[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Do widzenia! - powiedziała stanowczo.
Nie chciał przeciągać struny. Zrobił już tego wieczora
wszystko, co tylko możliwe, żeby ją do siebie zrazić.
Najwyższy czas, żeby sobie poszedł. Szybko zamknęła za nim
frontowe drzwi.
Rozdział 5
Następnego popołudnia, gdy Krista podjechała pod dom,
Laura siedziała już na stopniach przed drzwiami.
Dziewczynka trzymała na kolanach czarnego kota. - Cześć
Krissy! - krzyknęła. - Znalazłam Inka na werandzie. Znowu
polował, bo na podwórzu leżała nieżywa wiewiórka.
- O, nie! - skrzywiła się Krista z obrzydzeniem. Ink
zawsze przynosił swoje ofiary do ogródka. Było ich bez liku!
W świecie kotów Ink był urodzonym mordercą.
- Wybiegł z domu dziś rano, gdy wychodziłam do biura.
Uciekł mi, i nie mogłam go schwytać.
Krista dotknęła dużej głowy kocura. Otworzył jedno oko i
obrzucił ją znudzonym spojrzeniem. Laura śmiała się
rozradowana. Krista odpowiedziała jej równie promiennym
uśmiechem. Wizyta Laury bardzo ją ucieszyła. Wracając do
domu, zastanawiała się, czy wczorajszy incydent z Loganem
nie oznaczał także końca przyjazni z jego sympatyczną có-
reczką. Już sama myśl o tym wydała jej się przygnębiająca.
Uwielbiała dziewczynkę i przyzwyczaiła się do jej
codziennych odwiedzin.
Na szczęście, myślała Krista z ulgą, dziecko nie ma
pojęcia o tym, co stało się wczoraj wieczorem między nią a
Loganem. Mogą przyjaznić się niezależnie od tego.
- Pochowałam wiewiórkę w petuniach - mówiła Laura,
wchodząc do domu za Krista. Tao powitał je w przedpokoju
radosnym miauczeniem. Dziewczynka wypuściła z rąk jed-
nego kota, po to tylko, żeby wziąć drugiego.
- Chcesz, żebym je nakarmiła? - spytała.
- Oczywiście! Zrób to! Będę mogła pójść na górę, żeby
się przebrać - uśmiechnęła się Krista z wdzięcznością.
Laura powędrowała więc do kuchni, a jej dorosła
przyjaciółka poszła na górę zmienić elegancką sukienkę na
wygodne, domowe ubranie. Wieszając suknię zerknęła do
lustra. Zobaczyła bladą twarz i podkrążone oczy. Dzień był
wyjątkowo męczący.
- Marta Landau przyszła do biura adwokackiego, zbliżał
się bowiem termin procesu mającego rozstrzygnąć spór
rozwiedzionych małżonków o dziecko.
- Oddam mu każdy grosz, ale nie pozwolę zabrać sobie
dziecka - zaklinała raz po raz. Jej upór zamienił się już w
prawdziwą obsesję. Krista dowiedziała się od Rossa Perry'ego,
że Gary Landau myślał podobnie.
- Oddam Marcie wszystko, co mam, absolutnie wszystko,
niech tylko zrzeknie się praw do dziecka! - powtarzał.
Niemal wszystkie rozprawy o przejęcie opieki nad
dzieckiem były zwykle bardzo trudne i emocjonujące, ale ta
zapowiadała się szczególnie zle.
Krista westchnęła i zaczęła zbiegać w dół po schodach.
Wiedziała, że powodem jej zmęczenia była nie tylko sprawa
Landanów. Była zmęczona, bo spędziła bezsenną noc,
rozpamiętując wydarzenia ostatniego wieczoru. Boleśnie
przeżywała chwilę, w której odkryła, że Logan traktował
znajomość z nią jako jeszcze jedną przelotną przygodę.
Otrząsnęła się z tych przykrych wspomnień. Od
pierwszego spotkania z Loganem zachowywała się głupio i
nierozsądnie. Dostała więc dokładnie to, na co zasłużyła.
Nagle przypomniała sobie, że dziś właśnie mijała szósta
rocznica śmierci jej brata, Eryka, i jego przyjaciela Craiga
Raddisona. Tak, dokładnie sześć lat temu, 25 września zginęli
obaj na pokładzie prywatnego samolotu, który rozbił się w
górach zachodniej Wirginii. Krista odwoziła ich wtedy na
lotnisko. Zachowała w pamięci obraz wysokiego,
jasnowłosego Eryka zmierzającego w kierunku małego,
dwusilnikowego samolotu, Dziwne, że pamiętała każdy
szczegół wyglądu i zachowania brata, a nie mogła
przypomnieć sobie niczego z powierzchowności Craiga. Było
to tym bardziej niezrozumiałe, że byli z Raddisonem zaręczeni
i zamierzali się wkrótce pobrać.
Zadzwonił telefon, przerywając te smutne rozmyślania.
Laura rzuciła się do aparatu, a Krista nie mogła powstrzymać
się od śmiechu. Entuzjazm, z jakim dziewczynka spieszyła za
każdym razem podnieść słuchawkę bawił ją niezmienne.
Telefonowała ciotka Helena.
- Myślałam dziś o tobie, kochanie! Nie mogłam nie
zadzwonić w tę smutną rocznicę - mówiła.
Po tej rozmowie telefon rozdzwonił się na dobre.
Odezwali się dwaj znajomi z uniwersytetu i przyjaciółki, które
były z nią, kiedy otrzymała tę straszną wiadomość sześć lat
temu. Telefonowali też rodzice, kuzynka i jeszcze jedna
ciotka.
- Tyle ludzi do ciebie dzwoni! - powiedziała Laura z
podziwem. - Ale dlaczego wszyscy rozmawiają z tobą o
Eryku?
Dziewczynka siedziała przy kuchennym stole, rysując coś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]