[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiedział dobrze, że na budowie może dojść do nieprzewidzianego splotu wydarzeń, ale właśnie
dlatego wymagał od brygadzistów najwyższych kwalifikacji.
 No tak  powiedział, starając się zachować spokojny ton.  Ale dopóki nie wypompujemy całej
wody, nie możemy kontynuować budowy i ponosimy straty. Musimy też pokryć koszt naprawy tej
altany.
Dostrzegł wściekłość malującą się na twarzy podwładnego i utwierdził się w przekonaniu, że jego
dymisja jest nieunikniona. Zamiast przyznać się do winy i okazać skruchę, Warren przyjął postawę
agresywną, a tym samym zasłużył na to, co go miało spotkać.
 Warren, wiesz równie dobrze jak ja, że usuwając skutki awarii, do których dochodzi na budowie,
tracimy mnóstwo pieniędzy. A każda zwłoka jest przyczyną opóznień, które z kolei wywołują
następne opóznienia.  Splótł ręce na piersi i spojrzał na Warrena z wyrzutem.  Ty kierowałeś tą
budową i powinieneś był wszystko sprawdzić, zanim którykolwiek z twoich ludzi wbił w ziemię
łopatę.
 Nie masz prawa twierdzić, że to moja wina  warknął gburowatym tonem brygadzista, prostując
się i rzucając mu wyzywające spojrzenie.
 A czyja?  spytał Lucas, tracąc cierpliwość.
Wiedział, że każdy może popełnić błąd  był tego szczególnie świadomy po ostatniej nocy, którą
spędził z Rose  ale nie mógł w sobie wykrzesać cienia współczucia dla człowieka, który uparcie
odmawiał przyznania się do pomyłki.
 To ty byłeś kierownikiem tej budowy!
 Każdy z zatrudnionych tam robotników pracuje u ciebie wystarczająco długo, aby widzieć, że nie
wolno uruchamiać koparki, dopóki nie ma się w rękach wszystkich zezwoleń  podniesionym głosem
stwierdził Warren.  Nie wymagaj ode mnie, żebym był ich niańką!
Lucas zauważył, że stojący w pobliżu robotnicy przerwali rozmowy i przysłuchują się z uwagą ich
dyskusji. Wolałby załatwić całą sprawę w bardziej kameralnych warunkach, ale doszedł do wniosku,
że pracownikom przyda się poglądowa lekcja dyscypliny.
 Nie masz być niańką, Warren. Masz być człowiekiem, który kieruje budową i odpowiada za
przebieg pracy. To nie była twoja pierwsza wpadka. Nasza firma długo walczyła o to, żeby wyrobić
sobie dobrą opinię, i musi teraz ją chronić!
 Pozbywając się takich ludzi jak ja?  spytał Warren.  Czy o to ci chodzi? Czy przyjechałeś tu,
żeby mnie wylać?
 Owszem  spokojnym tonem odparł Lucas.
Zdawał sobie sprawę, że powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia i chciał jak najszybciej
zakończyć tę nieprowadzącą do niczego wymianę zdań.
 I właśnie to zrobiłem. Dostaniesz dwutygodniowe pobory i ekwiwalent za urlop, ale chcę, żebyś
opuścił teren firmy w ciągu pół godziny. Pracownik ochrony odprowadzi cię do wyjścia.
 Ochroniarz? Czy uważasz mnie za złodzieja, którego trzeba śledzić, dopóki stąd nie wyjdzie?
 Dobrze wiesz, że taka jest standardowa procedura.
 Standardowa procedura! To mi się podoba!
Warren był najwyrazniej nie tylko wściekły, lecz również zaskoczony. Zapewne spodziewał się
kolejnego upomnienia i był pewien, że się na tym skończy. Cofnął się o krok i przesunął dłonią po
nagiej czaszce.
 Pracowałem dla ciebie pięć lat, a ty mnie wyrzucasz na bruk w taki sposób?
I mam świętą rację, pomyślał Lucas, czując nagły przypływ gniewu.
 Jak już mówiłem, nawaliłeś nie po raz pierwszy  powiedział, starając się zachować ugodowy
ton.  Byłbym gotów tolerować błędy, gdybyś choć raz poczuł się za coś odpowiedzialny, ale ty
zawsze zrzucasz winę na innych. Twierdzisz, że nie wykonali twoich poleceń, ale jako brygadzista
powinieneś zadbać o to, żeby cię słuchali!
 Ty sukinsynu! I co ja mam teraz zrobić?
 To już nie mój problem  odparł Lucas i ruszył w kierunku wyjścia.
Teraz, kiedy wykonał swoje zadanie, chciał jak najszybciej znalezć się w gabinecie i skupić uwagę
na sprawach firmy. Choć wiedział, że nie będzie mu łatwo zapomnieć o Rose, która od ubiegłego
wieczoru zajmowała jego myśli.
 Nie odwracaj się do mnie tyłem, ty&
Warren chwycił go za ramię i gwałtownie za nie szarpnął, wyprowadzając równocześnie prawy
cios zamachowy, wymierzony w twarz byłego szefa. Lucas bez trudu zablokował uderzenie i walnął
Warrena mocno w żołądek. Napastnik zgiął się wpół i zaczął głośno wciągać do płuc powietrze.
 Czyś ty zwariował?  spytał Lucas, nadal usiłując zachować spokój.  Nie wystarcza ci to, że
straciłeś pracę? Czy chcesz w dodatku zostać aresztowany?
 Uderzyłeś mnie!  wykrztusił z furią Warren.
 Owszem  odparł Lucas.  Obiecałem Seanowi, że tego nie zrobię, ale z tobą nie da się
postępować łagodnie. To ty sprowokowałeś tę bójkę. Mam na to świadków. Zachowałeś się jak
idiota!
 Złożę na ciebie skargę!
 Nie zrobisz tego  wtrącił się do rozmowy stojący za plecami Warrena Julio.  Wszyscy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •