[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Coś miał na myśli z pewnością - rozważał Janusz. - Zwiadczy o tym chociażby to
uparte poszukiwanie Kuby, ze skutkiem zresztą, a teraz ten zwrot zagrabionego mienia. Nie
chcę przesądzać, ale chyba on chce zwalić winę na Przecinaka...
- Och, nie...! - jęknęła znów Grażynka i gwałtownie chwyciła kieliszek.
Też byłam zdania, że wolałabym złoczyńcę szlachetnego niż takie podstępne ścierwo.
Kubuś Wichajster podkładał się niezle, sama opinia o nim już by wystarczyła, a że zetknęli
się obaj w domu zbrodni, nie miałam wątpliwości. Co się tam działo, do pioruna...?!
- Jutro dostaniemy faksy z dodatkowymi zeznaniami - ciągnął Janusz. - Podejrzenia
zaczęła budzić ta zgwałcona Hania, albo wymyśla nowe łgarstwa, albo jej się prawda
wyrywa. W każdym razie wie więcej niż chciała się przyznać, i może się z niej to wydusi.
- Co usiłuje, wiem z pewnością - oświadczyłam stanowczo. - Czy nie jesteście głodni?
Mogę usmażyć omlet z serem, bo pierogi rozgotowały się doszczętnie i w dodatku wykipiały,
ale omlet pójdzie szybko.
Nie byli głodni, nie chcieli jeść, zażądali za to, żebym powiedziała, co wiem. Chętnie
poszłam na tę zamianę.
- Strasznie ta Hania myśli, jak by tu obciążyć Wiesia. Przez zemstę. Odżałować nie
może, że stworzyła mu alibi, a wycofać tego nie daje rady. Ale nie jest wykluczone, że latając
za Wiesiem, natknęła się na coś interesującego i teraz dziko się stara powiązać to ze zbrodnią.
Wierzyć jej nie należy, ale przydusić trzeba.
- Skąd to wiesz?
- Głupie pytanie. Widziałam ją, przy mnie składała donos, znam takie twarde, zacięte
dziewuchy. Rękę sobie odetną, żeby faceta wrobić! Albo zaszantażować.
- Milczy z nadzieją, że on się ugnie?
- Coś w tym rodzaju. A on się trzyma. Więc zostaje jej tylko zemsta, której się nie
wyrzeknie. Nie popuści.
- Może masz rację...
Staliśmy nad tobołem, możliwe, że coś myśląc, ale z pewnością nie wiedząc, co
zrobić. Myśli Janusza mniej więcej odgadywałam.
- No i proszę - powiedziałam gniewnie. - I po cholerę to było wyciągać i rozkopywać?
Moglibyśmy się nie przyznać, że w ogóle cokolwiek o tym wiemy, a teraz co? Pakujemy z
powrotem i pchamy do samochodu? Ciągle się boję, że ktoś go ukradnie.
- Och...! - powiedziała Grażynka, wyraznie popadająca w monotonię.
Janusz pokręcił głową, łypnął okiem na mnie, na znękaną Grażynkę, i wrócił
wzrokiem do bilonu.
- Trzeba o tym powiedzieć - mruknął.
- Którym? Tym tutaj czy tamtym tam?
Zastanawiał się jeszcze przez chwilę.
- Załatwię to po kumotersku. I tak oficjalnie nas w tej sprawie nie ma. Ani ciebie, ani
mnie, ani nawet Grażynki, oczyszczonej z podejrzeń. W każdym razie zwrot mienia będzie
świadczył na korzyść sprawcy.
- Wielka mi pociecha...
Usiadłam wreszcie, bo ile czasu można myśleć na stojąco. Nogi drętwieją i umysł
wysiada. Z produkcji pożywienia zrezygnowałam całkowicie, przypomniawszy sobie, że
niedobrze jest najadać się na noc.
Po naradzie, zgłupiawszy z tego wszystkiego doszczętnie, zdecydowaliśmy się
odłożyć całą sprawę do jutra. Grażynka, wzmocniona nieco na duchu, odjechała taksówką.
* * *
- Okropnie nieprzyjemna sprawa - powiedział w barku na Kruczej wielce przejęty Ten
Pan Lipski. - Pani Natalia, gosposia Pietrzaka, zwierzyła mi się, bo nie miała komu, a znamy
się już tyle lat... Nie wiem, co zrobić, i nie jestem pewien, czy powinienem zatrzymać to przy
sobie, a pani, o ile się orientuję, ma z tą sprawą coś wspólnego. Rozmawiamy prywatnie i nie
zrobi mi pani przecież jakiegoś pryszcza?
- Bóg raczy wiedzieć - odparłam uczciwie.
Pan Lipski westchnął.
- No, w każdym razie nie bez potrzeby - pocieszył sam siebie. - Otóż okazuje się, że
ten nieboszczyk, Fiałkowski, pertraktował z Pietrzakiem o brakteat Jaksy z Kopanicy. Chciał
kupić, ale Pietrzak wcale nie chciał sprzedać. Pani rozumie, że ja to wnioskuję z opowieści
pani Natalii, bo ona tyle wie, co jej w ucho wpadło. No, wpadało jej dosyć dużo... Pietrzak się
denerwował, a ona o niego dba i denerwowała się jego denerwowaniem, więc przynajmniej
starała się być au courant, a o temacie ogólnie ma pojęcie. Fiałkowski proponował coraz to
wyższą cenę... W rezultacie brakteat zginął.
Uszy urosły mi natychmiast do nadnaturalnych rozmiarów i zaczęłam mieć kłopot z
wyrazem twarzy. Nie wpatrywać się w rozmówcę wzrokiem przesadnie dzikim! Bo mogę go
spłoszyć...
- Ukradziony - ciągnął z niesmakiem pan Lipski. - Pani Natalia dość łatwo
wydedukowała... moim zdaniem podsłuchała, ale to nie ma znaczenia... że ukradł go
siostrzeniec Pietrzaka, jedyny krewny, zdaje się, ona go określa imieniem Ksawuś. Dziwne
imię...
- Zdrobnienie od Ksawerego - podsunęłam uczynnię.
- A, to pani wie...? Mówiłem, że pani jest wplątana! No i ten Ksawuś sprzedał go
Fiałkowskiemu, rzecz jasna, kiedy Fiałkowski jeszcze żył. Ale jakoś krótko potem umarł.
Tymczasem tutaj wszystko się wykryło, Pietrzak szału dostał, chciał na policję zgłaszać, ale
pani Natalia go ubłagała, żeby nie. Ona tego Ksawusia chyba jakoś tam kocha od urodzenia
czy coś w tym rodzaju, no i Pietrzak uległ, ostatecznie syn jedynej siostry, rodzina... Jednakże
pod warunkiem, że brakteat do niego wróci. Niech sobie Ksawuś robi, co chce, niech odkupi,
przepłaci, ukradnie ponownie, obojętne, ma go odzyskać i koniec! Przeszło rok to trwało,
awantury były okropne, wreszcie Ksawuś brakteat przywiózł.
Wyrwało mi się syczące pufnięcie prosto w popielniczkę. Na szczęście jej zawartość
poszła obok, a nie na pana Lipskiego.
Pan Lipski okazał mi pełne zrozumienie i strzepnął ze stolika trochę popiołu.
- No właśnie - kontynuował, coraz bardziej zatroskany, co mnie nieco dziwiło, bo z
całą aferą nie miał wszak osobiście nic wspólnego. - I teraz pani Natalia ma dwa ciężkie
zmartwienia. Jedno, to to, że Pietrzak się uparł i zakazał siostrzeńcowi wstępu do domu,
szczególnie, jeśli go nie ma. Nie wpuścić i mowy nie ma inaczej! A drugie, bardziej delikatne,
mianowicie ona się zastanawia, jak on ten brakteat odzyskał. Nie dał wyższej ceny, bo ciągle
nie ma pieniędzy, więc czy on przypadkiem Fiałkowskiej, siostry nieboszczyka, nie oszukał.
To jest jej największa zgryzota, bo przecież przez ten ostatni rok z siostrą pertraktował, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]