[ Pobierz całość w formacie PDF ]
44
S
R
- Skoro wszystko ustalone, powinniśmy jechać, żeby zdążyć na ósmą.
- Ruszajmy. To nasz pierwszy wolny weekend od narodzin małego.
Został pod opieką mamy Michaela... - Catherine wzięła Travisa pod ramię i
kontynuowała opowieść, kiedy szli ogrodową ścieżką.
Michael nie odzywał się, poza krótkim przepraszam" pod adresem Beth.
Ona dyskretnie zerkała na Travisa. Wyglądał rewelacyjnie.
Beth była tak pogrążona w myślach, że nie zauważyła samochodu
Travisa, dopóki przed nim nie stanęła. Właściwie nie tyle go zauważyła, ile
usłyszała zachwycony głos siostry:
- O, niezłe auto! Musiało cię sporo kosztować! - Catherine niczego nie
owijała w bawełnę. - Michael dałby się za coś takiego posiekać na plasterki,
jak chyba każdy facet.
Michael zgodził się posłusznie, a Beth zerknęła na zgrabną sylwetkę
astona martina.
- Jezdziłeś chyba czymś innym - powiedziała do Travisa, kiedy otwierał
dla niej drzwi od strony pasażera.
Popatrzył na Beth w sposób, który zdawał się mieć zarezerwowany
wyłącznie dla niej. Było to spojrzenie przepełnione wyrozumiałością, które
ogromnie irytowało Beth.
- Używam innego samochodu, kiedy biorę ze sobą psy, a innego, kiedy
ich nie biorę - wyjaśnił łagodnie. - Przyjechałem stosunkowo pózno, a jutro
po południu wracam. Nie warto ich było zabierać, skoro moja gospodyni
świetnie się nimi opiekuje.
Mercedes, aston martin, wspaniały dom, a do tego jeszcze gospodyni. Ileż
on musi zarabiać? Beth wślizgnęła się na skórzany fotel.
%7łałowała, że nie jedzie z Catherine i Michaelem, chociaż byłoby to
śmieszne i niemiłe, bo Michael musiałby nadłożyć drogi, żeby ją odwiezć.
45
S
R
Mimo wszystko chętnie wybrałaby takie rozwiązanie. W pułapce tego
luksusowego wnętrza stanowczo zbyt mały dystans dzielił ją od Travisa.
Wyjechali na drogę. Travis poprawił się w fotelu, a Beth odczuła jego
poruszenie się w każdej komórce ciała. Odwróciła się do okna i śledziła
krajobraz z takim zainteresowaniem, jakby go nigdy wcześniej nie widziała.
- Nie jesteście do siebie podobne - zauważył Travis.
Zerknęła na niego kątem oka.
- Zwykle słyszę coś przeciwnego - odpowiedziała niechętnie. - Catherine
jest niewiele starsza i kiedy byłyśmy młodsze, często brano nas za blizniaczki.
Ciotki i wujkowie zawsze nas mylili.
- Nie chodziło mi o podobieństwo fizyczne.
- Nie?
Jakoś wyczuła, że w tym porównaniu wypada gorzej. Nie chciała prosić o
wyjaśnienie, ale nie mogła się powstrzymać przed zapytaniem:
- To o co, w takim razie?
Wzruszył ramionami, rozważając własne słowa sprzed kilku minut.
- Catherine jest przyjacielska, wesoła, zawsze idzie do przodu,
przynajmniej tak mi się wydaje.
- Brzmi jak charakterystyka cocker-spaniela - prychnęła.
Uśmiechnął się krzywo.
- Wierz mi, całkiem niechcący tak wyszło. Nie powinna ciągnąć tego
tematu, ale ze zdumieniem usłyszała własne słowa:
- Skoro Catherine została cocker-spanielem, to co powiesz o mnie?
- Coś zupełnie innego.
Czy tylko sobie wyobraziła ciepłą nutkę w jego głosie?
- Bliżej collie czy retrievera? - spytała z udawaną wesołością. - A może
coś pomiędzy?
46
S
R
Travis roześmiał się.
- Nie zamierzałem porównywać cię do psa, Beth.
Uznała, że bezpieczniej będzie zmienić temat.
- Dla kogo właściwie pracujesz w Bristolu? - spytała.
- Black Enterprises.
- Co za zbieg okoliczności, ta nazwa i... - Nagle wszystko stało się dla
niej jasne - To twoja firma, prawda?
- Tak.
- Założył ją twój ojciec?
Potrząsnął głową.
- Nie. Ojciec zmarł, gdy miałem dziesięć lat, a kiedy skończyłem
osiemnaście, matka wyszła ponownie za mąż. Nie dogadywałem się z jej
partnerem, a że zacząłem studia, prawie się nie widywaliśmy. Oni wyjechali do
Nowej Zelandii, zabierając ze sobą moją siostrę, która wkrótce wróciła do
Anglii. Wtedy moja firma już niezle prosperowała i mogłem dać jej pracę.
- Zaopiekowałeś się Sandrą? - Wbrew sobie słuchała Travisa z rosnącym
zainteresowaniem.
Skrzywił się lekko.
- Gdyby Sandra to usłyszała... właściwie nie, nie opiekowałem się nią.
Jesteśmy zbyt podobni, żeby to się mogło udać, ale pracowała dla mnie, zanim
nie postanowiła wyjechać do Londynu. Jest teraz asystentką magnata w branży
odzieżowej i kocha tę pracę.
Beth kiwnęła głową.
- Wygląda na dziewczynę z charakterem.
- I taka właśnie jest - przyznał. - Przedkłada karierę nad wszystko.
47
S
R
Znów odniosła wrażenie, że Travis nie aprobuje stylu życia siostry. Skąd
mu się to brało? Czy nie aprobowałby też niezależności Beth? Może to był
powód jego braku zainteresowania nią? Odwróciła się do okna.
- Rozmowa z tobą przypomina chodzenie z zawiązanymi oczami po polu
minowym - usłyszała jego głos.
Dotarło to do niej dopiero po chwili i odwróciła głowę, żeby spojrzeć na
Travisa. Akurat stanęli na światłach za Catherine i Michaelem, więc mógł jej
poświęcić całą uwagę.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - odpowiedziała Beth.
- O twojej minie sprzed kilku minut. - Uśmiechnął się.
- Nie wiem, o co ci chodzi - powtórzyła.
Postarała się rozpogodzić twarz, ale było za pózno.
- Nie chciałbym być niegrzeczny, ale z pewnością zyskałabyś uznanie
królowej Wiktorii - wyjaśnił. - Ciekaw jestem, o czym myślałaś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]