[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-. Gdzie przynajmniej raz w roku Klub MÅ‚odego
Farmera organizuje jednak prawdziwy bal, na którym
pani nauczycielka mogłaby zabłysnąć strojem z De
cadence" - zauważył z krztyną złośliwości.
- Mam już jedną suknię balową -posłała mu zimne
spojrzenie. - Nie potrzebujÄ™ drugiej.
- Będzie ci potrzebna tutaj. Urządzam duże przyjęcie
na zakończenie wakacji i wtedy...
- Wtedy mnie tu już nie będzie. Wrócę do domu.
A gdybym nawet była, to i tak nie wezmę udziału
w imprezie, bo czuję, że nie mam do tego prawa!
wykonanie - Irena
scandalous
40
- Przecież do końca wakacji jeszcze tylko dwa
tygodnie, tyle na pewno zostaniesz - rzekł łagodnym,
pojednawczym tonem, uśmiechając się jednak przy
tym trochę filuternie. -I będziesz na przyjęciu, choćbym
miał cię porwać z twego pokoju jak rozbójnik księżniczkę
z zamku. A jeśli tak ci trudno pogodzić się z kosztami
stroju, potraktuj...
- O, nie!
- ... potraktuj to jako spózniony prezent gwiazdkowy
albo urodzinowy - dokończył nie zważając na sprzeciw.
- Panie Stephen... - zaczęła Oriel zaciskając ze
złości zęby.
- Blaize - przerwał jej ponownie.
- No to Blaize! Mojamatka przez całe lata tłumaczyła
mi, że mężczyzna, który kupuje prezenty, często
spodziewa się otrzymać w zamian coś innego, co wcale
nie jest na sprzedaż. Przyswoiłam to sobie raz na
zawsze. I dlatego nie pozwolę, żebyś płacił za moje rzeczy.
- Ciekawe, w jaki też sposób mi zabronisz? - zarea
gował trochę bezczelnie. - No, ale jeśli miałoby cię to
uspokoić, zapamiętaj łaskawie, że nie mam zwyczaju
żądać od kogokolwiek, by spłacał mi długi w łóżku!
- Jak ci zabronię?-Oriel aż spąsowiała z wściekłości.
-Po prostu nie ubiorÄ™ siÄ™ w to!
- Tak? Wobec tego ja ubiorę cię osobiście. I nie chcę
więcej słyszeć drobnomieszczańskich sentencji w rodzaju:
otrzymać w zamian coś innego, co nie jest na
sprzedaż". Będziesz nosiła to, co jest w szafie. Kathy
zadała sobie wiele trudu, żeby wybrać dla ciebie te
ubrania i nie możesz jej robić przykrości. A na
pocieszenie powiem ci, że stać mnie na zakup tych paru
rzeczy i że zamiast męczennic w ciuchach z przeceny
lubię mieć wokół siebie atrakcyjnie ubrane kobiety.
Pozwól mi na to dziwactwo, zwłaszcza że sam za nie
płacę!
Oriel była nauczycielką. Zawsze raczej opanowana,
wykonanie - Irena
scandalous
41
umiała powściągać własne emocje. Jej uczniowie
wiedzieli, że trzeba się niemało natrudzić, by do
prowadzić ją do wybuchu. Teraz jednak poczuła, że
ogarnia ją nagła fala wściekłości.
- Jesteś bezczelnym, pyszałkowatym draniem!
- krzyknęła z furią, wysuwając do przodu podbródek
i zaciskając pięści. - Nie mam zamiaru pokazywać się
na żadnym przyjęciu ani ubierać w te cholerne ciuchy!
Wyniosę się stąd, choćby wpław przez morze!
- Powinnaś się mocno pospieszyć, żebym cię
czasem nie złapał - odparł Blaize z groznym błyskiem
w oku. - Bo wlepię takie klapsy, że nie usiądziesz przez
tydzień!
Dotknięta do żywego tymi słowami, Oriel zerwała
siÄ™ do ucieczki. Lecz niemal w tej samej sekundzie
boleśnie jęknęła i z powrotem opadła na krzesło.
- Ty głuptasie! - Blaize skoczył ku niej, nim jeszcze
zdążyła uprzytomnić sobie, co się stało. Najdelikatniej,
jak tylko było to możliwe, oparł jej nogę na wiklinowym
stołeczku. - Zabiorę cię do lekarza-mówił pospiesznie,
rozwijając bandaż. - Wierzę Kathy, ale na wszelki
wypadek lepiej to prześwietlić.
Oriel, zdumiona i trochę zażenowana własnym
wybuchem, patrzyła półprzytomnie, jak Blaize ostrożnie
bada jej nogę. Irytacja opuściła ją, pozostawiając po
sobie zmęczenie i zobojętnienie.
- Przepraszam - odezwała się w końcu stłumionym
głosem.
- Za co? - spojrzał na nią zdziwiony.
- Trochę chyba przesadziłam - wyjaśniła.
- Nie, to ja dałem się niepotrzebnie ponieść nerwom
i nagadałem ci nieprzyjemnych rzeczy - rzekł, wciąż
delikatnie obmacując obolałą stopę Oriel. - Jestem
prawie pewien - zmienił temat - że nie ma tu złamania,
tylko silne zwichnięcie. Ale byłbym spokojniejszy,
gdyby zbadał cię lekarz.
wykonanie - Irena
scandalous
42
- Nie... - urwała, napotkawszy jego pełne deter
minacji spojrzenie.
- BÄ…dz grzecznÄ… dziewczynkÄ… - Po chwili milczenia
Blaize zwrócił się do niej łagodnie, wręcz pieszczotliwie.
- Zamówię helikopter turystyczny, podrzuci nas na
miejsce.
Oriel zamyśliła się. Na jej twarzy rysowało się
wewnętrzne napięcie.
- Czy zawsze jesteś taki? - spytała w końcu bardzo
poważnie.
- Jaki?
- Taki przebojowy. Zdecydowany iść naprzód bez
względu na to, co znajdzie się na twej drodze.
- Owszem. W ten sposób łatwiej mi żyć. I ze
mną łatwiej jest żyć. Przy mnie nie musiałabyś
zastanawiać się, czy masz rację, czy warto, czy
wypada... Po prostu mogłabyś się na mnie zdać
i być całkowicie spokojna. A ja zawsze działam, jak
chcÄ™, taki mam zwyczaj. I osiÄ…gam to, co zaplano
wałem.
- Jesteś strasznym egoistą - rzekła Oriel zdecydo
wanie, choć już bez złości.
- Jak wszyscy prawdziwi mężczyzni - odparł
z uśmiechem, cmoknął ją w policzek i odszedł.
Pocałunek ten był gorący i zdecydowany, mimo to
delikatny. Oriel znowu poczuła ucisk w sercu, przeszył
ją zmysłowy dreszcz. Czy on także to czuje?, przemknęło
jej przez głowę. Chcąc jednak odwrócić uwagę od tych
myśli, postanowiła zająć się przez chwilę czymś
obojętnym, zaczęła więc przeglądać książkę, która
leżała obok na stoliku. Był to reportaż z Nowej
Zelandii, napisany przez jednego z najwybitniejszych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]