[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Kiedyś ścigałem się na takich motorach - wyjaśnił Harry,
wskazując na owo zdjęcie. - Byłem w tym naprawdę dobry.
Przypuszczam, że niewiele z tego pamiętasz - dodał, zwracając się do
syna.
- Oczywiście, że pamiętam, Harry - odparł North, a na jego twarzy
malowało się zdumienie.
Ami podejrzewała, iż nie była to całkiem szczera reakcja, ponieważ
North pewnie dawno już włożył między bajki opowieści o zwycięstwach
ojca. A tak nawiasem mówiąc, ciekawe, kiedy przestał nazywać go tatą. I
czy w ogóle kiedykolwiek tak się do niego zwracał.
Niedługo potem jubilat zdmuchnął świeczki na torcie i Ami uznała,
że już najwyższy czas, by się pożegnać.
- Odprowadzę cię - zaofiarował się North.
- Dziękuję, ale nie ma potrzeby - odparła, chcąc jak najprędzej
zakończyć tę całą farsę. Jej protesty jednak okazały się bezskuteczne.
Zanim zdążyła się obejrzeć, jechali już windą.
- Czy mogłabyś poświęcić mi jeszcze parę minut? - poprosił, gdy
znalezli się na parterze i nie czekając na odpowiedz, powiódł ją przez
dzwiękoszczelny korytarz do swego biura.
A więc przejrzał ją. Było to tym gorsze, iż Ami zdążyła go już
polubić i czuła się wobec niego winna.
34
RS
Gdy rozbłysło światło, okazało się, że pomieszczenie to
przypominało raczej miniaturową galerię sztuki niż biuro. Na ścianach
wisiały liczne obrazy, a w kącie znajdowała się stylowa rzezba na
marmurowej podstawie.
Ami przygotowywała się na najgorsze, spoglądając niepewnie na
Kendricka, który stał naprzeciw niej, wsparty pod boki.
- Potrzebuję twojej rady. Amelio - zaczął.
Otwarła szeroko oczy ze zdumienia.
- Chodzi o Harry'ego - wyjaśnił.
Z ulgą opadła na stojący nieopodal fotel. A więc o to chodziło. ..
Tymczasem North opowiadał już o tym, jak to jego ojciec upiera się
przy powrocie do swego domu, zamiast zgodzić się na przeprowadzkę w
bardziej odpowiednie miejsce. Ami szybko spostrzegła, że North bardziej
potrzebował możliwości wygadania się niż jakiejkolwiek porady. Jasne
stało się też, iż Harry umyślnie grał na jej współczuciu, dając do
zrozumienia, że jest ciężko chory. Jak się okazało, nie był nawet przykuty
na stałe do wózka, jedynie przechodził okres rekonwalescencji po
przebytej niedawno operacji kolan. Ogarnęło ją uczucie niesmaku na myśl
o tym, jak bardzo się przejęła smutnym losem Harry'ego.
A to stary oszust, pomyślała poirytowana, lecz po chwili zachciało
jej się śmiać, gdyż ten epitet był jak najbardziej nie na miejscu w jej
ustach.
- Już dawno nie widziałem, żeby był tak ożywiony jak dziś. Od czasu
operacji stał się jakiś przygnębiony. Masz na niego zbawienny wpływ,
Amelio. Jesteś mniej więcej w jego wieku, więc miałem nadzieję, że
35
RS
udałoby ci się przemówić mu do rozumu. Na pewno znasz wielu ludzi,
których zły stan zdrowia zmusił do zmiany dotychczasowego trybu życia.
- Ach tak. Rozumiem - mruknęła. A więc dlatego tak serdecznie
przyjął biedną, starą Amelię. Mogła być mu pomocna w nakłanianiu
Harry'ego do zmiany zdania. Ten człowiek naprawdę wiedział, jak w pełni
wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. To odkrycie uciszyło trochę
wyrzuty sumienia, jakie dręczyły Ami.
- Może kawy? - zaproponował, wskazując ręką na szumiący w kącie
ekspres.
- Dziękuję, ale naprawdę muszę już iść - pokręciła głową.
- Proszę, zostań jeszcze chwilę - uśmiechnął się czarująco.
Obserwowała, jak sięgnął po porcelanową filiżankę i nalał do niej
odrobinę mleczka. Gdy tak z nią rozmawiał, sądząc, że ma przed sobą
prawdziwą emerytkę, wydawał się dużo mniej spięty.
Ami uniosła się odrobinę wyżej w fotelu, tak by stojąca obok lampka
nie oświetlała bezpośrednio jej twarzy. Zwróciła uwagę na leżący na
stoliku notes oraz rachunki. Wszystkie miały ten sam nadruk: Monika -
Podarunki Dla Biznesmenów. Pod spodem widniało hasło reklamowe,
obiecujące, że Monika wyręczy zapracowanego biznesmena w zakupie
każdego prezentu. Co więcej, zdaje się, iż Monika tak starannie dobiera
podarunki, że obdarowanemu nigdy nie przyszłoby do głowy, iż
zapracowany biznesmen nie widział nigdy owego prezentu na oczy. Może
Monika wybrała również prezent urodzinowy dla Harry'ego? - pomyślała z
ironią.
- Moja siostra mieszka w Melbourne - przemówił ponownie North. -
Będąc matką czworga własnych dzieci i dwojga pasierbów, ma ciągle ręce
36
RS
pełne roboty. Dlatego najlepiej byłoby, gdybym się ożenił i zabrał
Harry'ego do siebie. Co o tym sądzisz?
- Chcesz się ożenić? Z Francescą? - zapytała zdumiona. A to dobre!
Ambitny, wyrafinowany North Kendrick, zapatrzona w siebie Francesca, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •