[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pomyśl o reklamie, pomyśl o kamerach telewizyjnych, pomyśl o...
Wyrwała mu rękę. - Uważam, że to głupi numer.
Branch zakaszlał w zażenowany sposób. - Słuchaj, Stu, może zrobię to sam, a Sunday wyjdzie i powita
mnie.
- Tego też nie zrobię - powiedziała szybko. Miała powyżej uszu tego, że ciągle usiłowano ją do czegoś
zmusić.
- Posłuchaj mnie maleńka - powiedział Stu Waterman - zdobyłaś uznanie opinii publicznej, ale na razie
zaledwie zaistniałaś, najdrobniejsza okazja może tylko pomóc.
- Jestem pewna, że tak, panie Waterman... panu  wsiadła z powrotem do limuzyny i powiedziała do
Brancha: - Zobaczymy się w środku.
Branch kręcił się zakłopotany, nie mogąc wybrać między pojawieniem się z Sunday a wjazdem na
ładnym ogierze.
Stu rozwiązał mu problem. - Chodz, chłopcze - powiedział -jutro będziesz we wszystkich gazetach... nie
gorszy niż Warren Beatty!
Skończywszy robotę na pustyni, Herbert zaparkował samochód parę skrzyżowań od kina, zamknął go i
pieszo poszedł wmieszać się w tłumek ludzi kręcących się pod salą. Przepchał się naprzód, nic sobie
nie robiąc z obelg jakimi go obrzucano, kiedy pomagał sobie ściskaniem i macaniem.
W pierwszym rzędzie wcisnął się między dwóch starszawych pedałów i grupkę podnieconych
nastolatek.
Homoseksualiści kręcili głowami i narzekali. - Kogo dzisiaj można by porównać do Joan Crawford?
Nastolatki wrzeszczały: - Jest Randy! To oni Czyż nie wygląda fantastycznie!
Herbert wsunął rękę pod spodnie jednej z podskakujących dziewczyn. Wydawała się niczego nie
zauważać. Była w bardzo obcisłych dżinsach i swetrze robionym na drutach, który kończył się na
biodrach.
Herbert pomyślał, że to straszne, iż matki pozwalają córkom tak się obnażać. Zcisnął mocno jej
pośladki, a ona przestała podskakiwać i rozejrzała się dookoła. Szturchnęła koleżankę, coś wyszeptała
i obie zaczęły chichotać.
Herbert gapił się przed siebie, ledwo zauważając pojawienie się Angeli Carter, która kiedyś była
odbiorczynią jego listów, ale która nigdy nie miała szczęścia go spotkać. Miał to być przywilej Sunday
Simmons... i to tego właśnie wieczoru.
Charlie zauważył pojawienie się Sunday, kiedy rozmawiał z Jackiem Julipem.
Weszła sama, jakby z lekkim wahaniem. Kamerzyści ruszyli do przodu. Jack właśnie kończył rozmowę z
Charliem i gestem dał do zrozumienia producentowi, że ma przyprowadzić mu Sunday jako następną.
Uściskał dłoń Charliego w zwykłym, nieszczerym geście.
Thames, która dyskretnie odepchnięta została na bok, powiedziała: - Ten facet to łajdak, jego program
telewizyjny cuchnie i on też.
Kątem oka Charlie obserwował Sunday, jak odmawiała udzielenia wywiadu. Na twarzy Jacka Julipa
pojawił się klasyczny wyraz zdziwienia i szoku.
Skonfundowany Jack chwycił Thames mówiąc: - A oto urocza młoda dama, towarzysząca Charliemu
Brickowi, nie kto inny tylko wschodząca gwiazda... - zostawił jej przyjemność przedstawienia się.
- Thames Mason - wdzięczyła się i machała do tłumu.  Jesteś kochany, Jack. Uwielbiam twój program!
- a potem przeszła do nudnych szczegółów o tym, jak rozbierała się w swoim ostatnim filmie, wszystko w
imię sztuki.
Charlie podszedł do Sunday. - Jesteś mi winna wyjaśnienie; nie mówiąc już - dodał żartując  o
pieniądzach, jakie wydałem na suknię dla ciebie... setki dolarów...
- Czy podjechałeś na koniu? - zapytała.
- Nie.
- W takim razie zwrócę ci je.
Oboje roześmieli się.
- Z kim jesteś? - zapytał.
- Z Branchem Strongiem. On podjedzie konno lada sekunda.
- Gdybym wiedział, zamienilibyśmy się. Thames marzyła o znalezieniu się w siodle.
Uśmiechnęła się. - Przepraszam, że uciekłam. Byłam ci winna wyjaśnienie, byłeś bardzo uprzejmy i
wyrozumiały.
- Może pózniej? Thames ma rozbieraną scenę, której próby nie może się doczekać, a ja nie jestem w
nastroju do niej.
Pożałował tego w momencie, kiedy to powiedział. Natychmiast ją zmroziło i posłała mu chłodny uśmiech
mówiąc: - Przykro mi, ale jestem zajęta. Powiedz mi, ile jestem ci winna i dopilnuję, żebyś jutro dostał
czek.
- Nie chcę pieniędzy, żartowałem.
- Jestem ci je winna i chcę ci je oddać.
Nieustępliwy fotograf robił im wspólne zdjęcia, a Thames dołączyła do nich gdy tylko skończyła wywiad.
- Chyba powinniśmy przejść dalej - powiedziała pewna siebie, biorąc Charliego pod ramię i śmiało
patrząc na Sunday.
- Mamy jeszcze mnóstwo czasu, kochanie. Znacie się?
Herbert obejrzał przyjazd Sunday zadowolony z siebie. Teraz była już bezpiecznie w kinie i wszystko
szło gładko. Sprawdził godzinę i wolno zaczął wycofywać się z tłumu.
57
A w kinie widzowie szukali swoich miejsc. Wszyscy bez wahania nisko gięli karki. Ważne było, aby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •