[ Pobierz całość w formacie PDF ]

|aniołów i innych, w którymś momencie wypowiedzieli słowa pożegnania i odlecieli. |Wraz |z
|nimi odlecieli ponadto pojedynczy uprzywilejowani ludzie. Oni także wypowiedzieli słowa
pożegnania. Co się mówi tym, którzy pozostają? Tym, którzy właściwie również chętnie
udaliby się w wielką podróż? Poniżej wyimaginowany dialog pożegnalny między Henochem
a jego synem Matuzalemem: Henoch: Już czas, mój synu. Oni przybędą o świtaniu, aby mnie
ze sobą zabrać. Matuzalem: Ojcze, czy jeszcze cię zobaczymy? Henoch: Nie. A przynajmniej
nie twoje pokolenie. Oni powiedzieli mi, że przez czas ich nieobecności upłyną na Ziemi
tysiące lat. Matuzalem: Jakże to możliwe? Czyż nie wszyscy jesteśmy przeznaczeni śmierci?
Henoch: Jesteśmy. Ale we Wszechświecie panują inne prawa czasu. Kiedy Strażnicy powrócą
tu po tysiącach lat, Ziemia i ludzie będą zupełnie inni. Matuzalem: Hm... nie rozumiem. Ale
cóż, tak powiedzieli ci Strażnicy. A dokąd lecisz? Henoch: Czy widzisz ten jasny pas gwiazd
w gwiazdozbiorze Oriona? Teraz przedłuż tę linię o sześć łokci. Tam świeci gwiazdka, nie za
jasna i trochę żółtawa. To jest ojczyste słońce Strażników. Tam jest inna Ziemia, piękniejsza
od naszej. Tam się udaję. Matuzalem: Ojcze, zostałeś wybrany, aby jako żywy człowiek
cieleśnie iść do nieba. Zazdroszczę ci. Henoch: Nie jest tak, mój synu: Ja nie idę do nieba.
Niebo, tak wytęsknione przez ludzi, to miejsce absolutnego szczęścia. Dobra dusza trafia do
nieba dopiero po śmierci. Ja natomiast lecę w Kosmos. Matuzalem: Nie dostrzegam różnicy
między niebem a "Kosmosem", jak ty to nazywasz. Spójrz na cudowną wspaniałość gwiazd.
Tam w górze panuje spokój i piękno. Strażnicy poruszają się po niebie na ognistych barkach.
Ich potęga jest niezmierzona. W naszych oczach są nieśmiertelni. Musi tam być jak w niebie,
58
nawet jeśli ty nazywasz to "Kosmosem". Henoch: Zbliża się pora pożegnania, mój synu
Matuzalemie. Słyszysz gwar ludu? Zbiera się, aby wysłuchać mojej mowy pożegnalnej.
Strażnicy ostrzegli mnie, że nikomu nie wolno zbliżyć się do miejsca, gdzie opuści się ognisty
rumak. To samo dotyczy ciebie i twojej rodziny. A więc, mój synu Matuzalemie, wyjaśniłem
ci wszystko i przekazałem wszystkie księgi. Przechowaj te księgi spisane ręką twego ojca, każ
je bezustannie przepisywać i zważaj, by nie zmieniono ani słowa. Nawet jeśli ty, twoi
synowie i wnukowie nie pojmiecie ich treści, to zrozumieją ją przyszłe pokolenia i będą
wdzięczne, że niczego nie zmieniliście. Strażnicy polecili mi, aby nie trzymać tych ksiąg w
tajemnicy. Dlatego przekaż je następnym pokoleniom świata. Nawet gdyby podobna
rozmowa rzeczywiście miała miejsce, i nawet gdyby Henoch osobiście oświadczył tysiącom
ludzi, którzy się zebrali, by go pożegnać, że nie idzie do |nieba, tylko leci w |Kosmos, to
następne pokolenia nie umiałyby tego zrozumieć. Skoro ktoś potrafił ulecieć w górę,
wmieszać się między cudownie świecące gwiazdy i znalezć tam ojczyznę, to |musiał "pójść
do nieba". Przybysze niedwuznacznie dali ludziom do zrozumienia, że |nie |są bogami ("Nie
uczynisz żadnego posągu Boga swego!"). I tak nie pomogło. Następne pokolenia, ci, którzy
już nie widzieli |wizyty |bogów na własne oczy, siedzieli nad tekstami, które dla nich nie
miały żadnego sensu. Czytali tam, że za czasów prapradziadów z nieba zstąpiły jakieś istoty
"z wielką mocą i chwałą". Dla nich było już jasne, że |mogli |to |być |tylko |bogowie lub
wysłannicy i słudzy jednego boga. Istoty te przyleciały od Najwyższego na Ziemię i pouczały
ludzi. I już w żądnych interpretacji umysłach ludzi narodziły się anioły. Ludzie zawsze
szukają sensu - nawet jeśli powstaje przy tym bezsens. Już wkrótce od reszty oddzielili się
bardziej myślący ludzie. Nazywano ich "mędrcami". Zupełnie jak w przykładzie z
Kamieniem Zwiętego Berlitza, mędrcy z pokolenia na pokolenie zmieniali odpisy tekstów,
dostosowywali je do ducha czasu. Na przykład tacy mędrcy czytali opowieści o czymś, co
błyszczało, a w dodatku sapało, miało cztery nogi i mimo wszystko potrafiło latać. Oczywiste,
że mogło chodzić tylko o konia. Latającego. Czytali opowieści o istotach, które opuściły się z
nieba i robili z nich anioły. Wkrótce zorientowali się, że mowa jest o różnorodnych rodzajach
aniołów. Raz były dobre, raz złe, to znów takie, które służyły Najwyższemu i strzegły jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •