[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie lubię, gdy ktoś kwestionuje mój profesjonalizm.
Ja niczego nie kwestionuję odparła szczerze. Je-
stem świadoma, jak dobrze wykonujesz swoją pracę,
a nawet muszę przyznać, że mi imponujesz. Może to
sprawi, że przestanie zaglądać jej bez przerwy przez
ramię. Po prostu chcę wszystko sprawdzić dwa razy, dla
świętego spokoju.
To strata czasu.
Może. Postaram się, żeby to był mój czas.
Ależ ty jesteś uparta. Hawk pokręcił głową z po-
czuciem przegranej i uraczył ją jednym ze swoich rzad-
kich uśmiechów, na który niemal bezwiednie odpowie-
działa swoim.
Pewnie, choć wolę nazywać to wytrwałością.
Nie wątpię odparł Hawk, nadal się uśmiechając.
Wciąż miała przed oczami ten uśmiech, kiedy pod-
pisywała się przy pobieraniu komórki z magazynu. Dla-
czego Hawk tak rzadko się do niej uśmiecha? Widziała
przecież, jak wygłupia się w stołówce z kolegami. Czy
stara się utrzymać dystans, by przyjazń nie wdarła się
w ich kontakty zawodowe? Może po prostu jej nie lubi?
Albo wciąż uważa, że jej obecność jest tylko czasowa,
do momentu powrotu Cama. Gdyby przyznał, że tworzą
zgrany zespół albo Boże broń że lubi jej towarzystwo,
mógłby mieć potem problem.
Była pora lunchu i Hawk gdzieś zniknął. Może to
i lepiej. Zaczęła sprawdzać telefon. Ostatnie połączenie
przychodzące było na dwie godziny przed wypadkiem.
Ostatnie połączenie wychodzące zarejestrowano póznym
wieczorem poprzedniego dnia. Co pani Jones miała na
myśli, kiedy powiedziała, że to jego wina? ,,On ma żonę,
56 ALISON ROBERTS
wie pani? Nie powinien się tak zachowywać . Sytuacja
nie pozwalała spytać, a Charlotte nie zamierzała znowu
niepokoić wdowy. Była jedynie pewna, że pani Jones nie
miała na myśli Steve a Poulsena. Ktoś jeszcze musiał być
w to zamieszany. Znów zaczęła bawić się telefonem.
Sprawa oczyszczenia Steve a z zarzutów stała się te-
raz punktem honoru. Niech Hawk się nabija z jej in-
stynktu, ale ona dawno nauczyła się na nim polegać.
Gdyby okazało się, że ma rację, to jest na dobrej drodze,
aby udowodnić Hawkowi, że jest godnym następcą Ca-
ma. No i może wnieść do ich współpracy coś, czego
nie potrafił Cam.
Miała już dość tych porównań z Camem. Cam tu
trzymał swoje teczki, a na tym papierze robił rysunki.
Zawsze miał porządek na biurku i nigdy nie miewał
kłopotów ze znalezieniem dokumentów. No i nie prze-
chowywał w miejscu pracy niepotrzebnych rzeczy, ta-
kich jak podręcznik do medycyny czy... krem do rąk.
Charlotte celowo dorzuciła do swojego bałaganu przed-
mioty osobiste, jak zdjęcie Jamiego, krem i kubek z dłu-
gopisami, które miały na końcach sztuczne kwiatki.
Cam nie marnowałby przerwy na lunch na zabawę
telefonem. Nagle wszystkie myśli o jej nieobecnym ry-
walu wyparowały i zaczęła czytać SMS-y. Jeden z nich
wysłany został na pół godziny przed 14.45, o której
zdarzył się wypadek.
,,Powiedziałem jej.
Wiadomość wychodząca brzmiała:
,,Jak to przyjęła?
,,Nie najlepiej.
,,A jak ty się czujesz?
,,Kiepsko.
,,Chcesz się spotkać?
MISJA RATUNKOWA 57
,,Tak. Tam gdzie zwykle?
,,Będę za dziesięć minut.
Ostatnia wiadomość przyszła o 14.44. ,,Potrzebuję cię,
mała. Gdzie jesteś?
Ostatnia wiadomość wychodząca nigdy nie została do-
kończona. ,,Prawie na mi...
Charlotte wyjęła kartkę z drukarki w chwili, gdy
Hawk wszedł do biura.
Proszę. SMS-y z komórki Katriny Jones.
Hawk w milczeniu przeczytał wydruk, po czym spoj-
rzał na Charlotte. Jego wzrok wyrażał zrozumienie.
Pisała SMS-a, dlatego nie zauważyła ciężarówki.
Jechała do zdenerwowanego kochanka, który zapewne
powiedział właśnie żonie, że od niej odchodzi.
Popatrzyli na siebie. Właściciel telefonu, na który pi-
sała Katrina, musi zostać przesłuchany. Trzeba będzie
zmienić raport. Teraz jest już prawie pewne, że Steve
Poulsen zostanie zwolniony z zarzutu i nie poniesie żad-
nych konsekwencji poza szokiem. Charlotte miała rację
i znalazła coś, co Hawk przegapił albo o czym nie pomyś-
lał. Nie miała jednak zamiaru się tym chwalić.
Chcesz zadzwonić do Poulsena?
W oczach Hawka pojawiła się w świadomość, że
przyszedł czas na zawieszenie broni.
Ty to zrób. Jesteś lepsza w kontaktach z ludzmi.
Wykonanie telefonu, który dla odmiany miał ozna-
czać światło na końcu bardzo długiego i ciemnego tunelu,
poprawiło jej humor. Poczuła się lepiej także z innego
powodu.
Wydaje mi się, że mamy szansę stworzyć praw-
dziwy zespół powiedziała do Laury przy kolacji.
On cię potrzebuje, żeby mieć pewność, że wszystko
jest dobrze zrobione. Zwietna okazja z tym przeocze-
58 ALISON ROBERTS
niem. Gdybym była na twoim miejscu, długo by o tym
nie zapomniał.
Charlotte uśmiechnęła się. Nie chciała tego Hawkowi
wypominać. On wydaje się powściągliwy, ale doskonale
zdaje sobie sprawę z najbardziej subtelnego niuansu każ-
dego wydarzenia. Jest dość wrażliwy, tylko rzadko to
okazuje...
Chyba zasłużyłam sobie na odrobinę szacunku. Mo-
że przestanie mnie w końcu porównywać z Camem.
Wątpię, jeśli wciąż uważa, że to kobieca intuicja
pozwoliła ci rozwiązać tę sprawę. Co on sobie myśli, że
to jakaś forma czarów?
Może rzekła Charlotte z uśmiechem. Tak czy
owak, uważam, że zrobiliśmy duży krok do przodu.
To dobrze. Laura rzuciła jej zaciekawione spoj-
rzenie, ale Charlotte nie chciała już rozmawiać o pracy
ani o Owenie Hawkinsie. Od bardzo dawna nie czuła się
tak dobrze.
ROZDZIAA CZWARTY
Adwokat Steve a Poulsena był zachwycony.
Nie ma mowy, żeby go teraz skazali. Był zawsze
wzorowym pracownikiem. Jego firma nie chciała go za-
wiesić.
Jane Poulsen zadzwoniła do Charlotte dwa dni póz-
niej.
Przywrócili Steve a do pracy. Do zakończenia spra-
wy nie może prowadzić, ale znalezli mu zajęcie w bazie.
A jak się czuje?
Dalej jest załamany, ale chyba zaczyna w siebie
wierzyć. Przecież był przekonany, że to jego wina, ale ja
wiedziałam, że to nieprawda. Wciąż mu to z Benem
powtarzaliśmy.
Po skończeniu rozmowy Charlotte zerknęła na Hawka.
I tak nie miałoby to znaczenia w sądzie, ale nie
wpadłam na to, żeby przepytać syna Steve a...
On ma tylko cztery lata, powiedziałby to, co według
niego jego tata chciałby, żeby mówił.
Ale mogłam z nim porozmawiać tuż po wypadku.
Przecież on siedział na miejscu pasażera, skąd ?ogł
znacznie lepiej widzieć drogę niż skręcający w prawo
ojciec.
Mógł nie patrzeć na drogę.
Ale patrzył. Podobno grali w grę polegającą na tym,
żeby odgadnąć kolor następnego przejeżdżającego samo-
chodu. Ben wypatrywał czerwonego.
60 ALISON ROBERTS
Samochód Katriny był czerwony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]