[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ukryć się za kolumnami.
Lokaj odwiódł kurek i dzwięk ten rozległ się złowieszczym echem pod
wyniosłym sufitem hallu. Minet-te warknęła, gdy wszedł książę, a Jane musiała
trzymać ją z całej siły za wysadzaną klejnotami obrożę. Minette warczała dalej,
a Chatterji wtrącił swoje trzy grosze, wyszczerzając ząbki i wydając
najgrozniejsze odgłosy, na jakie go było stać, gdyż wróg Minette był także jego
nieprzyjacielem. Echo powtarzało te dzwięki, aż zaczęło się wydawać, że w
hallu znajduje się co najmniej pół tuzina pudli i dwakroć tyle małpek.
Książę ruszył do środka, odważny, mając za plecami uzbrojonego sługę.
- Sprytny jesteś, Carew, muszę to przyznać - powiedział z niechętnym
podziwem. - Powinienem był pamiętać, jak bardzo stałeś się pomysłowy od
czasu, gdy Hawkesbury zaczął cię zatrudniać. Z pewnością właśnie
dojeżdżałbym do Londynu, gdyby nie bystre oko tego czujnego człowieka. -
Wskazał na swego lokaja.
- Muszę pamiętać, żeby mu kiedyś pogratulować -mruknął Gareth, a jego
zielone oczy przemknęły się po pewnym siebie słudze, który wyraznie uważał
się od tej chwili za prawą rękę swego pana.
- Nie pożyjesz wystarczająco długo, Carew - stwierdził książę.
Jane wydała lekki okrzyk przestrachu, a warczenie Minette przerodziło się
w pełne wściekłości szczekanie. Chatterji wyskoczył z mufki na podłogę, a
potem zbliżył się na kilka kroków do księcia, pokrzykując groznie przy każdym
kroku. Echo pomnożyło te dzwięki w sposób nieskończony, ale Zuzanna nic z
tego nie słyszała; dotarła do niej tylko grozba księcia i zamarła z lęku o życie
swego ukochanego.
Zwierzęta uciszyły się wreszcie, a zimne spojrzenie księcia spoczęło na
żonie.
- A więc myślałaś, że uda ci się mnie zwieść, czy nie tak, moja pani?
Przyznaję, iż dziwi mnie, że znalazłaś kogoś, kto cię zechciał, a zwłaszcza że
jest nim ten czaruś, który mógłby przebierać pośród największych piękności
Londynu. - Przeniósł wzrok na Garetha. -
Ale dlaczego ty zdecydowałeś się na najbrzydszą kobietę w tym mieście?
Na czym polega twoja gra, Carew?
- Jesteś doprawdy idiotą, Exton - odparł z pogardą Gareth. - Widzisz, jak
oddaję rękawiczkę twojej żonie, i wydaje ci się, że jesteś świadkiem potajemnej
schadzki. Wystarczy jeden uprzejmy gest, a tobie rosną już rogi! -Wyjrzał na
zewnątrz i dostrzegł nadjeżdżającego Stephena, który na widok wracającej
karety opuścił stodołę.
Książę odebrał pistolet lokajowi i wymierzył go w Garetha.
- Kłamstwa nic ci" nie pomogą, Carew! Carew, Carew, Carew... -
powtarzało echo. Zuzanna zrobiła krok naprzód.
- Nie! - zawołała, a w jej błękitnych oczach malowało się przerażenie.
Książę odwrócił się ku niej.
- Proszę się cofnąć, pani!
- Odsuń się, kochanie.
Stephen i Hektor podkradali się do drzwi. Małe oczka księcia zwęziły się.
- Kochanie? No proszę, Walijczyku, czyżbyś był aż takim ogierem, że
obsługujesz je obie?
Gareth roześmiał się.
- Na Boga, Exton, gdyby rogi mogły przeniknąć twój tępy mózg, to byłby
prawdziwy cud!
Książę wykrzywił się z wściekłości.
- Wydaje ci się, że nie użyję tego pistoletu? Skierował broń prosto w serce
Garetha, ale wtedy w drzwiach poruszył się jakiś cień i inny głos przerwał ciszę.
- Sir Gareth nie jest kochankiem Jane, tylko ja! - powiedział Stephen.
Zaskoczony tymi słowami książę odwrócił się tak gwałtownie, iż palec
jego niechcący nacisnął spust. Pistolet wypalił, a Zuzanna krzyknęła głośno, gdy
kula przeleciała tuż obok niej, trafiając w jedną z marmurowych kolumn. Odbiła
się rykoszetem raz, a potem drugi, a Gareth natychmiast rzucił się na podłogę,
gdyż zdał sobie sprawę, że kula będzie się dalej odbijać. Krzyknął, by kobiety
też padły na posadzkę, a Stephen i Hektor pośpiesznie cofnęli się za drzwi.
Rudowłosy lokaj schował się pod stołem na świece i po chwili w hallu stał tylko
książę. Z cienkim jękiem kula przeleciała do kolumny do ściany, a potem do
następnej kolumny, a dzwięk, jaki wydawała, zmieniał się z każdym
uderzeniem. Nikt nie wiedział, gdzie teraz jest, ani nawet kiedy się wreszcie
zatrzyma, ale w końcu książę zawył z bólu, rzucił z trzaskiem pistolet na
podłogę i chwycił się za siedzenie.
Gareth podniósł się na łokciach, by przekonać się, co się stało, a potem
wybuchnął śmiechem. Delavel Harmon, piąty książę Exton, zdołał sam siebie
postrzelić w tylną część ciała! Zuzanna usiadła także i zaczęła chichotać, gdyż
jeśli miała istnieć sprawiedliwość, to została ona wymierzona właśnie w tej
chwili. Stephen przebiegł przez hall, by chwycić Jane w ramiona. Gdy to
uczynił, księżna wypuściła z ręki obrożę Minette, a pudlica natychmiast rzuciła
się obgryzać księciu kostki u nóg.
Jego miłość Exton skakał jak jakiś zwariowany tancerz, próbując pozbyć
się psa, a równocześnie trzymając się za swą zranioną część tylną. Obraz ten
przykuł oczy wszystkich, więc nikt nie zauważył, co robi lokaj pod stołem na
świece. Pistolet przysunął się do niego na śliskiej posadzce na tyle blisko, że
wystarczyło, by sięgnął ręką. Broń miała dwie lufy, więc pozostała jeszcze jedna
kula, i gdyby go dostał...
Sługa nie wziął jednak pod uwagę Chatterji, który nagłe wskoczył na stół
i chwycił świecznik. Trzymając go w obu łapkach, małpka wychyliła się i
mocno uderzyła wroga w czubek głowy. Z głuchym stęknięciem lokaj padł bez
czucia na podłogę, a Hektor prędko, acz lekko kulejąc, podszedł do niego i
związał mu ręce paskiem.
Chatterji w okamgnieniu chwycił pistolet i próbował skierować go w
stronę księcia, ale Gareth rozbroił go natychmiast.
- Chociaż z przyjemnością bym ci na to pozwolił, nie chcemy chyba, żeby
następna kula odbijała się tu rykoszetem, prawda? - powiedział, pochylając się,
by poklepać małpkę po głowie.
Hałasy i zamieszanie sprawiły, że reszta służby przybiegła do hallu, i
teraz wszyscy stali, przyglądając się z otwartymi ustami niesłychanej scenie,
jaka rozgrywała się w marmurowym hallu. Lokaj, który odpowiadał za
uwięzienie Stephena, dyskretnie zniknął, gdy ujrzał swego byłego więznia na
wolności. Książę, wciąż atakowany przez psa, zaczął krzyczeć o pomoc, ale nikt
nie odważył się ruszyć, gdy Gareth miał w ręku pistolet. Jane odwołała w końcu
Minette, a pudlica usłuchała jej z wielką niechęcią.
Gareth rozładował pistolet, odrzucił go, a potem skinął na służbę.
- Zajmijcie się waszym panem i jego tylną częścią ciała, a uważajcie
bardzo, gdyż tam właśnie ma rozum -stwierdził kwaśno, po czym zwrócił się do
Hektora. - Idz i powiedz Anjuli i pokojówce księżnej, że wszystko w porządku.
Poproś też Anjuli, żeby zajęła się nieszczęsnym Billingsem.
- Już to zrobiła, sir.
Kilkoro służby podbiegło do księcia, który nie był im za to wdzięczny ani
nawet nie okazał uprzejmości, zaś Gareth podszedł do Zuzanny i otoczył jej talię
ramieniem.
- Nic ci się nie stało, cariad?
- Ch-chyba nie - odparła, a Chatterji, jak zawsze zazdrosny, wcisnął się jej
w ramiona.
Gareth uśmiechnął się.
- Wiesz dobrze, paniczu, że z tobą wygram, więc lepiej spróbuj się do
mnie przyzwyczaić.
Chatterji czekało podwójne upokorzenie, gdyż został zignorowany, a
także lekko zgnieciony, gdyż Gareth złożył na ustach Zuzanny czuły pocałunek.
Małpka głośno wyraziła swe niezadowolenie, ale nie potrafiła znalezć nic, co
mogłaby ugryzć. Gareth cofnął się po chwili. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •