[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odkrywczy wniosek. Bo cóż to jest osiem lat bez
mężczyzny? Co najwyżej dowód, że nie jest osobą
szczególnie namiętną.
Głos nie dawał jednak za wygraną. Czyżby? - pytał.
Więc jak nazwiesz to, co robiliście z Travisem
w samochodzie? Może to był aerobik? Taniec ust?
Aerobik ust? Och, nie. Alex szorowała się coraz
mocniej.
Głos całkowicie ignorował jej argumenty. Czemu
jesteÅ› taka pruderyjna? Tylko popatrz na swojÄ…
sypialnię. Czy jest skromna i niewinna jak pokój
pensjonarki? Nie. Jest jakby stworzona dla Rudolfa
Valentino. Zpiąca bogini miłości czeka tam, by zjawił
się odpowiedni mężczyzna i obudził ją.
Alex zachłysnęła się wodą. Bogini miłości? Mój Boże!
Czy Doris Day jezdzi ferrari? Czy skromna wdowa
poderwałaby nieznajomego na parkingu?
- Nie poderwałam Travisa! - krzyknęła Alex.
Cudownie! Na dodatek zaczęła mówić do siebie.
Na głos.
Och, Alex, bądz poważna, mówił niestrudzony
głos. Po prostu odpowiedz sobie na pytanie, czy
chcesz kochać się z Travisem, czy nie.
Konieczność znalezienia odpowiedzi na to pytanie
wymazała wszystkie inne myśli z jej głowy.
Czy chcę kochać się z Travisem?
A czy doba ma dwadzieścia cztery godziny? Czy po
wiośnie przychodzi lato? Czy słońce wschodzi na
wschodzie?
Oczywiście, że chce się z nim kochać. Po raz
pierwszy spotkaÅ‚a mężczyznÄ™, który jednym spoj­
rzeniem przyprawia jej krew o wrzenie.
Jaki więc głupiec zrezygnowałby z takiego uczucia?
- pytał głos.
Może ktoś taki jak Alex?
Próbowała wyliczyć wszystkie za i przeciw wiązaniu
się z Travisem, ale głos znowu zainterweniował.
Przestań, Alex. Korzystaj z życia. Stefan umarł i to
nie była twoja wina. Wiesz o tym dobrze. Czemu więc
wciąż siebie karzesz? Czemu żyjesz życiem innych ludzi?
Ej, a to co? Płynąca z prysznica woda stała się
nagle lodowata, a w rurach rozległo się głośne buczenie.
Alex wymacała kurek i zakręciła wodę. Jednym susem
wyskoczyła z kabiny i owinęła się różowym ręcznikiem.
Za ścianą, w gościnnej łazience, słychać było lecącą
do wanny wodÄ™.
Alex nie wierzyła własnym uszom. Ten zdrajca,
Travis Cross, najwyrazniej przygotowywał sobie kąpiel.
Czyż nie umówili się, że najpierw ona się wykąpie,
a dopiero potem on?
No właśnie, a on w najlepsze chyba się kąpie. Co
będzie, jeśli się pośliżnie, uderzy o coś głową i straci
przytomność? Będzie musiała prosić przyjaciółki, by
przyszły pomóc go podnieść.
Teoretycznie wszystko było w porządku. Travis
przez całe popołudnie uganiał się z bandą małych
chłopców i wcale nie wyglądał na zmęczonego.
Najwyrazniej jednak caÅ‚a zdolność Alex do logicz­
nego myślenia ulotniła się wraz z parą z gorącego
prysznica.
Owinęła włosy ręcznikiem, narzuciła krótki, różowy
szlafrok i nie zważając na spływającą z niej wodę
pomaszerowała wojskowym krokiem do sąsiedniej
Å‚azienki.
Nawet nie zwróciła uwagi na otwarte drzwi,
wparowała jak burza do środka i natknęła się na
nagie plecy Travisa.
Odskoczyła z piskiem.
- Alex? - odwrócił się zdziwiony Travis. Przebiegł
wzrokiem od jej pokrytej kropelkami wody twarzy,
przez delikatnie zarumienioną szyję aż do wspaniałych,
długich nóg znakomicie wyeksponowanych przez
krótki szlafrok.
- Myślałam, że się kąpiesz - powiedziała owijając
siÄ™ szczelniej szlafrokiem.
- Tak? Przyszłaś mi towarzyszyć?
- Nie. - Alex z trudem powstrzymywała się, by nie
spuścić wzroku poniżej jego brody.
- To może przyszłaś popatrzeć?
- Nie! Chciałam... - Przerwała, gdy zobaczyła
pływające w wypełnionej płynem do kąpieli wannie
kije baseballowe.
- Ty chyba zwariowałeś. Wietrzna ospa rzuciła ci
siÄ™ na mózg. Czy wiesz, że kÄ…piesz te kije w najdroż­
szym płynie w całym mieście?
- Zgadza się, rzeczywiście zwariowałem - odparł
Travis podchodząc bliżej. - Ale nie ma to nic
wspólnego z kijami, ani z płynem do kąpieli.
Po raz pierwszy od wejścia do łazienki Alex spojrzała
na Travisa. Miał na sobie tylko lekko wilgotne,
czarne spodenki gimnastyczne. Cofnęła się o krok
i wpadła na toaletkę.
- Alex - rzekÅ‚ cicho Travis, podszedÅ‚ bliżej i wyciÄ…g­
nął rękę, by zsunąć ręcznik z jej głowy.
- Ja... ja sama umyłabym te kije - powiedziała bez
przekonania.
- Alex. - Travis ujął ją za ramiona i spojrzał jej
w oczy. - Wkrótce wyjeżdżam. Rozumiesz? Nie mogę
się wiązać.
Alex wiedziała tylko, że za chwilę ją pocałuje i, jak
to było przy poprzednich dwóch pocałunkach, czuła,
ze krew pieni się w jej żyłach jak szampan. Nie mogła
oddychać, nie mogła myśleć - i wcale się tym nie
przejmowała. Obchodziło ją tylko jedno. Chciała być
bliżej Travisa, bliżej jego ciepła, chciała czuć jego
dotyk.
- Wiem - szepnęła. -To... to nieważne.
W tym momencie zrozumiała, że to prawda.
Może miało to jakiś związek ze Stefanem, ale nie
miała zamiaru rezygnować z  teraz" na rzecz jakiegoś
nieokreślonego  pózniej". Już raz popełniła ten błąd
i okazało się, że owe  pózniej" może czasem zniknąć
wraz z odbitÄ… rykoszetem kulÄ….
Travis odczytał to z jej spojrzenia, przyciągnął ją
mocno do siebie, poszukał jej ust, zanurzył palce
w wilgotne, jedwabiste włosy.
Alex puściła klapy szlafroka i nagle pozbyła się
wszelkich wahań, zapomniała o skromności. Pieściła
gÅ‚adkÄ…, delikatnÄ… skórÄ™ na jego piersi, dÅ‚oÅ„mi ob­
rysowy wała mięśnie, które przedtem podziwiała tylko
z daleka. Był taki ciepły, taki męski, taki silny.
Czy to dobrze, że pożąda go tak bardzo, skoro
powiedział wyraznie, że interesują go tylko tymczasowe
zwiÄ…zki?
A niech tam. W ciepłych ramionach Travisa nie
miała nic do stracenia, a tak wiele do zyskania.
Poddała się pokusie i otoczyła ramionami jego talię.
Travis przerwał pocałunek.
- Och, moja pani - szepnÄ…Å‚, obrysowujÄ…c wargami
linię jej szyi. Jego ręce sunęły po jej plecach, w dół,
aż na pośladki.
- Travis - szepnęła Alex.
- Wiem - odparł. Gryzł delikatnie koniuszek jej
ucha, jego niecierpliwe ręce uniosły rąbek jej szlafroka.
- Wiem, wiem.
Alex poczuÅ‚a dziwnÄ… sÅ‚abość w kolanach. Instynk­
townie objęła go za szyję. Travis uniósł ją do góry,
posadził na toaletce i stanął w kołysce jej ud.
Alex chwyciÅ‚a jego rÄ™kÄ™, podniosÅ‚a do ust i poca­
łowała dziko pulsujące miejsce na nadgarstku.
Travis wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™.
- Przestań - zażądał.
Odsunął się pół kroku i prawie czarnymi z pożądania
oczami patrzył na zarumienione policzki Alex. Patrząc
jej prosto w oczy delikatnie rozchylił szlafrok. Nie
odrywając wzroku od jej oczu zsunął wilgotny materiał
z jej ramion, potem rozrzucił jej gęste, błyszczące
włosy na nagich, pełnych piersiach.
Alex zamknęła oczy.
Travis patrzył teraz z zachwytem na odkryty przez
siebie różowozłoty skarb. Kiedy Alex zacisnęła ręce
na jego ramionach, oferując mu siebie z pełnym
ufności oddaniem, Travis odszukał ustami jej pierś.
- Och -jęknęła czując przepływające przez całe jej
ciało gwałtowne fale pożądania. Odchyliła głowę,
wysunęła do przodu biodra, jej nogi otoczyły jego
uda. Kierowana instynktem starym jak świat lekkim
ruchem bioder powitała dowód jego pożądania.
Travis przestał całować jej pierś, nachylił się nad
nią i przez chwilę przyglądał się różowej, pulsującej
sutce, ożywionej dotykiem jego warg.
- Travis?
- Jeszcze nie - szepnął ochrypłym głosem.
Drżącymi dłońmi ujął obie piersi i powoli ob-
rysowywał je koniuszkiem języka. Pieszczotę powoli
przesuwał coraz wyżej, aż do ucha.
- ChcÄ™ ciebie - szepnÄ…Å‚.
- Tak - odparła po prostu, ale wiedziała, że jeśli
każe jej jeszcze dłużej czekać, zacznie go błagać.
Travis zacisnął powieki i odmówił krótką modlitwę
dziękczynną za jej odpowiedz. Następnie pogratulował
sobie szczęścia z powodu swojej wizyty w męskiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •