[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słuchawkę.
- Nie ma sprawy, przekonam ją. Potem ty z nią pogadasz i wszystko będzie OK. -
Benny sięgnął po telefon. - Jaki numer?
Charlie podyktował numer i krążąc po salonie, czekał aż u Lilly ktoś odbierze.
- Halo? Mogę rozmawiać z Lilly? - odezwał się grzecznie Benny. - Och, nie ma jej w
domu. Dziękuję... Nie, nie będę zostawiał wiadomości. Do widzenia. - Odłożył słuchawkę i
wzruszył ramionami. - Nie ma jej w domu.
- Ale... przecież mówiła, że jest uziemiona. Musi być w domu. - Charlie stukał
palcami w leżące na stole karty. Czyżby już zdążyła umówić się z kimś innym? Poszła z
przyjaciółmi do Sandy's, podczas gdy on siedzi tu i rozpacza? I Dlaczego mówi, że jest
uziemiona, a potem nie ma jej w domu? - zastanawiał się na głos.
- Mogła pojechać gdzieś z ojcem - powiedział Benny. - Może bierze prysznic albo
coś? Nie dołuj się tym. Spróbujemy jutro. A tymczasem zacznij myśleć o czym innym. Teraz
najważniejsze jest jedno: pakowanie - roześmiał się Benny. Słysząc to Charlie padł twarzą na
kanapę.
- Jadę z ciotką Margaret na Alaskę - mruknął. - Totalna załamka.
Wtedy przyszła mu do głowy pewna myśl. Skoro nie potrafi dogadać się z Lilly, może
przynajmniej uda się wytłumaczyć to wszystko jej rodzicom.
- Właśnie minęłaś się z Charliem - powiedziała do córki pani Cameron, kiedy Lilly
wróciła w wieczornego joggingu.
- Co takiego? - zapytała zziajana Lilly, wycierając rękawem koszulki pot z czoła.
Lubiła tę porę roku. Dzień stawał się coraz dłuższy, więc było jeszcze jasno, gdy jak zwykle
przebiegła ośmiokilometrową trasę wokół dzielnicy.
- Zaszedł, żeby z nami porozmawiać.
- Och. - Lilly starała się nie okazywać rozczarowania, ale nie mogła nad sobą
zapanować. Dlaczego nie zaczekał, żeby się z nią zobaczyć?
- A co to za podkoszulek? Pierwszy raz cię w nim widzę - włączył się pan Cameron.
Lilly zerknęła na swoją koszulkę, którą ojciec kilka lat temu kupił specjalnie dla niej
po koncercie The Grateful Dead.
- Chyba nie włożyłaś go, żeby mi się podlizać, co? - zapytał.
- Nie.
- I tak działa - uśmiechnął się pan Cameron. - Jeszcze kilka tygodni i całkiem mi
przejdzie.
Lilly odwzajemniła jego - uśmiech i usiadła na krześle, na wprost sofy. Przynajmniej
ojciec zaczął znów z nią rozmawiać. Przez cały tydzień prawie się do niej nie odzywał.
- Pomyślałam, że spróbuję cię trochę obłaskawić, żebyś się na mnie tak nie złościł.
- Mam dziwne przeczucie, że to Charlie pomógł mi zmienić melodię. Może i nie jest
najlepszym mechanikiem, ale przynajmniej ma dobry gust, jeśli chodzi o muzykę. Wiesz, to
bardzo odpowiedzialny młody człowiek. Przeprosił za to, że dłubał przy Groszku, i
zaproponował, że pokryje koszty naprawy. Będą z niego ludzie.
Lilly zawahała się przez chwilę. Nigdy dotąd nie rozmawiała z rodzicami o swoich
sympatiach, ale przecież nigdy tak naprawdę nie miała prawdziwego chłopaka.
- Wiecie co, Charlie i ja... to już skończone - powiedziała. - To jest... ledwo się
poznaliśmy, właściwie dopiero zaczęliśmy, a już jest po wszystkim.
Matka spojrzała na nią ze zrozumieniem.
- Szkoda. Ale co to znaczy, że dopiero zaczęliście?
- Po prostu& sama już nie wiem - stwierdziła Lilly. - Myślałam, że go nie cierpię.
Potem go polubiłam. Jest zupełnie inny niż chłopcy, z którymi się spotykałam. Myślałam, że
między nami fajnie się układa, że może to z nim powinnam być, a wtedy... Mówię ci, mamo,
zachował się jak ostatni kretyn. Zrobił coś strasznie głupiego.
- Och - jęknął pan Cameron. Ta rozmowa wyraznie go krępowała. - Chyba nie złościsz
się na niego o samochód? Przecież nie możesz go obwiniać za swoje błędy.
- Nie, to nie to. Może na początku, ale teraz już nie. Chodzi o coś innego.
- A o co?
Lilly pokręciła głową.
- To zbyt skomplikowane. - I zbyt bolesne, pomyślała. - Idę na górę, muszę wziąć
prysznic - powiedziała, wstając.
- Lilly? A próbowałaś po prostu z nim porozmawiać? - zapytała pani Cameron.
- Próbowałam. Obrócił wszystko w żarty.
- Daj mu jeszcze jedną szansę - nalegała matka. - Może nie był wtedy gotowy.
- Możliwe - powiedziała Lilly, wchodząc po schodach na górę.
W swoim pokoju włączyła radio i nastawiła stację z klasycznym rockiem.
- A teraz klasyczny kawałek w wykonaniu naszych radiowych ulubieńców. Crosby,
Stills, and Nash - zapowiedział prezenter.
To znak, pomyślała Lilly. Założę się, że Charlie słucha w tej chwili radia. Może nawet
sam to zamówił.
Zerknęła na wiszącą na ścianie listę numerów telefonicznych. Zapisała numer [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •