[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czuła ból, a jej oczy napełniły się łzami. Jednak Andreas był szybszy. Gdy zeszła na par-
ter, zagrodził jej drogę.
- Cleo!
- Znowu spotykamy się na schodach - powiedziała z ironią. - Czy zamierzasz prze-
jąć hotel w Kangaroo Crossing? Może powinnam się rozejrzeć za nową pracą?
- Przyjechałem tu z innego powodu.
- Nie chcę cię widzieć.
Goście z baru przenieśli się do środka, ciekawi dalszego rozwoju wypadków.
Wśród głośnych komentarzy przebił się głos Andreasa.
- Musimy porozmawiać, ale nie tutaj. Zjedz ze mną kolację. Wszystko ci wyjaśnię.
- Pan Xenides? Witamy!
Właścicielka hotelu, Daphne Cooper, stanęła obok recepcji.
- Proszę wpisać się na listę gości. Może podamy kolację do pokoju? - dodała, pusz-
czając oko do Cleo.
- To bardzo miło z pani strony - odparł Andreas.
Cleo skorzystała z okazji i uciekła do sutereny.
Nie mogła zrozumieć, po co Andreas tu przyjechał. Próbowała ułożyć sobie życie,
a on znów ją niepokoił.
Weszła pod prysznic i zdała sobie sprawę, jak bardzo go nadal kocha. Nigdy nie
zapomni tych pięknych dni spędzonych na Santorini. Kiedy wyszła z łazienki, zauważyła
R
L
T
pod drzwiami kartkę: Zjedz ze mną kolację". Pod spodem widniał numer pokoju i go-
dzina. Andreas zamieszkał w pokoju dla nowożeńców. Co za ironia. Miała ochotę napi-
sać mu, co sądzi o żartach w złym guście, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Nie za-
mierzała z nim rozmawiać, nie interesowało jej, co ma do powiedzenia. Jednak jeśli się
zgodzi na spotkanie, będzie mogła powiedzieć mu prosto w oczy, co o nim myśli.
Zamiast siedzieć w hotelu i się denerwować, postanowiła odwiedzić mamę. Pomo-
że jej posprzątać, pobawi się z braćmi i tym sposobem zapomni na chwilę o tym, co ją
czeka wieczorem. Nikomu z rodziny nie opowiedziała o przygodzie z Andreasem. Nie
potrzebowała porad ani wsparcia. Była pewna, że Andreas jutro wyjedzie i wszystko bę-
dzie jak dawniej.
Po południu wrócił ojczym. Jego ubranie było sztywne od kurzu, a włosy kleiły mu
się do czoła.
- Dzień dobry - powiedział i ciężko usiadł na krześle.
Mama wstała i poszła do kuchni, by ukroić mu kawałek ciasta.
- W barze wszyscy gadają o twoim facecie. Co to za jeden? - zwrócił się ojczym do
Cleo.
- Masz narzeczonego? - spytała mama, wracając z kuchni.
- Tak. I to bogatego. Podobno to jakiś Grek. Przyjechał, żeby się zobaczyć z naszą
Cleo.
Z naszą Cleo"? Nigdy wcześniej tak o niej nie mówił. Posypały się pytania. Wie-
dzieli, że z Kurtem jej nie wyszło, ale nie zdawali sobie sprawy, że poznała kogoś na
Santorini. Czy to był jej były szef?
Próbowała odpowiedzieć na wszystkie pytania, nie zdradzając szczegółów. Obieca-
ła, że odezwie się jutro i opowie o spotkaniu z Andreasem. Wiedziała, że gdy Xenides
wyjedzie, będzie spokojniejsza i łatwiej jej będzie stawić czoło rodzinie.
Zdziwiła się, gdy ojczym zaproponował, że podwiezie ją do miasta. Była jeszcze
bardziej zdziwiona, gdy wysiadając, poczuła na ramieniu jego ciężką dłoń.
Kiedy odwróciła się zaskoczona, napotkała jego smutny wzrok.
- Uważaj na siebie. Te sępy tylko czekają, kiedy podwinie ci się noga.
R
L
T
Cleo usiadła znów w fotelu i zamknęła za sobą drzwi. Ojczym westchnął i skrzy-
żował swoje wielkie dłonie na kierownicy.
- Wiem, że nie byliśmy ze sobą blisko i nie czułaś się dobrze w domu. Mój błąd.
Jesteśmy przecież rodziną. Ucieszyłem się, kiedy przyjechałaś. Matka bardzo się o ciebie
martwiła. Dobrze, że wróciłaś cała i zdrowa. Jeżeli ten facet będzie próbował cię
skrzywdzić, porachuję mu kości.
Nigdy dotąd nie słyszała, by ojczym wypowiedział więcej niż jedno zdanie. Wzru-
szona objęła go za szyję i pocałowała w policzek.
- Dziękuję.
Potem zmieszana szybko wysiadła z samochodu i pobiegła do hotelu.
Cleo włożyła spódnicę, obcisłą kamizelkę i sandały. Chciała wyglądać elegancko,
choć jej garderoba w niczym nie przypominała tego, co przygotowała dla niej kiedyś
Madame Bernadette. Nadal jednak miała kosmetyki, które dostała w Londynie, więc
przynajmniej umalowała oczy. Nie chciała uwieść Andreasa, pragnęła jedynie pokazać
mu, że bez niego świetnie sobie radzi. Spojrzała w lustro, wzięła głęboki oddech i wyszła
z pokoju.
Gdy zapukała, Andreas natychmiast otworzył drzwi. Wyglądał zniewalająco. Przez
chwilę patrzyła na niego oszołomiona, ale wkrótce otrząsnęła się i spytała:
- Po co przyjechałeś?
Patrzył na nią płomiennym wzrokiem.
- Podano do stołu - powiedział.
Cleo próbowała logicznie myśleć, ale jego obecność ją rozpraszała. Czuła, jak bar-
dzo go pragnie i jak za nim tęskniła. Stół był nakryty dla dwóch osób. Kucharz postarał
się, by dania wyglądały smakowicie. Jedzenie dymiło i pachniało, ale zmysły Cleo wy-
czuwały tylko zapach Andreasa. Musiała jak najszybciej stąd wyjść.
Odwróciła się. Andreas stał tuż za nią.
- Puść mnie, nie mogę...
Wyciągnął ręce i przytrzymał ją lekko za ramiona. Poczuła na sobie jego silne, cie-
płe dłonie. Natychmiast zapomniała, co chciała powiedzieć. Zauważyła, że Andreas był
wzruszony tak samo jak ona. Oboje przeżywali to, co się stało.
R
L
T
Pomyślała, że dręczy go poczucie winy. Zostawił w Grecji ciężarną żonę, by się
spotkać z byłą kochanką.
- Proszę, usiądz.
Cleo posłusznie usiadła przy stole. Patrzyła, jak Andreas nalewa do kieliszków wi-
no.
- Co u ciebie słychać? - spytał.
- Daj spokój. Powiedz lepiej, dlaczego przyjechałeś.
Andreas wziął głęboki oddech i położył przed nią kopertę.
- Zostawiłaś to.
W kopercie był czek na pięćset tysięcy dolarów. Cleo patrzyła na świstek papieru,
czując, że robi jej się niedobrze. A więc przyjechał tylko po to, by wręczyć jej pieniądze.
Wielki biznesmen myśli tylko o pieniądzach. Dlaczego nie wysłał ich pocztą?
Włożyła czek z powrotem do koperty i spojrzała mu w oczy. Andreas uśmiechnął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]