[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strąciła z nóg szpilki. Drżała w rozkosznym oczekiwaniu, gdy otoczył
ją ramionami i rozpiął stanik, a potem przeniósł dłonie na jej biodra. Pragnął
jak najszybciej podziwiać jej nagość. Wziął ją w ramiona i ułożył na szerokim
łóżku.
Pragnę cię nieprzytomnie wyszeptał. Och, nie wytrzymam...
Koniuszkiem języka obrysował jej małżowinę, a ona zadrżała z
rozkoszy.
Wbrew zapowiedzi przeciągał pieszczoty w nieskończoność, używając
rąk, warg i języka, by zaprowadzić Victorię na szczyty, których dotąd nie
zdobyła.
W końcu rozsunął jej nogi, a ona otworzyła się na niego. Gdy wszedł w
nią głęboko, wyprężyła się, zamknęła oczy i dała się porwać namiętności.
Poruszali się najpierw powoli, potem coraz szybciej, osiągając pełną
harmonię.
A gdy w przypływie najwyższej rozkoszy wygięła się i oślepiająca
jasność rozbłysła jej pod powiekami, dotarł do niej zdławiony szept Connora:
Kocham cię, Tory. Tak bardzo cię kocham.
Te słowa doprowadziły ją do ekstazy oszałamiającej bogactwem
kolorów, nieokiełznanej i zapierającej dech. Jak przez mgłę usłyszała własny
głos:
Ja też cię kocham.
136
R
L
T
Gdy potem leżeli na plecach, chwilowo zaspokojeni, spytała:
Czy naprawdę to powiedziałeś? Obróciła się, by spojrzeć mu w
oczy.
%7łe cię kocham?
Skinęła głową.
Oczywiście, że tak.
Uśmiechnęła się leniwie, z rozmarzeniem.
Ja też cię kocham. Nasza umowa dotycząca opieki nad dzieckiem to
była życiowa szansa dla mnie i dla Dylana. Bo dostaliśmy ciebie.
Och, ja z pewnością lepiej na tym wyszedłem. Dostałem ciebie, a
mogłem popełnić największy błąd w życiu i wylądować z Daną. Mój anioł
stróż czuwał nade mną.
Wierzysz w anioły?
Skinął głową z przekonaniem.
Odkąd się zakochałem.
Aatwo mi wyobrazić sobie Suzy w roli anioła. Victoria spojrzała na
zdjęcie stojące na toaletce. Widzę ją z aureolą we włosach, jak uśmiecha się
słodko.
Z Michaelem u boku, trzymającym ją za rękę.
Oczywiście.
Widząc nas razem, byliby szczęśliwi.
Też tak myślę.
Starali się nas wyswatać już dwa lata temu. Byłem za to na nich
wściekły.
Po złych doświadczeniach z Daną trudno ci się dziwić.
Ty też mnie nie lubiłaś przypomniał. Miałaś mnie za drania, z
którym nie wytrzyma żadna kobieta przy zdrowych zmysłach. No, a teraz,
137
R
L
T
proszę!
Nie znałam cię roześmiała się szczerze.
Pochylił się i pocałował ją w czubek nosa.
Teraz uważasz, że mnie znasz?
Poznać cię, to znaczy pokochać.
Och, Tory. Pociągnął ją w ramiona i pocałował.
Chcę tego słuchać do końca życia, no i oczywiście całować cię,
kochać się z tobą.
Wygląda na to, że Dylan pewnego dnia doczeka się braciszka albo
siostrzyczki. Jej oczy zalśniły jak płynne złoto.
Wspaniały pomysł zaśmiał się cicho, przepełniony szczęściem i
radością. Ale musimy działać.
No to na co czekasz? spytała jego żona, pochylając ku niemu głowę.
138
R
L
T
EPILOG
Zlub Franka i Juliet odbył się w domu Connora.
Victoria wstydziła się łez, ale tym razem się tym nie przejmowała,
podobnie jak mężczyzna, który stał dumnie u jej boku, trzymając ją za rękę.
Obydwoje byli szczęśliwi.
Tak samo jak państwo młodzi.
Pod pretekstem poszukania chusteczek Victoria pomknęła na górę i
obmyła twarz zimną wodą. Potem wróciła na wielki taras przylegający do sal
recepcyjnych, gdzie muzyczny tercet grał wesołe melodie. Wieczór był jasny,
pojawiły się pierwsze gwiazdy. Zwiatła migotały romantycznie wśród drzew,
a pływające świeczki unosiły się na wodzie w basenie.
Victoria nie potrafiła powstrzymać uśmiechu na widok Anne usiłującej
odciągnąć radośnie szczebioczącego Dyla na od płomyków kołyszących się
na tafli wody.
W porządku? spytał Connor, podchodząc do niej i obejmując ją
czule.
Oczywiście. Pociągnęła nosem. Zawsze płaczę na ślubach.
Pamiętam. Płakałaś na ślubie Suzy i Michaela, ale nie na naszym.
Ujął ją za podbródek i zajrzał jej przenikliwie w oczy. Z jakiego powodu?
Bałam się, że jak zacznę, to nigdy nie przestanę.
Otworzył ramiona, a ona się w nie wślizgnęła. Och, znowu się
rozklejam...
Kocham twoje łzy szczęścia. Kołysał ją jak w tańcu.
Daj im upust, niech płyną.
Utoniesz w nich. Posłała mu słaby uśmiech.
139
R
L
T
Niełatwo mnie przestraszyć.
Och, Connor.
Wtuliła się w niego, dając się ponieść muzyce, aż świat wokół się
oddalił. Istnieli tylko ona i Connor, który trzymał ją w objęciach.
Gdy muzyka ucichła, przeszli nad basen. Dylan na ich widok zapiszczał
ze szczęścia.
Oto jej rodzina, jej dom. Nim rozbrzmiały pierwsze takty kolejnego
utworu, Victoria wiedziała już, że jej życie jest spełnione. Ma wszystko, o
czym marzyła.
140
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]