[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak się masz, Berti.
Taryn powiada, że zamierzasz wziąć ją na przejażdżkę.
Zgadza się. Trochę słońca i świeżego powietrza dobrze jej
zrobi.
Berti uniósł brew z domyślnym uśmiechem.
- Nie udawaj. Przecież wiem, o co ci chodzi - powiedział
ż ironią w głosie.
Josh zjeżył się.
.- O co?
- Zakochałeś się w niej.
- Co? Chyba żartujesz. - Josh zmusił się do uśmiechu.
Czy oni wszyscy powariowali? Czy ma wypisane na czole,
że kocha się w Taryn? Najpierw Natasza, a teraz Ducharme.
Co to za bzdura? Dużo go akurat obchodzi Taryn Wilde...
- Nie zaprzeczaj. Przecież to widać. Nic dziwnego: nie tak
trudno się w niej zakochać - powiedział Francuz ze śmie-
Anula & Irena
scandalous
chem. -- Ale nie myśl, że uda ci się mi ją odebrać ... - W
głosie Bertiego zabrzmiała pogróżka.
- O czym ty mówisz? - skrzywił się zirytowany Josh.
- Karty na stół, Josh. Taryn jest moja. Nawet jeśli mogło ją
zabawić twoje wariackie zachowanie tamtej nocy, i tak cię
nie pokocha.
Josh miał dosyć tego wiecznie zadowolonego z siebie
głupka. Autorytatywny ton, z jakim wypowiedział ostatnie
zdanie, obudził w nim ducha przekory.
A właściwie dlaczego nie?
Bo nie jesteś w stanie dać jej tego, czego ona potrzebuje.
A czego potrzebuje?
Bertrand rozsiadł się wygodnie na sofie stojącej w rogu
pracowni.
- Potrzebuje domu, w którym mogłaby być sobą, mężczyzny,
który by kochał ją taką, jaka jest. No i, bagatela, ze trzystu
tysięcy franków rocznie.
 Ona cię kocha?
Może jeszcze nie... Ale czas pracuje dla mnie. Wkrótce się
przekona, że nie da sobie rady. I wtedy nie pozostanie jej nic
innego, niż wrócić do Europy. A to znaczy - do mnie.
Więc twoim zdaniem nie ma talentu?
Aaska krytyków i marszandów na pstrym koniu jezdzi. A
poza tym, zobacz tylko; przez kilka ostatnich dni niczego nie
namalowała.
Josh znowu spojrzał na sztalugi. - A ja uważam, że jest
dobra. A nawet bardzo dobra - powiedział z przekonaniem.
- Rzecz w tym, że jeśli wróci ze mną do Europy, wcale nie
musi być dobra. Będzie mogła malować tylko dla
przyjemności, a nie dla tych kretynów, którzy nie wiedzą,
czym jest;
prawdziwa sztuka.
Anula & Irena
scandalous
Josh zacisnął w kieszeniach pięści. Nie docenił Ducharme'a.
Potraktował go jako zwykłego bufona. Playboya z wy-
pchanym portfelem i ptasim móżdżkiem. Tymczasem Berti
mógł być niebezpiecznym przeciwnikiem. Znał dobrze Taryn,
był kimś z jej świata. Poza tym wierzył święcie, że potrafi
uczynić Taryn szczęśliwą. Gdyby dała mu się przekonać, po-
pełniłaby błąd. To nie ulegało dla niego wątpliwości:
Ducharme nie był mężczyzną, z którym byłaby szczęśliwa.
Sam nie wiedział, skąd bierze się ta pewność, ale był
najgłębiej o tym przeświadczony. Jeszcze niedawno niczego
bardziej nie pragnął niż tego, by wyjechała z Bertrandem do
Europy. Teraz zdawał sobie sprawę, że najlepiej będzie dla
niej, jeśli pozostanie w Los Angeles. Z nim.
- Może ona wcale nie chce wracać do Europy? -powiedział
nieoczekiwanie.:
- Zobaczymy - uśmiechnął się Ducharme. - Nie należy
chwalić dnia przed zachodem słońca.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo właśnie weszła Taryn. Miała na
sobie czarne obszerne bawełniane spodnie i ręcznie robiony
sweter. Bose stopy z pomalowanymi na czerwono pazno-
kciami były obute w lekkie sandały. Wzięła torbę i ruszyła ku
drzwiom.
Wrócimy na kolację - rzuciła Bertiemu przez ramię. -W razie
czego zadzwoń do Margaux. Znajdziesz jej numer w
notatniku, przy telefonie.
Niepotrzebnie się o mnie martwisz - odpowiedział Berti. -
Wybieram się z wami. Wiesz, jak to mówią: we dwójkę jest
niezle, ale lepiej we trójkę. Jeśli, oczywiście Josh nie ma nic
przeciwko temu.
Nie - burknął Josh. - Jeśli tylko Taryn się zgadza... - Odwrócił
się. Miał szczerą ochotę udusić tego bubka.
Taryn wzruszyła ramionami.
Anula & Irena
scandalous
- Czemu nie? Zajedz tylko od tyłu, Josh. Kiedy zobaczy
my samochód, wybiegniemy tylnymi drzwiami.
Dziesięć minut pózniej jechali Santa Monica Boulevard w
kierunku morza. Berti siedział z tyłu i cały czas marudził.
Narzekał na słońce, na piasek, który na plaży wsypuje się do
butów, wiatr, zimny jeszcze według niego o tej porze roku.
Słowem robił wszystko, żeby popsuć im ten spacer. Josh
zastanawiał się, jak by tu siego pozbyć, ale wszystko
wskazywało na to, że będzie skazany na jego towarzystwo do
końca wieczoru. Kiedy Berti zauważył stojące przy szosie
reklamy wytwórni Universal, w głowie Josha zrodził się nowy
plan.
- Może i Berti ma rację - powiedział. - Spacer po plaży to
nuda. Co byście powiedzieli na taki pomysł? - spytał, zawra-
cając raptownie i zjeżdżając na autostradę prowadzącą do
Hollywood. Ani Taryn, ani tym bardziej Bertie nie mieli nic
przeciwko temu. W kilka minut pózniej wjechali na teren
wytwórni, Wszędzie roiło się od turystów. Jeśli jego plan miał
się powieść, musiał rozegrać to bardzo rozważnie. Ku jego
zadowoleniu po bilety wejściowe stała długa kolejka, a na
parkingu nie było już miejsca.
Wyciągnął portfel z kieszeni i wyjął z niego dwa studolarowe
banknoty.
Może stanąłbyś w kolejce po bilety, a my tymczasem
postaramy się zaparkować samochód - powiedział, wręczając
pieniądze Francuzowi.
Czemu nie - odparł Berti, spoglądając nieufnie na Josha. -
Mogę iść po bilety... ale razem z Taryn - dodał.
Widzisz, że jest zmęczona. Ma stać na tym słońcu? W
samochodzie mam przynajmniej klimatyzację.
I będzie musiała iść taki kawał z parkingu? - odciął się Bertie.
Anula & Irena
scandalous
- To wcale nie taki kawał. Zresztą, pomoże mi wyszukać
i zająć miejsce.
Taryn patrzyła na nich z lekkim rozbawieniem.
Jeśli sam nie potrafisz znalezć miejsca, to znaczy, że jesteś
głupszy, niż myślałem - nie wytrzymał Berti.
Przestańcie - ucięła Taryn. - Skoro jesteście tacy rycerscy, to
zróbcie mi tę przyjemność i nie męczcie mnie kłótniami. Idz
po te bilety, Berti, a my tymczasem znajdziemy miejsce na
parkingu.
Josh nie mógł powstrzymać uśmiechu zadowolenia. Berti
rzucił mu mordercze spojrzenie. Wysiadł z samochodu, trza-
skając drzwiami mocniej, aniżeli należało.
- O co chodzi? - spytała Taryn.
Josh wzruszył ramionami.
- Nie mam najmniejszego pojęcia. Widocznie to jakiś
francuski zwyczaj.
Włączył silnik i ruszyli w kierunku parkingu. Dopiero kiedy
minął wjazd na parking i zjechał na drogę, Taryn spytała
zdumiona:
- Gdzie jedziemy?
- Na plażę- odpowiedział z całym spokojem Josh.
Taryn popatrzyła na niego zdziwiona.
Już drugi raz mnie porywasz... To chyba jakaś twoja mania!
Ale zaczyna mnie męczyć, Josh.
Spróbuj się przyzwyczaić - mruknął nad kierownicą.
A co z biednym Bertim? Nie możemy go przecież tak
zostawić;
Berti jest dużym chłopcem. Poradzi sobie.
A jak wróci do domu?
Dałem mu dwieście dolarów. Jeśli nie wyda wszystkiego na
lody, to mu wystarczy na taksówkę. Ostatecznie możemy
wrócić po niego - zaproponował niechętnie.
Anula & Irena
scandalous
Przez chwilę nie odpowiadała. Wreszcie uśmiechnęła się
lekko.
Nie. Prawdę mówiąc mnie też on działa na nerwy.
A zatem, baba z wozu;, koniom lżej, jak by powiedział stary
Berti! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •