[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chody słońca na Santorini są takie piękne. Ile zostało nam czasu?
- Dwa tygodnie i cztery dni.
- No to nie traćmy ani chwili!
Andreas wpadł do biura jak po ogień. Sprawdził, czy nikt nie dzwonił, po czym
wrócił do Cleo. Sprawy zawodowe nagle przestały go interesować.
Następnego dnia, gdy siedział za biurkiem, przeglądając dokumenty, zadzwonił te-
lefon.
- Mama? - spytał, a na jego twarzy pojawił się grymas.
Na śmierć zapomniał o telefonie do Sofii.
- Właśnie miałem do ciebie dzwonić.
- Musimy porozmawiać.
- Przecież rozmawiamy.
- Przyjedz do Aten. Chciałabym sobie przypomnieć, jak wygląda mój syn. Mam
dosyć rozmów przez telefon.
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony.
W słuchawce zaległa cisza, jakby matka się zawahała.
- Przyjedz - powtórzyła.
Cleo wiedziała, że po południu znad morza przyjdzie bryza. Mieszkała tu już na ty-
le długo, by się nauczyć, że pewne zjawiska w przyrodzie się powtarzają. Na razie tafla
morza była gładka jak lustro, a jej niezmącony lazur ciągnął się po horyzont. Usłyszała
głosy nawołujących się turystów. Na szczęście basen był osłonięty murem i niedostępny
dla zwiedzających. Wkrótce głosy ucichły i znów zapanowała cisza. Cleo ciężko oddy-
chała, zmęczona pływaniem. Obok niej leżało kilka książek historycznych o Santorini.
Pomyślała o Andreasie. Ostatnie dni i noce były jak bajka, dlatego wiadomość, że
milioner musi lecieć do Aten, spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Polubiła jego towa-
rzystwo, rozmowy, wspólne noce. Przed chwilą zadzwonił i powiedział, że jego pobyt
przedłuży się o jeden dzień. Tak więc zostały jej jeszcze dwa dni samotności. Dziwiło ją
że tak szybko przyzwyczaiła się do jego towarzystwa. Zapomniała o tym, że przyjechała
R
L
T
tu odegrać rolę kochanki Andreasa. Teraz nie musiała niczego udawać. Była jego ko-
chanką.
Nie mogła się skoncentrować, więc odłożyła książkę. Podeszła do basenu i wsko-
czyła do wody. Powinna jeszcze popływać, żeby się porządnie zmęczyć. Wtedy nie bę-
dzie myśleć o samotności i szybciej zaśnie w wielkim pustym łóżku. Wystarczyło kilka
nocy, by się uzależniła od dotyku jego rąk, od wymyślnych pieszczot. Po raz pierwszy w
życiu czuła się jak prawdziwa kobieta. Andreas rozbudził w niej namiętność, o jaką nig-
dy siebie nie podejrzewała.
Po kilkunastu minutach wyszła zdyszana na brzeg i położyła się na leżaku. Przy-
mknęła powieki i próbowała sobie wyobrazić, jak będzie kochać się z Andreasem, gdy
wróci z Aten.
- Kalimera, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Podskoczyła na dzwięk głosu Petry. Miała nadzieję, że asystentka Andreasa będzie
zbyt zajęta pracą, by ją niepokoić. Nie spodziewała się, że przyjdzie na basen. Petra mia-
ła na sobie czarne bikini, a jej biodra zakrywała kusa spódniczka.
- Kalimera - odpowiedziała Cleo.
Pomyślała o swoim kostiumie kąpielowym.
Przed wyjazdem Madame Bernadette wcisnęła jej do walizki dwuczęściowy nie-
biesko-zielony kostium, który podkreślał kolor jej oczu. Cleo wiedziała, że wygląda w
nim dobrze, ale przy Petrze czuła się blado i nieatrakcyjnie.
- Nie spodziewałam się, że mnie odwiedzisz - powiedziała.
Petra zdjęła spódniczkę i zgrabnym ruchem rzuciła ją na pusty leżak.
- Mam dużo pracy, ale jest tak gorąco, że postanowiłam popływać. Po południu
czeka mnie kilka spotkań. Poza tym jakoś zle się czuję - odparła Petra, z gracją kładąc
dłoń na płaskim brzuchu.
Cleo nie mogła oderwać wzroku od jej długich paznokci.
- Coś ci zaszkodziło? - spytała, podziwiając w duchu jej nieskazitelną figurę.
- Wczoraj miałam obiad z klientem i pewnie coś zjadłam.
R
L
T
Lekkim krokiem podeszła do krawędzi basenu i zaczęła schodzić do wody, tak jak-
by brała udział w wyborach Miss Zwiata. Bez najmniejszego wysiłku przepłynęła dwa
baseny i wyłoniła się z wody.
- Cudownie! - westchnęła i rozłożyła się na leżaku. - Cieszę się, że cię zastałam.
Do tej pory nie miałyśmy okazji porozmawiać. Andreas ukrywa cię przed całym świa-
tem.
- Przesadzasz.
- Masz piękny kostium - zauważyła. - Pasuje do twojej karnacji.
Cleo zamrugała powiekami. Zdziwił ją ten komplement. Być może zle oceniła Pe-
trę. W drodze z lotniska była zmęczona i pewnie dlatego podwładna Andreasa nie zrobiła
na niej dobrego wrażenia.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz wspaniale.
- Jesteś z Australii, prawda? - spytała Petra.
- Zgadza się. Pochodzę z małego miasteczka Kangaroo Crossing. Jest tam mnó-
stwo kurzu, a wody jak na lekarstwo.
- Zawsze chciałam zwiedzić Australię.
Cleo zaczęła jej opowiadać o domu, gdzie wszystko było inne niż w Grecji. Czuła
się tak, jakby opowiadała Petrze o obcej planecie, gdzie zamiast wody po horyzont cią-
gnęła się czerwona, spękana słońcem ziemia. Miło było wreszcie porozmawiać z kobietą.
Brakowało jej tego w Londynie.
- Po tym, co mi opowiedziałaś, muszę pojechać do Australii - roześmiała się Petra.
- Ale Andreas mówił mi, że poznaliście się w Londynie. Co robiłaś z dala od domu?
- Lepiej, żebyś nie wiedziała. Jeśli ci powiem, wyśmiejesz mnie.
- Ależ skąd! Jestem bardzo ciekawa - zapewniła Petra, kładąc szczupłą dłoń na ra-
mieniu Cleo. - Na pewno nie będę się z ciebie śmiać.
Cleo od dawna czuła potrzebę zwierzenia się komuś z tego, co ją spotkało. Do tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]