[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nadchodzą lepsze czasy. Tak pięknie wyglądacie razem, tak
bardzo do siebie pasujecie.
Przeprosiwszy hałaśliwą grupkę młodych mężczyzn, Kit
zaczął się rozglądać za żoną. Zadanie nie było trudne. Łatwo
było dostrzec jej suknię najmodniejszego kroju w kremowym
kolorze. Piękno odsłoniętych kobiecych ramion podkreślała
jeszcze fryzura: wysoki kok upięty z rudych włosów. Kreacja
była prosta, lecz niezwykle elegancka. W talii ściągnięta do
ledwie dwudziestu czterech cali, z tyłu miała turniurę, a bio
dra akcentowały zdobienia z koronki. Amanda tańczyła z lor
dem Bennetem, przystojnym młodym człowiekiem, nieco
nadmiernie przekonanym o własnym uroku, co przejawiało
się między innymi tym, że zaśmiewał się ze wszystkich swo
ich dowcipów. Kit wziął kieliszek szampana z tacy niesionej
przez przechodzącego kelnera i z zadowoleniem zaczął się jej
przyglądać.
- Musisz się przyzwyczaić do konkurencji, Kit - zauwa
żył jowialnie Henry, który właśnie podszedł do zięcia. -
312
Mam piękną córkę, to pewne. Będzie wspaniałą ozdobą
Woodthorpe i dobrą żoną, ale trzeba pamiętać o jej poryw
czości i samowolnym charakterze. Wprawdzie starałem się to
wykorzenić, ale bez powodzenia. Zawsze w końcu stawiała
na swoim. Nie pozwól się zwieść. Te wszystkie słodkie minki
i zabójcze uśmiechy tylko maskują upór, więc uważaj. Nawet
jeśli tymczasem ma w głowie pełno romantycznych myśli, to
kiedy skończy się miesiąc miodowy, jeszcze ci pokaże, do cze
go jest zdolna. Zajmij ją rodzeniem dzieci, dobrze ci radzę. To
trochę ostudzi jej szaloną głowę.
W oczach Henry'ego pojawiły się przewrotne błyski. Kit
klepnął go familiarnie po plecach i obaj zaczęli się przyglą
dać, jak droga ich sercom kobieta płynnie porusza się w rytm
muzyki. Uśmiechając się pod nosem, Kit pomyślał, że minie
jeszcze wiele czasu, zanim Amanda znów spróbuje mu poka
zać, do czego jest zdolna.
- Masz rację, ona właśnie taka jest - przyznał. - Ma tempe
rament i nie kryje własnego zdania, ale nie chciałbym w niej
niczego zmienić, Henry. Niczego.
- Ja też nie. Nie umiem znaleźć słów, żeby wyrazić, jak się
cieszę z waszego małżeństwa, Kit. Amanda nie mogła wybrać
lepszego kandydata, a zrobiła to całkiem sama. I nie miała
z tym większych problemów niż ja ze znalezieniem trenera
koni - zażartował. - Zobacz, jak wszyscy wodzą za nią wzro
kiem. Podbiła tu serce niejednego mężczyzny.
- Zwłaszcza tego młodzieńca - stwierdził Kit, zwróciwszy
uwagę, jak Amanda zręcznie radzi sobie z lordem Bennetem
i z jego rozbudzoną potrzebą bliskości. W końcu podał kieli
szek lokajowi i powiedział: - Myślę, że czas, abym sam zatań-
313
czył z żoną i pozwolił lordowi Bennetowi na chwilę wytchnie
nia. - Z tymi słowami wszedł na parkiet.
Orkiestra właśnie zaczęła grać następnego walca. Aman
da zerknęła ku mężowi i uśmiechnęła się, a jemu wydawało
się, że w sali zabłysły dodatkowe światła. Ku jego zadowole
niu Amanda bez kłopotu uwolniła się od towarzystwa lorda
Benneta.
- Myślę, że ten taniec jest nasz.
- Dlaczego musiałam czekać aż tak długo?
Przejęty radością i szacunkiem dla tej pięknej kobiety, czu
jąc, że rozumieją się bez słów, Kit wyprowadził Amandę na
środek parkietu, świadom, że kierują się na nich spojrzenia
wszystkich gości. Objął żonę i zaczął swobodnie prowadzić.
- Odniosłaś porażający sukces, najmilsza - szepnął. -
Wszyscy są w tobie zakochani i opowiadają mi, jakie mam
szczęście, że znalazłem tak piękną hrabinę.
-I co ty na to? - spytała przekornie. - Czy spełniam twoje
wyobrażenia o ideale hrabiny?
Żar bijący z jego oczu starczył za odpowiedź.
- Gdybyśmy byli sami, pokazałbym ci, jak bardzo cię prag
nę. Tymczasem jednak muszę oszukać moje zmysły planami
o tym, co nastąpi, gdy znajdziemy się sami.
Z pogodnego uśmiechu Amandy przebijały spokój i ra
dość. Jeszcze nigdy nie czuła w sercu takiej miłości.
- Widzę, milordzie, że masz problem, o którym musi
my porozmawiać. Może spotkamy się w naszej sypialni...
później?
- Wolałbym wcześniej, ale trudno, zaczekam.
Po następnych siedmiu miesiącach urodził się ich syn. Nan
nazwała poród nieprzyzwoicie krótkim, a Sky nie mogła napa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]