[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ty tu decydujesz - powiedział Ole, odwracając się do dziewcząt. - Nie
musimy tam wcale podchodzić. Widać stąd doskonale, jak to teraz wygląda.
- Możemy zobaczyć się z Ivarem? Chyba już na tyle wyzdrowiał?
- No to zajedziemy do Lio - Ole spodziewał się tej prośby, jego odpowiedz
była więc szybka. Ivar był w doskonalej formie i już bawił się jak inne dzieci
w jego wieku. Doktor, który go badał, kręcił ze zdumienia głową: poza
paroma sińcami, podpuchniętym okiem i obolałym kolanem chłopczykowi nic
nie dolegało. Tyle że tęsknił za mamą i stale o nią pytał. Endre i Helga Lio
byli mądrymi ludzmi, więc pozwalali mu płakać i tupać, a potem kierowali
jego uwagę ku innym rzeczom. I tak płynęły im dni.
Kiedy zbliżali się do Lio, Emma starła łzę z oka, uśmiechnęła się dzielnie
do Sebjorg i zaczęła się rozglądać za Ivarem.
- Mamusia?! - Emma usłyszała to pytanie, jeszcze zanim wóz się
zatrzymał. Bała się, że chłopiec będzie rozczarowany, że to tylko ona.
- Cześć, Ivar. To ciocia do ciebie przyjechała. Uściśniesz mnie? - Emma z
trudem się powstrzymywała, żeby nie rzucić się do siostrzeńca i nie zacząć go
tulić. Ważne było, by zachować spokój, powiedziała sobie, mimo
gwałtownych uczuć, które w niej wezbrały.
Jak się okazało, Ivara nie trzeba było do niczego zmuszać: podbiegł do niej
najszybciej, jak mu na to pozwoliły małe nóżki, i rzucił się jej na szyję. Emma
podniosła chłopczyka i z trudem powstrzymała się od płaczu, kiedy małe
rączki objęły ją za szyję.
- Mamusia - powtórzył Ivar i zaczął płakać. - Mamusia!
Emma pogłaskała go po pleckach. Przełknęła ślinę, nabrała w płuca
powietrza i opanowała się. Czuła spojrzenia dorosłych na swoich plecach i
poczuła się bardzo, bardzo samotna. Oto oni: Emma i Ivar, jedyni ocalali z
Gamlehaug...
- Mama śpi - szepnęła Emma chłopcu w uszko. - Będzie długo, długo
spała. Ale możesz być razem ze mną. Chciałbyś?
Nie puszczając jej szyi, Ivar kiwnął głową i chlipnął. W kilka minut w
zagrodzie Lio między ciotką i siostrzeńcem narodziła się więz, której nic nie
mogło już zerwać. Przez dolinę przeszedł chłodny podmuch, pierwsze
brzozowe liście zaczynały żółknąć, a Ivar poczuł, że Emma ma najlepsze
ramiona na świecie, podobne do ramion matki. I takie same jak ona oczy.
Emma zaś poczuła przypływ dziwnej siły i obiecała sobie, że będzie się
chłopcem opiekować. Zawsze. Jego dziecięce oddanie sprawiło, że ogarnęła ją
fala ciepła, i wiedziała, że tej chwili nigdy już nie zapomni.
Ashild i Sebjorg stały obok siebie, spoglądając na Emmę i Ivara.
Chłopczyk miał na sobie sprane niebieskie spodenki, za duży brązowy sweter
i wielkie buty. W Lio nie mieli innych dziecięcych ubrań, ale to było czyste i
pocerowane. Emma przyciskała chłopca do siebie, jakby był jej własnym
synem, kołysała go w swoich ramionach i szeptała mu coś do ucha tak długo,
aż jego płacz ustał. Ashild pomyślała, że dziewczyna ma na chłopca dobry
wpływ. Najlepiej byłoby zabrać go od razu, ale mieli przecież tyle spraw do
załatwienia. Umówili się już wcześniej, że zabiorą z Lio Ivara dopiero po
pogrzebie.
- A może pokażesz Emmie małe kotki? - zaproponowała po jakimś czasie
Helga. - Nie widzą jeszcze na oczy.
Ivar natychmiast zapomniał o swoich smutkach, wyrwał się z objęć ciotki,
wziął ją za rękę i poprowadził ku stodole stojącej pod samym lasem. Radosny
i podniecony, tak jak powinien być każdy dwulatek.
- Ty też idz - Ashild kiwnęła na Sebjorg. Emma także uważała, że im ich
więcej, tym lepiej. Sebjorg nie trzeba było namawiać - też chciała zobaczyć
kotki.
- Co z jego ojcem? - spytał Endre, kiedy dzieci dostatecznie się oddaliły. -
Chyba zajmie się teraz chłopcem, co?
- Najpierw musiałby się ujawnić - odpowiedział Ole smętnym głosem.
- Czy naprawdę nikt nie wie, kim on jest?
- Nie.
- Nawet ty? - Endre spojrzał przeciągle na gospodarza z Rudningen.
- Co wiem, to wiem, ale nic w tej sprawie nie mogę pomóc.
- Ale chłopczyk potrzebuje domu! Kto będzie mu bliższy niż własny
ojciec? Chodzi przecież o dobro dziecka!
- Być może najlepiej będzie, jeżeli nigdy nie poznamy jego ojca. I tak nie
ma dowodów.
Endre Lio zamilkł, lecz patrzył dalej na Olego. Musiał być jakiś istotny
powód, by ojciec dziecka pozostał nieznany, w przeciwnym razie Ole
podszedłby do sprawy inaczej.
- Po pogrzebie zabierzemy chłopca na jakiś czas do nas - odezwała się
Ashild. - Jak będzie razem z Emmą, może się uspokoi.
- Ale Emma jest za młoda - wtrąciła się Helga. - Przecież nie może wziąć
na siebie odpowiedzialności za dziecko!
- Jakoś sobie poradzą, zobaczysz - Ashild uśmiechnęła się. - Przecież nie
zostawię ich samym sobie!
- Wiem, że byś czegoś takiego nie zrobiła - teraz i Helga się uśmiechnęła,
bo poczuła, że pobyt w Rudningen to najlepsze, co może Ivara spotkać. - Ale
tylko na jakiś czas?
- Zobaczymy - powiedziała Ashild. - Z dni szybko robią się miesiące i lata.
Ale dobrze byłoby, gdyby chłopak mógł u was jeszcze parę dni zostać.
- Naturalnie - Helga spoważniała. - Tyle macie do załatwienia. W końcu
nie tak dawno odszedł Asmund.
- Eee tam, najgorzej ma Emma. - Ashild nie chciała rozmawiać o bracie. -
Trzeba jej jakoś pomóc przez to przejść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •