[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyrwać z pazurów młodocianej uwodzicielki. Oddam mu w ten
sposób wielką przysługę!
- Suzie nie jest...
- Twoja siostra stanowi dla niego poważne zagrożenie! -
przerwał z oburzeniem. - Gdyby nie ona, miałby szanse na
wspaniałą karierę w swoim zawodzie i byłby ustawiony do
końca życia. Im szybciej wybiję mu z głowy bezsensowny
romans i przekonam, że powinien rzucić twoją siostrę, tym
lepiej dla nas obojga!
- Po raz pierwszy gotowa jestem przyznać ci rację, ale racz
łaskawie pamiętać, że gdyby nie wybryki twojego
RS
51
zwyrodniałego siostrzeńca, byłabym teraz w Anglii,
siedziałabym w moim biurze, zajęta ulubioną pracą, a moja
matka nie cierpiałaby na bezsenność! O Boże, jak bym chciała
wrócić do mojej agencji!
- I wymyślać hasła reklamowe, żeby robić ludziom wodę z
mózgu i wyciągać im z kieszeni ciężko zapracowane funty, tak?
- Uśmiechnął się drwiąco. - Z pewnością ci biedacy nawet nie
zauważą, że opuściłaś ukochane biuro i ruszyłaś na północ, żeby
ocalić niewinną siostrę przed lubieżnym wikingiem. Pociesz się,
że w twojej branży nie ma ludzi niezastąpionych.
- Mój drogi, trzeba się pogodzić, że nie wszyscy zostaliśmy
powołani do wyższych celów - odparła, wpadając w podobny
ton. Szare oczy patrzyły na niego z jawną wrogością. - I całe
szczęście, bo w przeciwnym razie na świecie zaroiłoby się od
lekarzy, pielęgniarek, nauczycieli i duchownych. Dla wszystkich
z pewnością nie starczyłoby pracy. - Nabrała powietrza i
perorowała z coraz większym zapałem, bo ta pusta gadanina
pozwalała jej zyskać na czasie i wrócić do równowagi po
nieoczekiwanym spotkaniu. - A wracając do reklamy, chyba
zdajesz sobie sprawę, że mieszkamy w zjednoczonej Europie,
gdzie o prawach ekonomii decyduje wolny rynek. Jestem
dumna, że pracuję w reklamie, bo dzięki mnie ludzie otrzymują
informacje podane w ciekawej formie. Dzięki ludziom z mojej
branży każdy sporo zyskuje. Wszyscy kupujący i sprzedający są
potencjalnymi klientami! - Wyprostowała się z godnością i
rzuciła mu pobłażliwe spojrzenie. -Sądziłam, że tobie nie muszę
tego wyjaśniać, bo sam jesteś producentem walczącym o
pozycję na rynku. Mówiłeś niedawno, że konkurencja czuwa i w
każdej chwili może przejść do kontrataku.
Podczas jej tyrady Rune uspokajał się powoli, a twarz mu
łagodniała. Popatrzył na Ginę z nie ukrywanym
zainteresowaniem.
RS
52
- Jak długo pracujesz dla swojej firmy, przyczyniając się,
rzecz jasna, do rozkwitu angielskiej ekonomii? - zapytał
niespodziewanie.
- Dostatecznie długo, aby się upewnić, że mam prawdziwy
talent oraz duże szanse na błyskotliwą karierę w moim zawodzie
- odparła z hardą miną. - Moja praca aie powinna cię obchodzić,
bo nie ma związku ze sprawą, która się teraz zajmujemy.
- Naturalnie - przytaknął - ale gdybyśmy zamierzali spędzić
we dwoje kolejny wieczór, naprawdę warto się lepiej poznać.
- A że nie mamy takiego zamiaru, postanowiłam nie
spowiadać na twoje pytania - stwierdziła rezolutnie. -
przepraszam, jestem wyczerpana. To był męczący dzień.
Chciałabym wrócić do pokoju i wziąć prysznic.
- Znakomicie. - Jednym płynnym ruchem zerwał się z fotela i
podszedł do niej. - W twoim pokoju rozmowa będzie
przyjemniejsza. Numer-505, zgadza się?
Osłupiała na moment, a potem zacisnęła dłonie w pięści,
ogarnięta bezsilną złością.
- Dowiem się, kto ci o tym powiedział, złożę skargę i
postaram się, żeby twój informator stracił pracę - odparła
drżącym głosem.
- Wątpię - rzucił ostro, ale popatrzył na nią z dziwną
czułością. - Moja informatorka sądzi, że jesteśmy kochankami.
Wmówiłem jej, że chcę ci zrobić niespodziankę, a ty na pewno
się ucieszysz. Zresztą, sumienie ci nie pozwoli skrzywdzić miłej
dziewczyny, bo miała dobre intencje. Prawda, min Gina?
Trafił w dziesiątkę! Jak to możliwe, żeby przez jeden dzień
tyle się o niej dowiedział, chociaż wcale mu się nie zwierzała?
Nie miała pretensji do recepcjonistki, bo Runę był mistrzem
zręcznej manipulacji i skwapliwie wykorzystywał tę wiedzę.
Chwileczkę, powiedział tej dziewczynie, że są razem? Co za
tupet! Kto mu pozwolił rozsiewać takie plotki? Po chwili doszła
do wniosku, że nie ma sił ani ochoty na kolejną kłótnię. Z
najwyższym trudem powściągnęła gniew i spytała rzeczowo:
RS
53
- Jak długo czekasz?
- Niespełna pół godziny - odparł, wzruszając ramionami. - Jak
ci smakowała wczesna kolacja w ulicznej kafeterii?
Czyżby mnie śledził? pomyślała z obawą. Chciała od razu
poprosić o wyjaśnienia, ale nie pozwolił jej dojść do słowa.
- Gino, to bez sensu! Mamy tak stać w korytarzu i gadać od [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •