[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziała tylko w jakim charakterze. Poczuła ulgę, a jednocześnie zaczęła się zastana-
wiać, co też takiego mu wczoraj powiedziała, że zdobył się na taki gest. Była przecież
bardzo rozżalona i nie do końca panowała nad słowami. Nie była dla niego nawet zbyt
grzeczna... A jednak zdecydował się zadzwonić.
Być może chciał ponownie zatrudnić część zwolnionego personelu. Ta myśl dodała
jej sił.
Poskładała porządnie gazetę i odłożyła flamaster na miejsce. Następnie ruszyła
energicznie do łazienki. Miała godzinę, żeby wziąć prysznic, umalować się i ubrać, a na-
stępnie jak zwykle pojechać do centrum.
Mimo że miała tak mało czasu, dotarła przed Some Like It Hot trochę wcześniej.
Jednak David już na nią czekał.
- Dziękuję, że pani przyjechała - powiedział na powitanie.
R
L
Zawsze dziwiło ją to, że mimo miłego sposobu bycia jest wobec wszystkich w biu-
rze tak oficjalny. Jakby zależało mu na stworzeniu dystansu między sobą a pracownika-
mi.
- Jest pani głodna? - zapytał.
Nina przypomniała sobie gofra, który wciąż czekał na nią na kuchennym stole, i
poczuła ucisk w żołądku. Niechętnie jednak wydawała pieniądze na jedzenie w restaura-
cjach, zwłaszcza takich, do których chodzili Hansonowie. Zdrowy rozsądek podpowiadał
jej, że lepiej wydać pieniądze na coś dla dzieci. Przecież nie dostała jeszcze żadnej pracy,
więc nie ma powodów, by szastać gotówką.
- Może zjemy coś lekkiego. Na przykład kanapkę? - Wskazała koniec ulicy. - Tam
jest taki mały bar...
- Chodzi pani o Rosemana? - Podał jej ramię. - Chodzmy więc. Uwielbiam to
miejsce.
Tym razem bez oporów wzięła go pod rękę, zdziwiona, że zna ten bar. Musiała do-
brze wyciągać nogi, żeby za nim nadążyć. David Hanson nie starał się bawić jej rozmo-
wą, co wydało jej się jednocześnie miłe i dosyć dziwne.
O tej porze w barze panował spory ruch, ale wchodziły głównie osoby, które brały
coś na wynos. Dopiero teraz Ninie przyszło do głowy, że mogą się tu natknąć na kogoś z
pracy, a wtedy Hanson Media na pewno będzie aż huczeć od plotek.
David jednak wydawał się tym zupełnie nie przejmować, albo też nie przyszło mu
to do głowy. Chociaż to byłoby dziwne, skoro kiedyś zajmował się public relations. Ni-
nie wydawało się, że powinien zwracać uwagę na plotki. On jednak tylko się uśmiechnął,
kiedy kelnerka wskazała im stolik niemal na środku sali.
Po chwili David wziął menu i zaczął je od razu przeglądać, jakby jak najszybciej
musiał zdecydować się na pastrami czy indyka w galarecie.
- Co pani tutaj zazwyczaj zamawia? - spytał ją w końcu.
- Wolałabym się przesiąść do tamtego stolika, bliżej kuchni - wskazała za siebie.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Naprawdę? To nie jest chyba najlepsze miejsce. - Uśmiechnął się do niej. - Do-
brze, przesiądzmy się, póki jest wolny.
R
L
Sam wstał i czekał grzecznie, aż podniesie się z miejsca.
- Chodzi mi o to, że możemy natknąć się tutaj na kogoś z firmy - wyjaśniła. - Co
sobie ludzie pomyślą? Przecież wiedzą, że zostałam zwolniona, a jeśli znowu pokażę się
w pracy...
Oczywiście nie mogła wiedzieć na pewno, że znowu  pokaże się w pracy".
Rozmowę przerwała im kelnerka, która chciała przyjąć zamówienie jeszcze przed
szczytem. Nina była zadowolona, że mogła wyrazić swoje obawy. Co prawda były szef
ich nie skomentował, ale pokiwał ze zrozumieniem głową.
David wybrał kanapkę z indykiem i placki ziemniaczane.
- Od wczoraj jestem od nich uzależniony - wyjaśnił. Nina złożyła niniejsze zamó-
wienie - na sałatkę z tuńczykiem. David zmarszczył brwi i dodał:
- Poproszę jeszcze drugą porcję placków.
- Ale nie dla mnie! - zastrzegła od razu Nina. David spojrzał na nią groznie, ale w
końcu kiwnął głową.
- Dobrze, wobec tego jedne placki. - Zerknął raz jeszcze do menu. - Ale może coś
innego? Co to są te... pierogi?
Kelnerka już otworzyła usta, ale Nina była pierwsza.
- To takie kluski z nadzieniem, ale nie w zupie - wyjaśniła.
David pokręcił głową.
- Hm, więc poprosimy jeszcze kluski ze śliwkami - powiedział.
- A to są knedle - poprawiła.
- Więc knedle.
Nie czuł się chyba zbyt pewnie, kiedy szło o wschodnioeuropejskie specjały. Jej
rodzina, która miała żydowskie korzenie, zawsze starała się pielęgnować tradycje przy-
wiezione ze starego kontynentu, również kulinarne. Dlatego Nina znała wszystkie po-
trawy podawane u Rosemana.
Kelnerka zapisała sobie ich zamówienie i pospieszyła do kuchni. David napił się
wody.
- Nie lubi pani ziemniaków czy może woli sama składać zamówienia? - zapytał.
- To drugie.
R
L
Pokiwał głową i odstawił szklankę.
- Postaram się o tym pamiętać.
Przez chwilę milczeli, spoglądając na siebie. W końcu David oparł się lekko o blat
stolika.
- O czym to mówiliśmy? Aha, boi się pani, że zobaczy nas tu któryś z pracowni-
ków. Muszę jednak powiedzieć, że zostało ich bardzo mało i przez jakiś czas to się nie
zmieni.
Nina już tak oswoiła się z myślą, że znowu ją zatrudni, a wraz z nią jeszcze parę
osób, że nie od razu dotarło do niej znaczenie tych słów.
- To znaczy, że nie chce pan z powrotem zatrudnić zbyt wielu osób? - spytała.
David Hanson rozłożył ręce, a na jego czole pojawiło się kilka zmarszczek.
- Obawiam się, że nie mogę nikogo zatrudnić - odparł i potarł skronie. - Powinie-
nem był wyjaśnić pani wszystko przez telefon.
Nina poczuła ukłucie w sercu. A więc nie wróci do pracy przy swoim ukochanym
biurku!
- Więc dlaczego chciał się pan ze mną spotkać?
I zmusił do złożenia zamówienia, dodała w duchu. Równie dobrze mogła wydać
tych osiem dolarów na coś pożyteczniejszego. Rozejrzała się nawet za kelnerką, chcąc
odwołać zamówienie i poprosić tylko o herbatę i dwie aspiryny.
- Chodzi mi o to, że chociaż nie mogę zatrudnić nikogo w Hanson Media, to po-
trzebuję asystentki, która zajmie się sprawami firmy u mnie w domu. Nie mogę tego
zwalić na moją sekretarkę, bo to zbyt duże obciążenie. - Spojrzał jej prosto w oczy. - Czy
interesuje panią ta praca?
- Chce pan, żebym pracowała u pana w domu jako sekretarka?
- Właśnie. Będzie się to wiązało z zarządzaniem moim czasem, jak również [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •