[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jąc po pilota. Sprawdziła kilka programów i zatrzymała się na
czarno-białym filmie z Fredem Astaire'em i Ginger Rogers.
- To jest dopiero magia... Kiedyś marzyłam, żeby na
uczyć się tak tańczyć - szepnęła z żalem w głosie.
- Mogę dać ci lekcję - odpowiedział z uśmiechem i nie
czekając na odpowiedz, porwał ją do tańca.
Może nie tańczyli tak jak Ginger z Fredem, ale Brett miała
wrażenie, że w ramionach Michaela unosi się kilka centyme
trów nad ziemią. Jego bliskość była dla niej bardziej upajająca
od całej skrzynki najlepszego szampana.
Po kilku tańcach Michael sięgnął po pilota i - tym razem
również nie pytając Brett o "zgodę - wyłączył telewizor.
112 CYGACSKA SZKATUAKA
Ich usta połączyły się w szalonym, wytęsknionym przez
oboje pocałunku.
Czując, że uginają się pod nią nogi, zarzuciła mu ręce na
szyję, wplątując palce w jego grube, jedwabiste włosy. Mi-
chael przygarnął ją do siebie mocniej. Szeptał jej imię, kiedyś
musiał zaczerpnąć powietrza - i całował dalej, do utraty tchu.
Brett czuła, że dłużej tego nie wytrzyma, że zacznie go
błagać... Nie wiedziała, czy to ona pociągnęła go za sobą, czy
opadli na podłogę jednocześnie.
Michael włożył rękę pod jej spódnicę, delikatnie rozsunął
nogi i przykrył ją swoim gorącym ciałem. Leżał przez mo-
ment bez ruchu, kiedy ona błądziła palcami po jego plecach.
Nagle uniósł się na łokciach i nabrał głęboko powietrza,
Wprawnym ruchem odpiÄ…Å‚ wszystkie guziki jej bluzki. Brett
westchnęła z ulgą.
Wpatrywał się w nią jak zaczarowany, a potem schylił gło
wę i dotknął wargami koniuszków jej piersi. Drżała z podnie-
cenią, kiedy pieścił językiem najpierw jedną sutkę, potem
drugÄ…, rytmicznie poruszajÄ…c biodrami.
Brett zacisnęła powieki. Nie mogła czekać dłużej. Czuła
się tak, jakby za moment cały świat, wraz z nimi, miał eks
plodować... Pragnęła, żeby w takiej chwili byli jednym cia-
Å‚em... Teraz!
Kiedy wsunął palce pod jej koronkowe figi, jęknęła ża
łośnie.
- Zdejmij je, błagam...
Nie musiała go błagać. Pomagając mu pozbyć się spodni,
nacisnęła łokciem guzik pilota. Na wielkim ekranie telewizyj
nym ukazał się zegar i znowu migawki z balu. Tym razem
naprawdę zbliżała się północ.
Wszedł w nią, kiedy rozpoczęło się odliczanie.
CYGACSKA SZKATUAKA 113
- Dziesięć... dziewięć... osiem...
Jego mocne pchnięcia wtórowały przemijaniu ostatnich
sekund starego roku.
- Siedem... sześć... pięć...
Brett oddychała coraz szybciej.
- Cztery... trzy...dwa...
Uniosła gwałtownie biodra, żeby bardziej czuć go w sobie.
- ...jeden...
- Tak! - krzyknęła, kiedy przebiegł ją pierwszy dreszcz
spełnienia. - Tak, tak, tak!
- Szczęśliwego Nowego Roku!
Michael wyprężył się, jakby spięty ostrogą, i opadł z ję
kiem w ramiona Brett. Telewizor zamilkł.
Kiedy wreszcie Michael położył się na boku i uwolnił Brett
od swojego ciężaru, uśmiechnął się do niej z dziwnym bły
skiem w oczach.
- To było lepsze od węgierskiej kiełbasy.
- Miałam nadzieję, że ci będzie smakować - odpowie
działa Brett z miną niewiniątka.
- Trochę nas poniosło.
- Uhm...
- Wciąż jesteś ubrana.
- Niekompletnie.
- Nie sprawiłem ci bólu?
Pokręciła głową.
- A ja tobie?-Roześmiała się.
- Możesz mnie nacechować jak byka - tutaj albo tutaj...
- Położył jej dłoń na swoich plecach.
- Tylko tutaj?
- Gdziekolwiek.
114 CYGACSKA SZKATUAKA
- Jest pan cudownym... tancerzem, panie Janos.
- Pani również. Jest pani gotowa do kolejnej lekcji?
Odpowiedziała uśmiechem i podała mu rękę. Chciała po-
wiedzieć, jak bardzo jest szczęśliwa, ale nim zdążyła otwo-
rzyć usta, Michael wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka.
- Tym razem będzie to wolny taniec...
Kiedy zmęczeni i szczęśliwi wrócili na ziemię, pierwszą
rzeczą, na jaką spojrzał Michael, była cygańska szkatułka.
Stała na komodzie niedaleko łóżka, doskonale widoczna, mi-
mo panującej w sypialni ciemności.
Brett zauważyła ją w tej samej chwili.
- Zdaje się, że to naprawdę czarodziejska szkatułka.
ROZDZIAA DZIEWITY
- Co chciałeś przez to powiedzieć?
- Nic takiego, nieważne.
- Ale ja chcę wiedzieć. - Usiadła na łóżku. - Mówiłeś, że
ta szkatułka zginęła.
- Tak myślałem.
- Więc jak się znalazła w tak widocznym miejscu?
- Nie wiem.
- To metalowe pudełko rzeczywiście jest jakieś dziwne.
Twój tata mówił o nim coś... Już wiem. Kiedy mu powiedziar
łeś, że jestem twoją żoną, on się nawet nie zdziwił, tylko
uznał, że stało się to za sprawą szkatułki. Co to za historia?
- Jeżeli koniecznie chcesz wiedzieć - westchnął zrezyg
nowany - to przynajmniej się nie śmiej. Według rodzinnej
legendy Janosów, w tej szkatułce został zaklęty urok miłosny.
Brett wcale nie było do śmiechu. Przeciwnie, zimny
dreszcz przebiegł ją wzdłuż kręgosłupa, kiedy uświadomiła
sobie, jak wiele rzeczy mógł wyjaśnić ów miłosny urok. Na
przykład, czy to możliwe, że taki mężczyzna jak Michael,
który dotąd skutecznie unikał jarzma małżeństwa", nagle
zmienił zdanie i zdecydował się z nią ożenić... po to tylko,
żeby uratować przed sierocińcem podrzutka. Należała do lu
dzi myślących raczej sercem niż głową, dlatego w pierwszej
chwili takie zachowanie mogło jej się wydać całkiem uspra-
116 CYGACSKA SZKATUAKA
wiedliwione. Z tego jednak, co wiedziała o przeszłości Mi
chaela... Nie, to do niego niepodobne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]