczego Madelyne tak na niego działa. Wciąż chciał na nią patrzeć i
tęsknił, żeby znowu mieć ją u swego boku. Głupia myśl, do której nigdy by się
otwarcie nie przyznał, a która tak go nękała, że budziła jego złość.
Nagle dotarło do niego, że Madelyne nosi jego kolory, i uśmiechnął się. Wątpił, by
była tego świadoma, i gdyby nie to, że tak bardzo pragnął ją pocałować, mógłby o
tym wspomnieć choćby po to, żeby zobaczyć jej reakcję.
Madelyne me mogła zbyt długo wpatrywać się w Duncana. Bała się, że on zobaczy,
jak bardzo za mm tęskniła. Ale miałby satysfakcję, pomyślała.
 Chciałabym wiedzieć, co zamierzasz ze mną zrobić, Duncanie  powiedziała.
Spuściła wzrok na podłogę. Nie miała odwagi sprawdzić, jakie wrażenie wywarło na
nim jej pytanie. W jej głowie panował chaos.
Kiedy Duncan znajdował się w pobliżu, jej zdolność koncentracji była zagrożona. Nie
rozumiała swojej reakcji, ale za każdym razem było tak samo. Baron potrafił ją
zdenerwować, nie mówiąc ani słowa. Zakłócał jej spokój i wprawiał ją w zmieszanie.
Kiedy byt blisko, pragnęła. żeby odszedł. Kiedy byt daleko, tęskniła za nim.
Madelyne odwróciła się do niego plecami i wyjrzała przez okno.
 Czy masz zamiar trzymać mnie zamkniętą w tym pokoju przez resztę życia?
Duncan uśmiechnął się słysząc troskę w jej głosie.
- Madelyne, te drzwi nie są zabarykadowane - powiedział.
 %7łartujesz sobie ze mnie?  zapytała. Odwróciła się i popatrzyła na niego z
wyraznym niedowierzaniem.
 Chcesz powiedzieć, że nie byłam zamknięta w tej wieży przez cały tydzień? 
Miała ochotę krzyczeć.  Więc mogłam uciec?
 Nie, nie mogłaś uciec, ale mogłaś wyjść z tego pokoju - odparł Duncan.
 Nie wierzę ci  oświadczyła. Założyła ręce w ten sam sposób co on, próbując go
przedrzezniać.  Kłamiesz, żeby mnie ośmieszyć  dokończyła.  To nieczysta
gra.
W drzwiach pojawił się Edmond. Jak zwykle miał zmarszczone czoło. Był jednak
ostrożny i zanim wszedł do pokoju, przez dobrą chwilę wpatrywał się w Madelyne.
- Tym razem ją przytrzymasz - powiedział do Duncana. Madelyne rzuciła zatroskane
spojrzenie i stwierdziła, że Duncan się uśmiecha.
 Madelyne me ma już gorączki, Edmondzie, I jest milutka jak kotek  oznajmił.
Potem zwrócił się do Madelyne i polecił jej podejść do łóżka, żeby Edmond mógł
zdjąć bandaże.
Madelyne skinęła głową. Wiedziała, że to konieczne, ale nie mogła opanować
zawstydzenia.
 Jeżeli obydwaj na chwilę wyjdziecie, będę się mogła przygotować.
 Przygotować na co?  zapytał Duncan.
 Jestem skromną damą  wymruczała Madelyne.  Nie pozwolę, żebyście
widzieli coś więcej oprócz mojej rany. Właśnie na to chcę się przygotować.
Cała była w pąsach, więc Duncan uwierzył, że przemyślała każde słowo. Edmond
zaczął kaszleć, ale Duncan śmiał się na cały głos.
 Nie czas na skromność, Madelyne. Poza tym, widziałem już twoje nogi.
Madelyne wyprostowała się, rzuciła mu przeciągłe spojrzenie i podeszła do łóżka.
Podniosła zwierzęcą skórę, która upadła na podłogę, po czym położyła się, nakryła
skórą i owinęła szczelnie suknią, zostawiając obnażone udo jedynie w miejscu, gdzie
była rana. Złapała koniec bandaża i powoli zaczęła go odwijać.
Kiedy Edmond ukląkł obok niej, bandaż był już odwinięty. Madelyne zauważyła, że
Edmond ma podbite lewe oko. Zastanawiała się, skąd wziął się ten duży ciemny
siniec i doszła do wniosku, że prawdopodobnie jest za niego odpowiedzialny jeden z
braci. Jak ci ludzie się nienawidzą, myślała, kiedy Edmond bardzo delikatnie
zdejmował z rany pozlepiane nitki.
 Edmondzie, to wcale tak bardzo nie boli. Czuję tylko ukłucia jak od igły 
stwierdziła z ulgą.
Duncan podszedł do łóżka. Przyczaił się, gotów do skoku, gdyby drgnęła.
Madelyne czuła się zażenowana, kiedy obaj mężczyzni wpatrywali się w jej udo. Po
chwili zawstydziła się jeszcze bardziej. Chcąc zwrócić na siebie uwagę Duncana,
wypowiedziała zdanie, które przyszło jej do głowy.
 Dlaczego rygle są po obydwu stronach drzwi?
 Co?  zapytał wyraznie zdumiony.
- Mówię o kawałku drewna, który wchodzi w uchwyty rygla na drzwiach  wyjaśniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •