[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedział to jaśniej, to dowiedz się, że przywiozłem cię po to, abyś została
moją żoną.
Przez chwilę Vita sądziła, że się przesłyszała. Po czym głosem jakby nie
swoim powtórzyła:
- Abym została... pańską żoną?
- Może najpierw powinienem się przedstawić - odezwał się szejk. - Faras
al-Mazjad, do usług.
Oczy Vity rozszerzyły się ze zdumienia. Pamiętała, jak Hadżaz mówiąc o
szejku Farasie al-Mazjadzie, zapytał, Czy wciąż prześladuje on kuzynkę Jane.
Vita dowiedziała się wtedy, że szejk Faras al-Mazjad z zazdrością patrzy na
żonę szejka Madżuela od czasu, gdy ci dwoje się pobrali, i bez przerwy ją
ściga.
Podnosząc dumnie głowę, Vita odparła chłodno:
- Odkąd jestem w Syrii, wciąż dochodzą mnie plotki, że interesuje się pan
moją kuzynką, czcigodną Jane Digby al-Mazrab!
- To prawda - odpowiedział szejk. - Ale proszę usiąść, panno Ashford.
Jestem pewien, że ma pani ochotę na kawę.
Vita zrozumiała, że odmawiając i tak niczego nie osiągnie. Usiadła więc
na roffie, którą szejk jej wskazał. Roffa stała obok tej, na. której siedział
szejk, a naprzeciwko znajdował się niski stół. Niemal natychmiast czarne
służące wniosły kawę i słodycze. Vita gorączkowo zastanawiała się, co robić.
Rozmyślnie wolno piła kawę, aby mieć czas na zebranie myśli.
Szejk Faras ruchem dłoni odprawił służące i powiedział:
- Czy możemy kontynuować rozmowę?
- Bardzo proszę - rzekła Vita. - Zastanawiam się tylko, czy czasem się nie
przesłyszałam. Chodzi mi o to dziwaczne oświadczenie, które przed chwilą
od pana usłyszałam.
- Nie sądzę, aby było dziwaczne - zauważył szejk. - Uważam nawet, że
jest całkiem rozsądne. Jak pani zapewne wie, zakochałem się w pięknej Jane
Digby, kiedy tylko zjawiła się w Syrii.
Vita nagle znieruchomiała. Przypomniała sobie, jak signor Dira kiedyś jej
opowiadał, że wszystko, co pan młody musi wtedy zrobić, to poderżnąć
gardło jagnięciu na oczach świadków. Kiedy tylko krew tryśnie na ziemię,
ceremonia ślubna uważana jest za zakończoną.
Poczuła, że drży, lecz odrzekła bez wahania.
- Nie jestem Beduinką, a więc małżeństwo beduińskie mnie nie dotyczy.
- Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia - odpowiedział szejk. - Zostaniesz
pani moją żoną i jako moja żona nie będziesz mogła mnie porzucić, chyba że
ja sam tego zechcę. Zostaniemy małżonkami, panno Ashford, jak tylko się
pani umyje i przebierze. Sądzę, że jest to zgodne z pani życzeniem.
W pierwszej chwili Vita chciała zaprotestować. Natychmiast jednak
pomyślała, że gra na czas to jedyny jej ratunek. Nie wierzyła, aby ludzie
szejka Farasa wymordowali wszystkich Hasajnów, którzy ją eskortowali.
Mogli zranić kilku, ale ktoś z pewnością się uratował i dotarł do obozu, aby
powiadomić szejka o tym, co się wydarzyło.
Przyjedzie po mnie... Jestem tego pewna! - pomyślała Vita.
Wolno skończyła pić kawę, po czym zmusiła się do zjedzenia odrobiny
słodyczy. Czuła, jak wszystko rośnie jej w ustach, ale za wszelką cenę
musiała opóznić bieg wydarzeń. Nie powinno to budzić podejrzeń. Beduini
jako typowi mieszkańcy Wschodu nigdy się przecież nie śpieszą.
Przez cały czas, kiedy siedziała przy stole, szejk nieustannie ją
obserwował. Było coś w jego oczach, co ją przerażało. Vita, tak jak
wszystkie dziewczyny w jej wieku, była dosyć naiwna. Jednak trudno byłoby
uwierzyć, aby znając burzliwe koleje życia kuzynki, nie zdawała sobie
sprawy, że miłość między kobietą a mężczyzną to coś więcej niż tylko
pocałunki. Nie bardzo wiedziała, co to było, ale czuta, że gdyby szejk Faras
ośmielił się jej dotknąć, nie zniosłaby tego. Rozpaczliwie pragnęła tylko
jednego - znalezć się w ramionach mężczyzny, którego kochała.
W końcu, gdy nie mogła dłużej udawać, że pije, i ponieważ filiżanka była
już dawno pusta, podniosła oczy na szejka Farasa, a wtedy on klasnął w
dłonie i natychmiast zjawiły się czarne niewolnice. Szejk powiedział coś do
nich po arabsku i Vita domyśliła się, że kazał im zabrać ją do namiotu, który
- jak przypuszczała - znajdował się tuż obok.
Był prawie tak duży jak ten, który zaoferowali jej Hasajnowie, lecz
znacznie od niego okazalszy. Była tam toaletka oraz ogromne łoże
przypominające otomanę, na którego widok Vita zadrżała, wspominając to,
co jej się tak niedawno przydarzyło. Zciany namiotu zawieszone były
jedwabnymi tkaninami, a w powietrzu unosi! się zapach kadzidła. Kobiety,
które jej towarzyszyły, nieustannie paplały między sobą, i kiedy Vita
usłyszała słowo  małżeństwo", nie miała już wątpliwości, że powiedziano im,
iż ma zostać żoną szejka Farasa.
Zdesperowana zastanawiała się, czy nie lepiej by było, gdyby uciekła na
pustynię. Zaraz jednak pomyślała, że po miękkim piachu nie zajdzie zbyt
daleko. Byłoby to dla niej zbyt poniżające. Przestała więc o tym myśleć.
Potulnie pozwoliła służącym zdjąć z siebie strój jezdziecki i weszła do
kąpieli mocno nasyconej olejkiem różanym.
Ponieważ szejk Faras powiedział jej, że może zmienić strój, Vita
zastanawiała się teraz, jak to możliwe, skoro cały należący do niej bagaż
pozostał w oazie. Po chwili jednak kobiety przyniosły jej luzną szatę,
podobną do tych. które same nosiły, ale uszytą z jakiegoś cienkiego białego
materiału, bogato haftowanego srebrem, oraz ozdobioną wokół szyi
szlachetnymi kamieniami. Vita uświadomiła sobie, że to jest właśnie
przygotowana dla niej ślubna suknia!
Zastanawiała się, co się stanie, jeśli zamiast tej sukni ponownie włoży
swój strój jezdziecki. Po chwili jednak odrzuciła tę myśl uważając, że taka
demonstracja nie ma sensu, a poza tym służące, jakby odgadując jej myśli,
zabrały ubranie z namiotu.
Bez protestu więc pozwoliła się ubrać w suknię ślubną, i kiedy spojrzała w
lustro, musiała przyznać, że wygląda bardzo pięknie. %7łałowała, że nie może
zmienić swojego wyglądu na tyle, aby szejk nie zechciał jej poślubić.
Niestety, w lustrze widziała jedynie doskonały owal twarzy, ogromne oczy
oraz piękne blond włosy, które otaczały jej głowę jak aureola i lśniły w
promieniach słońca przebijających się przez płachtę namiotu.
Vita starała się, aby przebieranie trwało jak najdłużej. Jednak pomimo jej
rozpaczliwych wysiłków, aby odwlec moment ceremonii, w końcu nadeszła
chwila, kiedy musiała przyznać, że jest gotowa i może się udać do
czekającego na nią szejka Farasa.
Kobiety znowu poprowadziły ją do dużego namiotu i Vita nie miała
wątpliwości, że nie czyniły tego z uprzejmości wobec niej, ale dlatego, że
takie otrzymały polecenie.
Szejk Faras nie był w namiocie sam. Wokół, na czerwonych roffach z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •