[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego imię, wpisane ręką ojca. Sebastian wziął głęboki oddech i zaczął
przeglądać listę. Było tam nazwisko Linwooda z zaznaczeniem funkcji
sekretarza bractwa, co wyjaśniało, dlaczego chodził z laską z głową wilka, a
także nazwisko zastępcy wielkiego mistrza, Francisa Edinghama, markiza
R
L
T
Willaston, czyli ojca Bullforda. Sebastian nie znalazł tam jednak samego
Bullforda, ale domyślał się, że od śmierci ojca nikt nie miał dostępu do księgi
i nie mógł wpisywać nowych członków.
Sebastian wiedział już po co markizowi pierścień, a nawet domyślał się,
dlaczego wysłał po niego syna. Wziął jeszcze czarną szatę z dolnej szuflady
komody, a następnie przeszedł do rozsłonecznionego gabinetu.
Ktoś zapukał do drzwi. Sebastian zgasił świecę i szybko zamknął ukryte
drzwi. Włożył na palec Pierścień Wilka.
Przed drzwiami czekał Trenton.
 List do pana.  Skłonił się.
Sebastian zerknął na list. Zaadresowano go tym samym niezgrabnym
pismem, co te do Phoebe, a pieczęć była równie rozmazana, z niewidocznym
herbem. Niepotrzebnie; wiedział już, że wszystkie pochodziły od Bullforda.
Rozłożył list i przebiegł wzrokiem lakoniczną notkę:
Jeśli chce pan, by panna Allordyce wróciła bezpiecznie do domu, to
niech pan zostawi pierścień ojca o godzinie czternastej na grobie Abigail
Murton na cmentarzu przy Christ Church w Spitalfields.
Sebastian zmiął list i wrzucił do kominka. Przygotował pistolety, włożył
je do kieszeni surduta i zadzwonił na Trentona.
Phoebe leżała w ciemnym pomieszczeniu ze związanymi rękami i
nogami oraz kneblem w ustach. Nic nie widziała ani nie słyszała. Pamiętała,
że lord Bullford wyjął z kieszeni jakąś buteleczkę i pokropił miksturą swoją
chustkę. Potem musiała stracić przytomność. Przestraszyła się nie tego, co
zrobił, lecz dziwnego wyrazu jego twarzy.
Powiedział do niej:  Przykro mi, panno Allordyce. %7łałuję, że nas pani
nie posłuchała . W jego oczach malowało się niekłamane współczucie.
Wiedziała już, kto stał za włamaniami do mieszkania pani Hunter i do
R
L
T
Blackloch Hall. I kto wysłał do więzienia posłańca.
 To pan  szepnęła, starając się go odepchnąć. Bullford przyłożył
chustkę do jej nosa i ust. Miała wrażenie, że zaczyna się dusić. Zapadła w
ciemność.
Poruszyła się, by wygodniej się ułożyć.
 Widzę, że się pani obudziła, panno Allordyce.  Znała ten głos. Nie
należał do Bullforda, lecz do starszego mężczyzny, z którym rozmawiała w
powozie.
Dał się słyszeć trzask. Ciemność rozproszył niewielki płomień
zapalonej przez mężczyznę świecy. Zmrużyła oczy, usiłując zobaczyć, z kim
ma do czynienia.
Stało przy niej dwóch mężczyzn. Mieli na sobie długie, przypominające
habity szaty i twarze ukryte w cieniu kapturów. Potężniejszy skinął na
szczuplejszego, który przykląkł i usunął knebel. Domyśliła się, że to
posłaniec.
 Proszę mnie rozwiązać  zażądała.
 Obawiam się, że to na razie niemożliwe  odezwał się drugi głosem
przypominającym trochę Bullforda i pochylił się nad nią.
 Zdradziła pani wszystko Hunterowi, prawda? A ostrzegałem...
 Nie, nie wiem dlaczego przyjechał do Spitalfields.
 Przynajmniej część z tego była prawdą.  Przysięgam, że pan Hunter
nic nie wie!
Wiedziała, że grozi mu niebezpieczeństwo. Jej rozmówca zaśmiał się i
klasnął w dłonie.
 Bardzo udany występ, moja droga. Szkoda, że w tak kameralnym
gronie. Niestety, doskonale pamiętam, jak bardzo chciałaś go chronić.
 Pan Hunter jest przecież synem mojej chlebodawczym  zauważyła
R
L
T
nieśmiało.
 To bardzo szlachetnie z twojej strony.  Dżentelmen nie dbał o
konwenanse, jakby już się znali.  Jesteś wyjątkowo obowiązkową osobą.
Podejrzewam jednak, że jest dla ciebie kimś znacznie więcej. I że uczucie jest
odwzajemnione.
Phoebe doskonale wiedziała, do czego zmierza.
 Myli się pan!  zaprotestowała.
 Lepiej by było, gdybym się jednak nie mylił  rzekł chłodno.  Tak ze
względu na ciebie, jak i na los twego ojca.
 Mojego ojca  powtórzyła przestraszona.
 Na razie nie spotkała go żadna krzywda. Nie wie o całej sprawie. 
Pochylił się i pogłaskał ją po policzku.
 Teraz pozostaje nam czekać. Wkrótce dowiemy się, co Hunter może
zrobić dla ukochanej.
Szarpnęła głową i popatrzyła na niego z nienawiścią.
 Nic wam nie da!
Nie kłamała. Sebastian złożył ojcu przysięgę. Nie mógł poświęcić
pierścienia nawet w imię miłości. Wspomniała wyraz jego twarzy, kiedy
ścigał posłańca, i przeszedł j ą dreszcz.
 Mylisz się. Gdybyśmy wiedzieli, że staniesz się dla niego tak ważna,
sprawa byłaby znacznie łatwiejsza,
 A jeśli nie odda pierścienia?
 Wtedy nie chciałbym być w twojej skórze.
Skinął na posłańca, a ten ponownie ją zakneblował.
Wyszli, zostawiając Phoebe w nieprzeniknionej ciemności.
 Przykro mi, lorda Bullford nie ma w domu  rzekł lokaj w drzwiach
domu starego Bullforda, przy Henrietta Street.
R
L
T
 Radzę dobrze to przemyśleć.  Sebastian wyjął pistolet i dzgnął go w
żebra.
W oknie biblioteki zauważył sylwetkę. Zawołał chłopaka, żeby
przytrzymał Ajaksa. Lokaj zaprowadził go do holu i wskazał kierunek, a sam
zniknął pod schodami.
Kiedy Sebastian wtargnął do biblioteki, Bullford nadal stał przy oknie.
Wystarczyło jedno spojrzenie na pistolet, by krew odpłynęła mu z twarzy.
 Hunter, co tutaj robisz? W dodatku z pistoletem!  próbował grać na
zwłokę.
Sebastian nie miał czasu na takie zabawy.
 Gdzie ona jest?  warknął.
 Nie wiem, o kogo ci chodzi...
 Więc radzę sobie przypomnieć.  Sebastian wycelował i zrobił krok
w stronę Bullforda.  Nie zdarzyło mi się jeszcze chybić z tej odległości.
Bullford cofnął się i potknął.
 Szantażowałeś ją. Zastraszałeś. Groziłeś jej ojcu!
 To miało być inaczej  jęknął Bullford.  Nikomu nie przyszło do
głowy, że panna Allordyce nie da się przekupić. Otrzymała niezwykle hojną
ofertę. Przecież była bez grosza! Jak mogła nie przyjąć dwóch tysięcy
funtów? Lokaj jej ojca zaimprowizował całe zdarzenie. Nie wiedział, co
robić. To były tylko puste słowa. Nikt przecież nie skrzywdziłby sir
Henry'ego.
 A pobicie?
 To nie my! Przysięgam! Charles z początku w ogóle nie rozumiał,
dlaczego panna Allordyce zmieniła zdanie.
 Ale potem i tak dalej ją dręczyliście, na dokładkę grożąc sir
Henry'emu!
R
L
T
 Bardzo mi przykro, naprawdę. Musiałem zdobyć ten pierścień.
 Dlaczego właśnie ty?
Bullford potrząsnął głową.
 Przysięgałem, że tego nie wyjawię.
 Wiem wszystko o Zakonie Wilka. Mów.
Otworzył szeroko oczy i cofnął się jeszcze bardziej.
Wciąż jednak milczał. Patrzył tak, jakby zobaczył ducha.
 Spróbuję więc zgadnąć  ciągnął Sebastian.  To było twoje zadanie
inicjacyjne.
Z trudem przełknął ślinę i skinął głową.
 Wprowadzono mnie do bractwa pod koniec zeszłego roku.
 Zaraz po śmierci mojego ojca, prawda?
Bullford ponownie przytaknął.
 Jeśli nie znajdę pierścienia, nie zostanę pełnym członkiem Zakonu
Wilka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •