[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kątem oka dostrzegła jakiś ruch, a moment pózniej rozpoznała Iaina. Zdumiał ją wyraz jego twarzy, bo
jeszcze nie widziała go wściekłego.
Szarpnął Jacka na nogi, po czym pchnął go pod ścianę. Być może wcześniej przeraził ją wyraz twarzy
Jacka, ale to było nic w porównaniu z tym, co malowało się na twarzy Iaina.
- Nawet nie waż się jej tknąć! - Przeniósł wzrok na Lexi. - Nic ci nie jest? Chcesz wezwać policję?
Nie. Marzyła tylko o tym, by opuścić to miejsce.
Jack osunął się na podłogę. Nie miał startu do prawie dwumetrowego Szkota, który chwycił go za ko-
szulę i siedzenie spodni i wlókł w kierunku drzwi. W tej samej chwili weszła tam kobieta i aż krzyknęła na
widok mężczyzn w damskiej toalecie. Bez słowa przytrzymała drzwi, by Iain mógł wyprowadzić Jacka.
Poszło mu to bardzo sprawnie. Przystanął tylko na chwilę, by wręczyć swoją wizytówkę osłupiałej
Brandy.
- Chroniczny ból pleców?
Przytaknęła.
- Zapraszam do kliniki. Porozmawiamy, co z tym zrobić.
Jack milczał. Ilekroć próbował stawić opór, Iain unosił go w powietrze, by mu pomóc. Gdy dotarli do
wyjścia, spuścił go ze schodów. Lexi aż się skrzywiła, gdy wylądował w kałuży.
- Ostrzegam cię, Jack! Trzymaj się od niej z daleka! - zawołał Iain, przygarniając Lexi do siebie.
Potem poprowadził ją w stronę bulwaru nad rzeką, a ona czuła, że jeszcze drży mu ręka. Z wściekłości.
Przy nim nie bała się niczego. Tak postawny facet każdego by onieśmielił. Była też przekonana, że przeciwko
niej nigdy by nie użył siły. Przy nim czuła się bezpieczna. Ale czuła też coś, co nie przestawało jej dręczyć.
Otulił ją płaszczem, który zabrał z szatni. W marcu w Londynie bywa zimno, bez płaszcza ani rusz.
Szli w milczeniu.
W umyśle Lexi panował kompletny zamęt. Kiełkowały w nim nasiona zwątpienia zasiane dużo
wcześniej przez Jacka, mimo że wydawało się jej, że już się z tym chwastem uporała.
Wątpliwości budził też Iain, absurdalne wątpliwości, bo przecież Iain ją szanuje. Nie wytykał jej wad,
wręcz przeciwnie, stale ją podziwiał i chwalił.
Więc skąd takie myśli?
Dlaczego miałby być nią zainteresowany? Nie jest supermodelką. Jest inteligentna, ale do geniusza jej
daleko. Przeraziła ją ponura myśl. Podlizuje się jej, bo może rozsławić Hunter Clinic na cały świat?
Nie, to do niego niepodobne.
Skąd tyle wątpliwości?
Przytuliła się do niego mocniej pod pretekstem chłodu. Było na tyle zimno, że ich oddechy skraplały się
w parę.
To niepewność sprawia, że poczuła się inaczej.
L R
T
Od tego nie ma odwrotu. Zakochała się. Dzieli się z nim wszystkim jak nigdy dotąd.
I on się z nią dzieli. Ale niewystarczająco.
Zrobiło się jej jeszcze zimniej.
Tak, o to chodzi.
Popatrzyła na jego profil. On też był zamyślony. Na razie trzymają się i po prostu idą. Ale przyjdzie
czas na crescendo. Punkt zwrotny.
Uczucie przenikliwego chłodu nie dawało jej spokoju.
Iain opowiedział o żonie i o blizniętach, ale musi być coś więcej, o czym nie mówi. Wisi to nad nimi
niczym ołowiana chmura. Bo niezależnie od tego, jak jest czarujący i radosny, mroczny cień znika z jego
spojrzenia tylko wtedy, gdy się kochają.
A to dla niej za mało. To jej nie zadowoli.
On ciągle nie wie, że przeszła zabieg histerektomii i nie może mieć dzieci. Opowiedziała mu o wypadku
na koniach, a on nie wypytywał o szczegóły.
Iain marzy o rodzinie, tymczasem ona mu jej dać nie może.
Niewykluczone, że z powodu bolesnych doświadczeń zrezygnował. Może boi się powtórki. Jest taka
możliwość. Ale o tym nie rozmawiali. Rozmowa jednak jest konieczna, bo ona oczekiwała od niego pełnej
szczerości, bez względu na to, co miałaby usłyszeć.
Niepostrzeżenie Iain stał się mężczyzną jej marzeń, jednak jego nieustające uznanie oraz wsparcie
obrócą się przeciwko niemu. Bo dzięki zdobytemu przeświadczeniu o własnej wartości zrozumiała, czego chce
w życiu.
Na pewno nie będzie postronnym obserwatorem, nie chce być znana jako czyjaś córka. Chce być
kochana taka, jaka jest. I nie chce, by coś przed nią ukrywał.
Nie miała nic przeciwko fotografiom Bonnie w jego domu, ale nie wiedziała, jaki mogą mieć wpływ na
nich. Czy Iain kiedykolwiek uwolni się od smutku w oczach? Egoistyczna myśl, ale w rywalizacji z duchem
była bez szans. Jeżeli Bonnie nadal stanowi największą część jego życia, ona powinna zniknąć. Nie zadowoli
się drugim miejscem. Może to okrutne, ale zasługuje na więcej.
Jeżeli ta znajomość ma mieć jakiekolwiek szanse, pora zrobić decydujący krok. Przystanęła.
- Iain, musimy poważnie porozmawiać.
Spojrzał na nią z wahaniem.
Usłyszał drżenie w jej głosie? Nim zdążyła cokolwiek dodać, zamknął jej usta pocałunkiem.
Całował ją tak, jakby gniew i tłumiona frustracja nareszcie znalazły upust. Jego ramiona ją tuliły, ale
usta wręcz pożerały. Dawał jasno do zrozumienia, co do niej czuje. Ona też nie miała najmniejszych
wątpliwości.
Gdy się odsunął na długość ramion, spojrzał na nią pociemniałym wzrokiem. W półmroku jego oczy
stały się niemal czarne, ciemniejsze niż dno jego duszy.
Rozbroił ją tym pocałunkiem, bo przestała myśleć racjonalnie. Musi się skoncentrować, musi myśleć o
przyszłości. Swojej oraz Iaina. Jego namiętność oraz opiekuńczość nie wystarczą.
Musi dostać jego serce i duszę.
L R
T
- Lexi, przepraszam, że tak się zachowałem - przemówił, nie odrywając rąk od jej bioder. - Kiedy
zobaczyłem, jak on cię dotyka, zrobiło mi się czerwono przed oczami. Straciłem panowanie nad sobą.
Musiałem go odciągnąć.
On myśli, że jest zła, że chce rozmawiać o incydencie z Jackiem.
- Nie panowałem nad sobą - powtórzył. - Miałem ochotę go skatować.
Położyła mu dłoń na piersi.
- Nie miałabym nic przeciwko temu.
- To mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło - tłumaczył się - ale jak teraz się zastanawiam, to mam wrażenie,
że sama niezle z nim sobie poradziłaś.
Kiwnęła głową.
- Ale to nie znaczy, że nie doceniam twojej pomocy. - Nie o tym chciała rozmawiać. Nie zamierzała
tracić ani sekundy na rozważania o Jacku Parkerze.
Czuła, że Iain jest zdenerwowany. Możliwe, że ma wyrzuty sumienia z powodu tego, jak potraktował
Jacka. Ale w tej chwili ona ma w nosie Jacka i jego samopoczucie.
Zdawał sobie sprawę, że coś jest nie tak, bo nie patrzył jej w oczy, a ponad jej ramieniem na Tower
Bridge.
- Iain, muszę cię o coś zapytać.
- O co? - Spojrzał na nią z wyraznym niepokojem.
Po raz pierwszy zobaczyła w jego oczach strach.
Czego on się boi? Lepiej zacząć ostrożnie.
- Potrafisz powiedzieć, co kazało ci tak postąpić? Zmieszał się.
- Jak myślisz? Bo cię dotykał, napastował. Nie miał prawa.
- I to ci się nie spodobało? - Starała się panować nad głosem oraz emocjami. Iain jest dla niej
wszystkim, więc musi być silna.
- A my? Zesztywniał.
- Co masz na myśli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]