[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niewinnego.
Przerwał na chwilę, ale wszyscy milczeli. Arthur Calgary ciągnął dalej spokojnie i
pedantycznie.
Kiedy przyszedłem pierwszy raz, moje wiadomości nie spowodowały przypływu
wielkiej radości. Wszyscy uznali już Jacko za winnego. Można powiedzieć, że wszystkich
to satysfakcjonowało. Było to najlepsze wyjaśnienie zamordowania pani Argyle.
Czy nie jest to wyrażone zbyt brutalnie? spytał Leo.
Nie odparł Calgary. To jest prawda. Jacko był dla wszystkich
satysfakcjonującym sprawcą, ponieważ morderca z zewnątrz nie wchodził w rachubę i
ponieważ w wypadku Jacko nie trzeba było szukać koniecznych usprawiedliwień. Był
nieszczęśliwym, umysłowo upośledzonym człowiekiem, nie odpowiadającym za swoje
czyny młodym przestępcą! Wszystkie te określenia, których możemy dziś użyć, tak
pięknie tłumaczą winnego. Powiedział pan, panie Argyle, że pan go nie potępia.
Powiedział pan również, że jego matka, ofiara, nie potępiałaby go. Tylko jedna osoba
potępiała go popatrzył na Kirsten pani go potępiała. Oświadczyła pani jasno i
wprost, że był on nikczemny. Tego właśnie określenia użyła pani: Jacko był nikczemny .
Może i tak rzekła Kirsten. Tak, mogłam coś takiego powiedzieć. To była
prawda.
Tak, to była prawda. Był nikczemny. Gdyby nie był nikczemny, nic by się nie
zdarzyło. Niemniej wie pani, że moje zeznanie oczyściło go z tej właśnie zbrodni.
169
Nie musi się zawsze wierzyć w zeznania powiedziała Kirsten. Miał pan wstrząs
mózgu. Wiem bardzo dobrze, jakie bywają skutki takiego wstrząsu. Ludzie pamiętają
zdarzenia nie wyraznie, lecz jakby za mgłą.
Więc to jest wciąż pani wyjaśnienie? Uważa pani, że Jacko naprawdę popełnił tę
zbrodnię i w jakiś sposób potrafił sfabrykować sobie alibi?
Nie znam szczegółów. Ale tak, coś w tym rodzaju. Wciąż mówię, że on to zrobił. Całe
cierpienie i te wszystkie śmierci tak, te okropne śmierci to jego dzieło. To wszystko
sprawił Jacko!
Ależ Kirsten, ty zawsze uwielbiałaś Jacko . krzyknęła Hester.
Być może odparła Kirsten. Być może. Wciąż powiadam, że był nikczemny.
Myślę, że ma pani rację zgodził się Calgary ale w drugiej kwestii myli się pani.
Wstrząs mózgu czy nie, moja pamięć jest absolutnie jasna. W wieczór śmierci pani Argyle
podwiozłem Jacko w ustalonym czasie. Nie ma możliwości powtarzam te słowa z całą
stanowczością nie ma możliwości, żeby Jacko Argyle zabił swą przybraną matkę tego
wieczoru. Jego alibi jest mocne.
Leo poruszył się z pewnym zniecierpliwieniem. Calgary kontynuował.
Myślicie, że powtarzam się mówiąc tę samą rzecz w kółko? Niezupełnie. Są nowe
punkty do rozważenia. Jednym z nich jest zeznanie, które dostałem od nadinspektora
Huisha, że Jacko był bardzo wymowny i pewny siebie, gdy podawał swoje alibi. Miał
wszystko w pogotowiu, jak na zamówienie, czasy, miejsca, prawie jakby wiedział, że będą
potrzebne. To się wiąże z rozmową, którą przeprowadziłem na jego temat z doktorem
MacMasterem, mającym szerokie doświadczenie w kwestii przestępczych przypadków.
Powiedział, że nie był zaskoczony morderczymi skłonnościami Jacko, ale zdziwiło go
popełnienie właśnie takiej zbrodni. %7łe spodziewałby się raczej, iż Jacko namawiałby
kogoś innego do popełnienia morderstwa. Doszedłem więc do punktu, w którym
zapytałem siebie: Czy Jacko wiedział, że zbrodnia zostanie popełniona tego wieczoru?
Czy wiedział, że będzie potrzebował alibi i umyślnie zadbał o zapewnienie go sobie?
Jeżeli tak, ktoś inny zabił panią Argyle, ale Jacko wiedział, że ma ona zostać zabita, i
można jasno powiedzieć, że był on moralnym sprawcą tej zbrodni. Zwrócił się do Kirsten
Lindstrom:
Pani to wyczuwa, prawda? Pani to wyczuwa albo pragnie pani to wyczuć? Pani
czuje, że to Jacko ją zabił, a nie pani& Wie pani, że działała pani na jego polecenie i
dokonała tego pod jego wpływem. Zatem pragnie pani, by cała wina spadła na niego!
170
Ja? spytała Kirsten. Ja? Co pan mówi?
Mówię powiedział Calgary że tylko jedna osoba w tym domu może pasować do
roli wspólnika Jacko. I to jest pani, panno Lindstrom. Jacko miał przeszłość, przeszłość
świadczącą, że umie wzbudzać miłość w kobietach w średnim wieku. Posługiwał się tą
umiejętnością rozmyślnie. Miał dar sprawiania, że mu wierzono.
Calgary pochylił się do przodu.
Zalecał się do pani, prawda? Uwierzyła mu pani, że zależy mu na niej, że chce się z
panią ożenić, że kiedy wszystko się skończy i będzie miał więcej możliwości
dysponowania pieniędzmi matki, pobierzecie się i gdzieś wyjedziecie. To jest prawda, co?
Kirsten wpatrywała się w niego. Nie mówiła nic. Wyglądała jak sparaliżowana.
Zabójstwo zostało przeprowadzone okrutnie, bez serca i rozmyślnie ciągnął Arthur
Calgary. Przyszedł tutaj tego wieczoru po pieniądze zrozpaczony, z perspektywą
aresztowania i wyroku skazującego. Pani Argyle odmówiła mu pieniędzy. Wtedy zwrócił
się do pani.
Czy pan sobie wyobraża, że wzięłabym pieniądze pani Argyle, żeby mu dać, zamiast
moich własnych?
Nie. Dałaby mu pani swoje pieniądze, gdyby nie to, że nie miała ich pani wcale&
Miała pani niezły dochód z renty kupionej przez panią Argyle, ale sądzę, że do tej pory
wyssał panią doszczętnie. Był więc zrozpaczony i kiedy pani Argyle poszła do męża do
biblioteki, wyszła pani z domu do czekającego chłopca i on powiedział, co musi pani
zrobić. Najpierw dać mu pieniądze, a potem, zanim kradzież zostanie odkryta, zabić panią
Argyle. %7łeby nie mogła odkryć kradzieży. Powiedział, że to będzie łatwe. Musi pani
wyciągnąć tylko kilka szuflad, aby wyglądało to na robotę włamywacza, który dostał się do
domu i uderzył ją w tył głowy. To będzie bezbolesne powiedział. On załatwi sobie alibi,
więc musi pani zrobić tę rzecz dokładnie w ustalonym czasie, między siódmą a pół do
ósmej.
To nieprawda powiedziała Kirsten. Zaczęła się trząść. Pan zwariował, skoro
mówi pan takie rzeczy.
W jej głosie nie było jednak oburzenia. Mówiła mechanicznie i ze znużeniem.
Nawet gdyby to była prawda, myśli pan, że pozwoliłabym, żeby został oskarżony o
morderstwo?
171
O tak rzekł Calgary. Ostatecznie powiedział pani, że musi mieć alibi.
Spodziewała się pani, że może go aresztują, a potem udowodni swoją niewinność. To
wszystko stanowiło część planu.
Ale dlaczego nie miałabym uratować go, jeśli nie potrafił dowieść swojej niewinności?
Może z jednego powodu. Z tego powodu, że następnego dnia po morderstwie zjawiła
się tu żona Jacko. Pani nie wiedziała, że był żonaty. Dziewczyna musiała powtarzać to
dwa czy trzy razy, zanim jej pani uwierzyła. W tym momencie świat się dla pani zawalił.
Zobaczyła pani Jacko takim, jakim był bez serca, kanciarz, bez cienia uczucia dla pani.
Przekonała się pani, do czego panią nakłonił.
Nagle Kirsten zaczęta mówić. Słowa płynęły bezładnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]