[ Pobierz całość w formacie PDF ]

38
R
L
T
spojrzenie i obawiając się tego, co mógłby ujrzeć na jej twarzy, próbowała
nadać jej kamienny wyraz. Doskonale wiedziała, co on teraz myśli. Znała już
seksualną arogancję mężczyzn, zetknęła się z nią niejednokrotnie podczas
pracy w Brukseli i wiedziała, że jeżeli kobieta reaguje na mężczyznę tak jak
ona na Maksa, to mężczyzna natychmiast zaczyna zakładać, że ona nie potrafi
mu się oprzeć i że rozpaczliwie pragnie bliskości z nim. Za nic nie chciała, by
Max tak o niej myślał; naraziłoby ją to tylko na bolesne drwiny. Wzięła
głęboki oddech i powiedziała chłodno:
 No cóż, skoro już odegrałam swoją rolę i udało się nam przekonać
wszystkich, że wyszłam za ciebie z własnej woli, to możemy wrócić do
pałacu.
Jego twarz natychmiast zesztywniała.
 Oczywiście  odrzekł równie lodowatym tonem.  Poproszę kapitana
gwardii, żeby cię odprowadził.
Koniec głupich nadziei, pomyślał ponuro, patrząc, jak Ionanthe w
towarzystwie gwardzisty oddala się w stronę pałacu. Na szczęście kapitan
gwardii był dobrze zbudowanym mężczyzną w średnim wieku i w niczym nie
przypominał młodego Adonisa z gatunku tych, którym jego pierwsza żona nie
potrafiła się oprzeć. Głupi był, myśląc, że mogłaby ich połączyć jakaś bliższa
więz. Zresztą nie potrzebował tego. I tak miał już dość problemów na głowie;
nie mógł narażać się na niepotrzebne ryzyko.
Był już pózny wieczór. Wielka izba poselska nie była odpowiednim
miejscem na tę porę doby, ale Max zdecydowany był bez zwłoki podpisać
deklarację, która zapewniłaby wolność protestującym.
Zresztą intymność i tak nie była mu pisana tego wieczoru. Pierwszy
wspólny posiłek zjedli w równie oficjalnej i urządzonej z przepychem
książęcej jadalni, siedząc przy przeciwnych krańcach stołu, przy którym
39
R
L
T
mogło usiąść pięćdziesiąt osób. Rozdzieleni długim mahoniowym blatem, nie
mogliby rozmawiać ze sobą, nawet gdyby chcieli.
Choć Ionanthe wcześniej jasno dała mu do zrozumienia, czego oczekuje
po tym małżeństwie, Max uważał za swój obowiązek uzgodnić niektóre
szczegóły.
 Ponieważ dotychczas nie było czasu, by poczynić ustalenia dotyczące
miesiąca miodowego...  zaczął.
 Nie chcę miesiąca miodowego  przerwała mu szybko.
Jej siostrę Max zabrał w podróż do Włoch. Z pewnością trudno sobie
wyobrazić bardziej romantyczne miejsce dla nowożeńców.
 Mimo wszystko oczekuje się tego po nas. Dlatego zaplanowałem, że
spędzimy kilka dni w domku myśliwskim.
Ionanthe popatrzyła na niego ze zdumieniem. Rezydencja myśliwska
znajdowała się wysoko w górach i w zimie służyła również jako baza dla
narciarzy.
 Z pewnością oddalenie się od pałacu będzie dla ciebie kłopotliwe 
zaprotestowała. Za żadne skarby nie przyznałaby, że przeraziła ją perspektywa
spędzenia z nim kilku dni sam na sam.
Gdy Max nie odpowiedział, wzruszyła ramionami i dodała chłodno:
 Nie rozumiem, jaki cel miałoby odizolowanie się od świata w górach.
Wiem, że naszym obowiązkiem jest spłodzić potomka, ale możemy to zrobić
tutaj.
Max powiedział sobie, że powinien być zachwycony jej praktycznym
podejściem do tej kwestii  w końcu tego właśnie oczekiwał po małżeństwie z
nią, ale z jakichś nieznanych sobie powodów poczuł się sprowokowany.
 Dziś wieczorem, broniąc swoich ludzi, pokazałaś, że jesteś zdolna do
wielkich namiętności.
40
R
L
T
Ionanthe zesztywniała. Do czego on zmierza?
 Jestem odpowiedzialna za ich bezpieczeństwo  odrzekła zimno.  Nie
jestem odpowiedzialna za twoje zaspokojenie seksualne i nie zamierzam
udawać namiętności, żeby podbudować twoje ego. Zmusiłeś mnie do
małżeństwa, ale nie możesz mnie zmusić, żebym zaczęła cię pragnąć. Jednak,
jak już wcześniej wspominałam, jestem w zupełności gotowa wypełnić swój
obowiązek wobec korony.
Max zobaczył przed oczami czerwoną mgłę i poczuł, że musi zakończyć
tę rozmowę, zanim straci nad sobą kontrolę i zrobi coś, czego mógłby pózniej
żałować. Jeszcze żadna kobieta nie wzbudziła w nim takiego pragnienia, by
przełamać jej opór i sprawić, by oddała mu się kompletnie i bezwarunkowo.
W jego umyśle pojawiły się wizje Ionanthe na wielkim łóżku, jej ciała
splecionego z jego ciałem. Nawet nie zamykając oczu, czuł jej zapach i dotyk
jedwabistych włosów na swojej skórze. Wyobrażał sobie, jak oczy zachodzą
jej mgłą, a nabrzmiałe usta rozchylają się z podniecenia.
Ze złością powściągnął te wyobrażenia i powiedział krótko:
 Bardzo klinicznie podchodzisz do stworzenia nowego życia. Dziecko
zasługuje na miłość ze strony tych, którzy je poczęli.
 Fakt, że potrafię podchodzić klinicznie i z dystansem do procesu
spłodzenia następcy tronu Fortenegro, nie oznacza jeszcze, że nie będę
kochała mojego syna, tak jak każda kobieta, która potrzebuje pomocy lekarza,
by móc spłodzić dziecko  usłyszał w odpowiedzi.
Jak długo jeszcze będzie musiała czekać? Leżała samotnie w mroku na
wielkim łóżku i czekała na Maksa, próbując powściągnąć niepokój. Obiecała
sobie, że zachowa zimną krew, ale gdy zegar katedralny wybił północ, coraz
trudniej było jej powściągnąć wybujałą wyobraznię.
41
R
L
T
Co zrobi, jeśli Max nie zechce podejść do tej sprawy równie obojętnie
jak ona? I ile jeszcze czasu minie, zanim wreszcie tu przyjdzie? Czy
specjalnie zwlekał, by zadać jej cierpienie i przełamać jej opór? Czy sądził, że
dzięki temu, gdy wreszcie się pojawi, Ionanthe rzuci mu się z wdzięcznością
w ramiona? Jeśli tak, to czekało go gorzkie rozczarowanie.
Spojrzała na zegarek. Było wpół do pierwszej. Czy Max tak samo
zachowywał się wobec jej siostry? Poważnie w to wątpiła.
Gdzie on się podziewał?
Była zmęczona, ale wiedziała, że nie zaśnie, dopóki nie skonsumują
małżeństwa. Przez wielkie okna, które umyślnie zostawiła odsłonięte, do
sypialni wpadało jasne światło księżyca. Jego pełnia sygnalizowała
kulminację naturalnego sezonu płodności. Ionanthe dotknęła płaskiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •