[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jamie, odbierając mu i rozrywając paczuszkę.
- Masz.
- Dzięki. - Wciągnął gumkę, usunął z drogi jej skórzane figi,
ułożył Jamie wygodnie i wtargnął w nią głęboko. - Wielkie nieba! -
jęknął.
Wyruszył razem z nią w najkrótszą, najbardziej szaloną
przejażdżkę jej życia. Dev poruszał się ostro i precyzyjnie: prowadził
ją ze sobą aż do punktu, kiedy przestała się kontrolować. W końcu
pokonała tę barierę; niemal straciła przytomność z rozkoszy.
Podczas gdy wstrząsały nią dreszcze, zdołała tylko szeptać jak
litanię: tak, tak, tak. Och, tak...
Dev utrzymywał rytm, aż Jamie przestała drżeć. Oto skutki
fantazjowania, przemknęło mu przez myśl. Oto znajduje się w łóżku
z kobietą, którą uważał za niewinną rusałkę, a która okazała się
nieprawdopodobnie - i nieświadomie - uwodzicielska.
Opierając się na łokciach i zwalniając tempo, wpatrywał się w nią,
zafascynowany efektem swoich poczynań. Gdyby to jeszcze mogło
Strona 79 z 102
RS
trwać wiecznie... ale Dev nieubłaganie zbliżał się do kresu.
Zapragnął jednak jeszcze raz poprowadzić Jamie na szczyt. Może
mu się uda. Przeniósł ciężar ciała na lewe ramię, zatrzymał się w
połowie ruchu i sięgnął ręką w dół, zataczając palcem kółeczka
wokół jej najwrażliwszego punktu. Jamie znów zaczęła drżeć.
Patrząc jej w oczy, znów zaczął się delikatnie poruszać.
- Czy... już?
- Oooch - jęknęła Jamie. Jej zielone oczy pociemniały do koloru
jadeitu.
- Już? - Bardzo liczył na to, że Jamie wkrótce osiągnie szczyt, bo
orgazm atakował go jak boeing 747, podchodzący do pasa
startowego na lotnisku O'Hara. Za chwilę będzie musiał
doprowadzić go do lądowania.
Oddychając coraz szybciej, Jamie kiwnęła głową.
Cudownie. Czuła się cudownie. Dev też był już blisko,
niewykluczone, że bliżej niż ona. Może nie zdążyć. Chyba że...
Trzeba było naprawdę ogromnej siły woli, żeby tak się zachować, a
jednak przerwał i zsunął się w dół, aż jego głowa znalazła się między
udami Jamie. Jej stłumiony okrzyk zaskoczenia sprawił mu
przyjemność. Lubił zawsze być o krok do przodu.
Nie mógł dać jej czasu do namysłu; nieśmiała Jamie mogłaby
zechcieć go powstrzymać. Teraz on ją prowadził, muskając końcem
języka. Uwielbiał to. Ona także, jeśli sądzić po jej reakcji. Już po
chwili jęczała z rozkoszy i drżała w jego ramionach.
Pozwolił jej dojść i dopiero wtedy wrócił do poprzedniej pozycji.
Patrząc w oczy Jamie, wszedł w nią głęboko. Och, tak. To będzie
nadzwyczajne. Tak! Tak! Wstrząsający nim potężny spazm tłumił
każdą myśl i odbierał mowę. Zawisł nad nią na parę dobrych chwil,
półprzytomny, z trudem utrzymujący swój ciężar na zgiętych
ramionach. Długo jeszcze nie przestawał drżeć.
Gdy już znów mógł się skoncentrować, popatrzył w zachwycie na
Jamie. Kto by pomyślał, że to dzięki tej dziewczynie doświadczy
najwspanialszego w życiu orgazmu ?
Strona 80 z 102
RS
Ujęła jego twarz w obie dłonie.
- Dobrze się czujesz? - szepnęła.
Jeszcze nie mógł wydobyć głosu, więc pokiwał głową.
- Nie chciałbyś... napić się teraz kawy?
Z trudem powstrzymał chichot, uśmiechnął się tylko w duchu.
%7łe też po tym wszystkim Jamie nadal usiłuje być uprzejmą panią
domu. Mógłby się jeszcze zakochać w tej kobiecie, gdyby nie był
ostrożny.
Oblizał wyschnięte wargi i spróbował przemówić. Dwukrotnie
odchrząknął, a mimo to jego głos brzmiał jak po całym dniu
spędzonym na parkiecie giełdy:
- Wezmę wszystko, co mi dasz.
Około trzeciej nad ranem Jamie pocałowała Deva na dobranoc i
zamknęła za nim drzwi. Umówili się na następny wieczór. Po
powrocie do łóżka starała się dotrzymać obietnicy danej Devowi i
trochę pospać. Ale przecież w tym łóżku kochali się... trzy razy.
Leżała w ciemnościach z szeroko otwartymi oczami i
rozpamiętywała.
Co chwila jednak przestawiała myśli na inny tor i wkraczała na
terytorium co będzie". Co będzie, jeśli to wszystko okaże się tylko
chwilowym szaleństwem Deva? Co będzie, gdy Dev odwróci się od
niej? A co, jeśli nie? Ale najczęściej wracała do jednego pytania: co
by było, gdyby nie wypróbowy-wała olejku paczuli i nie przymierzyła
skórzanej bielizny?
Odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka. Kiedy Dev wyszedł, przebrała
się w swoją flanelową staroświecką koszulę. Gdyby miała ją na
sobie pod białym szlafrokiem, nigdy nie pozwoliłaby mu się
pocałować. Nie całuje się w czymś takim takiego faceta jak Dev.
W pokoju gościnnym zamiast światła włączyła komputer.
Wszystko, czego potrzebowała, znajdowało się na ekranie.
Otworzyła plik zatytułowany Trefny towar", w którym
przechowywała kwestionariusz Deva, i zagłębiła się w lekturze.
Chwyciła ołówek i zaczęła robić notatki. Po godzinie wróciła do
Strona 81 z 102
RS
łóżka. Zniła o czarnych koronkach i o dyndającym rubinowym
wisiorku.
Następnego ranka, gdy Jamie jechała autobusem do centrum,
zastanawiała się poważnie, czy nie wejść do pracy tylnymi drzwiami
i chyłkiem nie podążyć wprost do biura, zamiast spotykać się ze
wszystkimi przy kawie. Ze wszystkimi włącznie z Devem, który
zdążył jej jeszcze powiedzieć, ze tam będzie. Tak strasznie chciała
go zobaczyć, ze aż ją bolały zęby, ale z drugiej strony trudno
paradować po biurze w czerwonej skórzanej bieliznie. Ale gdy Dev
stanie oko w oko ze zwyczajną Jamie, może jeszcze zmienić zdanie.
Nie, nie może stchórzyć, inaczej Faith nie zostawi na niej suchej
nitki. Wreszcie Jamie doszła do wniosku, że ma tylko jedną
możliwość. Nie wiedziała, czy jej się uda, ale skoro incydent ze skórą
przyniósł nadspodziewanie dobry rezultat, może warto spróbować.
Trudno, zaryzykuje i zrobi kolejny krok w tej grze.
Gdy weszła głównym wejściem, Faith, Dixie i Dev siedzieli już
przy stoliku. Faith pomachała jej ręką, a Jamie zrobiła to samo, choć
serce biło jej tak szybko, że zastanawiała się, czy nie zemdleje
zanim dojdzie na miejsce. Dev powitał ją przeciągłym spojrzeniem i
ciepłym uśmiechem.
I właśnie ten uśmiech zamienił ją w kłębek nerwów. Przez chwilę
miała ochotę zrejterować. Jeśli jednak jej pomysł okaże się
najskuteczniejszą metodą na eskalację zainteresowania Deva? Do-
kładnie przeczytała jego odpowiedzi w kwestionariuszu. Wiedziała
więc, jak postępować.
- Jak się macie? - zapytała, zdejmując szal i płaszcz, żeby je
powiesić na oparciu krzesła. Włożyła dzisiaj czarny kostium ze
spodniami, co wydawało jej się najrozsądniejsze w obecnej sytuacji.
- Wyspaliście się? - Pytania nie kierowała do kogoś w
szczególności.
- Niezupełnie - odpowiedział Dev.
- Biedactwo. - Faith pogłaskała brata po ramieniu. - Założę się,
że już się zamartwiasz kwartalnymi zyskami.
Strona 82 z 102
RS
- A ja spałam jak suseł - wtrąciła Dixie. - Flanelowe
prześcieradła są darem od Boga dla samotnej kobiety w chłodne
zimowe noce.
- Mam wrażenie, że coś jest nie w porządku z termostatem w
moim mieszkaniu. - Jamie nie odważyła się spojrzeć na Deva. -
Przez całą noc było mi szalenie gorąco. - Zamiast na Deva zerknęła
na pana Willisa, który przyniósł jej kawę. - Dziękuję bardzo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]