[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powodów rodzinnych. Nie zrobił tego jednak. Uznał, że skoro nie jest
kardiologiem, to i tak dziadkowi nie pomoże, wystarczy więc, jeśli do niego
zatelefonuje.
A gdy usłyszał, że Simon ma się już lepiej, uznał, że sprawa jest
załatwiona.
Teraz rozumiał, że popełnił błąd. Gdyby wtedy ruszył tyłek, przyjechał
do domu i spędził trochę czasu z Simonem, na pewno potrafiłby wybić mu z
głowy całą tę idiotyczną ślubną intrygę. I nie byłby teraz w kłopocie.
W porządku westchnął ciężko. Zabiorę cię na ten cholerny bal.
Rusałka żachnęła się.
Ale ja wcale nie mam ochoty...
Wyśmienicie wpadł jej w słowo Simon. Jestem pewien, że
spędzicie uroczy wieczór. Uśmiechając się z zadowoleniem, sięgnął po
butelkę wina, żeby ponownie napełnić swój pusty kieliszek.
Nic z tego, Simon powiedziała Margie zdecydowanie. Dobrze
wiesz, że nie wolno ci wypić więcej niż jedną lampkę.
Starszy pan zamarł w pół gestu, a potem z rezygnacją opadł na oparcie
fotela. Minę miał bardzo rozczarowaną.
Po jaką cholerę mam żyć wiecznie, skoro nawet nie mogę się napić
wina jak cywilizowany człowiek?
35
R
L
T
Cywilizowany człowiek może równie dobrze napić się wody. Margie
ze śmiechem sięgnęła po karafkę.
Woda jest dobra dla psów. Starszy pan popatrzył ze szczerym
obrzydzeniem na karafkę, ale nie oponował, kiedy Margie napełniła jego
kieliszek.
Simon, przecież słyszałeś, co powiedział doktor Harris. %7ładnych
cygar, żadnego ciężkostrawnego jedzenia, a jeśli chodzi o alkohol, najwyżej
jedna lampka czerwonego wina do kolacji.
Przeklęci doktorzy! zżymał się dziadek. Jak nikt potrafią
uprzykrzyć człowiekowi życie. Ale ty wycelował palec w pierś Margie
oskarżycielskim gestem powinnaś być po mojej stronie!
Przecież jestem po twojej stronie. Pilnuję, żebyś nie robił głupstw.
Dzięki mnie będziesz żył wiecznie.
Możliwe, ale co to za życie? Simon westchnął żałośnie, lecz oczy mu
się śmiały.
Hunter obserwował w milczeniu, jak jego dziadek przekomarza się z
rusałką. Coś zacisnęło się boleśnie na jego piersi, utrudniając oddychanie. Do-
piero po chwili zrozumiał, że to nie jest fizyczny ból, tylko coś, czego
zupełnie się nie spodziewał zazdrość. Tamtych dwoje było w znakomitej
komitywie. Nie trzeba było być specjalnie spostrzegawczym, żeby zauważyć,
że za sobą przepadają. I że są bardzo sobie bliscy.
On zaś... nie należał do ich świata. Choć w tym domu spędził
dzieciństwo, teraz był tu obcy. A zawdzięczał to... tej rudej rusałce, swojej
żonie. Wystarczył jej rok, żeby praktycznie wyrzucić go poza nawias.
A może... to była jego wina?
36
R
L
T
Hunter nie miał siły, by dłużej roztrząsać tę kwestię. Nagle poczuł się
zupełnie wyczerpany. Miał za sobą długi i naprawdę wyjątkowo ciężki dzień.
Teraz marzył tylko o tym, żeby paść na łóżko i zasnąć na dwanaście godzin.
Dobrej nocy powiedział, wstając. Simon i Margie spojrzeli na niego,
zdumieni, jakby zupełnie zapomnieli o tym, że ktoś jeszcze siedział z nimi
przy stole. Wybaczcie, ale nie jestem dziś w najlepszej formie. Pójdę się już
położyć.
Oczywiście. Starszy pan przeniósł wzrok z wnuka na Margie.
Moim zdaniem, obojgu wam dobrze zrobi, jeśli trochę odpoczniecie. Idzcie
prędko na górę, do waszej sypialni.
Przy stole zaległa martwa cisza. Tykanie wielkiego, ściennego zegara
powoli odmierzało sekundy.
Do naszej sypialni? wyszeptała Margie zbielałymi wargami.
Hunter posłał dziadkowi przerażone spojrzenie. Starszy pan uniósł w
toaście kieliszek pełen wody i uśmiechnął się makiawelicznie.
37
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Nie zamierzam spać na podłodze oświadczył Hunter, przepuszczając
Margie w drzwiach do sypialni.
Rób, co chcesz syknęła w odpowiedzi. Ale na pewno nie będziesz
spał ze mną.
Jeden jego pocałunek wystarczył, żeby zupełnie straciła głowę. Jeśli nie
chciała zupełnie się pogrążyć, musiała trzymać go na dystans.
Kochanie, nie pochlebiaj sobie wyszczerzył się w złośliwym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]