[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadanie oraz że dzięki ich zbiorowemu wysiłkowi Christopher będzie żył.
Mimo to z trudem chwytała oddech. Sala reanimacyjna wyglądała tak
samo jak dziesięć lat temu, kiedy przywiezli Ryana. Nie mogła na to patrzeć.
Wypytywana przez lekarza miała przed oczami tamte wspomnienia.
Tak, wirus. Nie, nie wie, od kiedy dziecko choruje. Nie, nie wie, czy już
kiedyś miał drgawki gorączkowe. Fletch takiego incydentu sobie nie
przypominał. Tak, temperatura podskoczyła nagle. Nie, nie wie, kiedy wy-
stąpiła wysypka, ani ile razy siusiał tego dnia.
Przesłuchanie ciągnęło się w nieskończoność, a pytania ledwie do niej
104
R
L
T
docierały z powodu narastającego huku w uszach. Spojrzała na Fletcha, który
rozmawiał z jednym z lekarzy, i pociągnęła go za rękaw.
 Nie wytrzymam, nie mogę. Zabierz mnie stąd...
 Chodz.  Otoczył ją ramieniem i wyprowadził na korytarz.  Margie,
mogę skorzystać z twojego pokoju?
 zwrócił się do przechodzącej obok pielęgniarki w średnim wieku o
wyglądzie matrony.
Kobieta obrzuciła Tess podejrzliwym spojrzeniem, ale oceniwszy jej
stan jako bliski załamania, odpowiedziała już bez wahania:
 Pierwszy po lewej na końcu korytarza.
Kilkanaście sekund pózniej posadził Tess w fotelu, a sam przed nią
przykucnął.
 Lekarz twierdzi, że ma to związek wyłącznie z wysoką temperaturą
oraz że Christopher postanowił przestać oddychać prawidłowo w reakcji na
midazolam. Jak się wybudzi, wyjmą rurkę.  Położył jej dłoń na kolanie.
 Tess, będzie dobrze.
Kiwnęła głową. Słyszała, co lekarz mówił Fletcherowi. Teraz
potrzebowała czasu, by się uporać z galaretą, w jaką zamienił się jej mózg.
Fletch był zawiedziony. Oczekiwał, ze taka informacja ją ucieszy.
 Tess...?
 Tak. Wiem. To dobrze.  Uśmiechnęła się.  To bardzo dobrze. Ale...
trudno mi to sobie poukładać, rozumiesz?
Rozumiał. Tess jest w szoku, więc jest jej trudniej.
 Zadzwonię do Trish. Posiedzisz tutaj?
 Tak, oczywiście. Zadzwoń do niej.  Popatrzyła na zegarek. 
Powinni już być w drodze do domu.
Wrócił po dziesięciu minutach.
105
R
L
T
 Jak to przyjęła?  zapytała Tess.
Przegarnął włosy palcami.
 Przeraziła się. Właśnie wychodzili po USG. Zaraz tu będą. Są pięć
minut od szpitala.
Pięć minut, ale dla Trish to będą całe godziny, pomyślała. Doskonale
wiedziała, co teraz czuje szwagierka. Ucisk w żołądku, trudności z
oddychaniem, strach paraliżujący każdy mięsień.
Gdybym była na miejscu, gdybym przełożyła to USG, gdybym
zawiozła go do szpitala po drugą opinię...
Fletch usiadł obok niej.
 Co ty robisz?  zdziwiła się.
Będę tu z tobą czekał na ich przyjazd.
Gwałtownie pokręciła głową.
Nie.  Szarpnęła go za ramię, żeby wstał.  Nie możesz go tam
zostawić!
 Jest przy nim mnóstwo ludzi.
Jego siostrzeniec był w dobrych rękach, za to Bóg jeden raczył
wiedzieć, co dzieje się w głowie Tess. Dla Christophera nie mógł teraz nic
zrobić, zajęli się nim specjaliści. Za to może być przy Tess.
Kręciła głową.
 Oni go nie kochają, Fletch, on jest taki mały. A wśród tej aparatury
wydaje się jeszcze mniejszy.  Popchnęła go po raz drugi.  Musisz być przy
nim. Niech on nie będzie sam.
Nie odważył się polemizować. Tess oddychała ciężko, a na policzki
wystąpiły jej czerwone plamy. Ryana też nie chciała zostawić samego. Nawet
gdy stwierdzono zgon, siedziała przy nim przez wiele godzin, trzymając go za
rączkę.
106
R
L
T
 Dobrze  odparł półgłosem, podnosząc się z fotela.
 Już idę. Będę przy nim, dopóki nie zjawi się Trish. Jest z nimi mama.
 W tym zamieszaniu kompletnie o niej zapomniał.  Jeżeli nie masz nic
przeciwko temu, przyprowadzę ją tutaj.
 Jasne, ale już idz  ponaglała go.
Przytłoczona czterema ścianami, przez następny kwadrans co minutę
spoglądała na zegarek, obejrzała wszystkie plakaty nawołujące do mycia rąk
oraz te, które ostrzegały pacjentów, że przemoc wobec personelu nie będzie
tolerowana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •