[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sklep jubilerski. PrzedstawiÄ™ go panu na spotkaniu rotarian. Zrobi pan dobry interes.
Case uprzejmie dziękował za rady, ale trzymał się własnego planu. Jednak tak na
wszelki wypadek starał się zapamiętać wszystko, co mu mówili.
Niewykluczone, że zanim dopnie celu, będzie potrzebował jeszcze niejednej porady.
Maddie wjechała na boczną drogę prowadzącą do domu Case a. Na przednim siedzeniu
leżał gruby katalog tapet. Próbki dywanów zajmowały całe tylne siedzenie. Wszystko
pochodziło z miejscowej hurtowni. Maddie wciąż nie wiedziała, jak doszło do tego, że
zgodziła się przyjechać do Case a z tymi próbkami w poniedziałkowe popołudnie.
Nie była w stanie mu odmówić, kiedy poprosił ją o przysługę. Była to ta sama słabość
charakteru, która omal nie doprowadziła jej do ołtarza z tym samym zresztą mężczyzną. Już z
daleka zobaczyła Case a. Klęczał przy stopniach prowadzących na werandę i wymachiwał
młotkiem z entuzjazmem grubo przekraczającym jego umiejętności. Miał na sobie dżinsy i
tenisówki, ale zdjął koszulę. Popołudniowe słońce przedzierało się przez gęstą koronę starego
dębu, tworząc wzór ze świateł i cieni na obnażonych plecach Case a.
Kiedy Maddie wysiadła z samochodu i zatrzasnęła drzwiczki, Case odwrócił się. Odłożył
młotek i poderwał się na nogi, żeby ją przywitać.
Cześć! zawołał, a w jego ustach zabrzmiało to niemal pieszczotliwie.
Cześć! odpowiedziała, szybko obeszła wóz i otworzyła tylne drzwi. Przywiozłam
próbki.
Case narzucił na plecy błękitną koszulę i podszedł do Maddie.
Jestem ci bardzo wdzięczny. Potrzebuję twojej porady.
Trzymając w ramionach katalog, odwróciła się, żeby wręczyć go Case owi. Przy okazji
zerknęła na jego nagi tors, prześwitujący między połami rozpiętej koszuli. Nie widziała go
rozebranego od czasów, kiedy kÄ…pali siÄ™ w morzu w Cancún. Wciąż pamiÄ™taÅ‚a, jaki byÅ‚
opalony i muskularny, i...
Nagle głośno się zachłysnęła. Katalog wypadł jej z rąk.
Co ci się stało, Maddie? zdumiał się Case.
Przez moment stała ze wzrokiem wbitym w jego brzuch. A potem rozsunęła mu koszulę.
O mój Boże! jęknęła, obchodząc go wokoło. Och, Case!
Po raz pierwszy zobaczyła jego blizny. Tuż ponad paskiem dżinsów widniała czerwona i
spuchnięta blizna wlotowa ślad po strzale, który o mały włos nie zrobił z Case a kaleki.
Kula przeszła tuż obok kręgosłupa, zostawiając na boku postrzępione blizny po ranie
wylotowej. Maddie poczuła, że robi jej się słabo.
Pomyślała o nodze Case a, z którą ostatnio było chyba trochę lepiej, bo mniej utykał. Na
udzie musiał mieć podobne blizny. Serce ścisnęło jej się na myśl o tym, co przecierpiał. Z
jakichś powodów nie do końca wierzyła w opowieści Case a. Aż do tej chwili.
Case opuścił wzrok i skrzywił się.
Przepraszam. Wiem, że to wygląda ohydnie. Zaraz zapnę koszulę.
Maddie wyciągnęła rękę i drżącymi palcami dotknęła świeżej blizny.
Musiało cię strasznie boleć.
No, nie było to przyjemne stwierdził Case. Ale blizny z czasem zbledną.
Nie chodzi mi o blizny! wykrzyknęła Maddie, potrząsając głową.
Spojrzał jej w oczy, a potem wziął w ramiona. Ukryła twarz na jego piersi.
Przepraszam szepnęła. Byłeś poważnie ranny, a ja potraktowałam cię tak podle,
kiedy chciałeś mi o tym opowiedzieć. Nie wiedziałam... nie zdawałam sobie sprawy...
Już dobrze mruknął, muskając oddechem jej włosy nie ma o czym mówić.
Po raz pierwszy odważyła się pomyśleć o tym, co musiał przeżywać Case, kiedy leżał w
szpitalu, zagrożony kalectwem. Na pewno był pełen obaw o przyszłość i przerazliwie
samotny. Czy myślał wtedy o niej?
Maddie odezwał się Case, unosząc ku sobie jej twarz rany się zagoją. Blizny
zbledną. Było, minęło.
Wcale nie minęło, pomyślała patrząc mu prosto w oczy. Case znowu był przy niej i chciał
się żenić, chciał zamieszkać z nią w tym domu. A ona wciąż nie wiedziała, czy naprawdę ją
kochał, czy tylko był zakochany w wartościach, które w niej widział.
Nie była nawet pewna swoich własnych uczuć. Pragnęła go. Fascynował ją. Nie mogła
znieść myśli o tym, że cierpiał. I bez względu na to, co mu mówiła, nie była sobie w stanie
wyobrazić, że tak po prostu powie mu do widzenia i odejdzie, i nigdy więcej już go nie
zobaczy. Chybaby jej pękło serce.
Czy to miała być miłość?
Podejrzewała, że tak.
Masz taką poważną minę rzekł Case, gładząc ją po policzku. O czym myślisz?
Zastanawiam się, co mam z tobą zrobić powiedziała.
Wyjdz za mnie. Maddie tylko westchnęła.
Case z uśmiechem pochylił się nad nią, żeby ją pocałować.
Chodzmy obejrzeć próbki tapet powiedział, kiedy oderwał usta od jej warg.
Wciąż oszołomiona jego pocałunkiem, bez słowa skinęła głową, wzięła próbki dywanów
i ruszyła za Case em do domu.
Dom był równie pusty jak wtedy, kiedy była tu przed dwoma tygodniami. Tylko w
salonie leżał śpiwór, plecak i dwie walizki, z których wysypywała się zawartość. Cała jego
garderoba, pomyślała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]