[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czasem nawet idą tak daleko, iż oskarżają europejskich teozofów o odnawianie praktyk związanych z
tym kultem; co macie o tym do powiedzenia?
Odpowiedz: Słyszałam i czytałam już niejednokrotnie o tej kwestii i mogę tylko powiedzieć, iż nigdy
chyba bardziej bezpodstawna i kłamliwa potwarz nie była wymyślona i puszczona w obieg. Głupcy
mogą mieć tylko głupie sny" mówi rosyjskie przysłowie. Może w nas naprawdę zakipieć gniew, gdy
słyszy się tak nikczemne zarzuty, bez najlżejszej podstawy ani cienia prawdy, wyssane wprost z
palca. Spytajcie setki najszanowniejszych Anglików, członków towarzystwa od lat, czy była im
kiedykolwiek przekazana jakaś niemoralna" lub
szkodliwa?' nauka. Otwórzcie Doktrynę tajemną, a znajdziecie na wielu stronach potępienie
%7łydów i innych narodów, właśnie za ów kult fallusa i praktykowanie podobnych rytuałów, z powodu
niezrozumienia i interpretowania wedle martwej litery symbolizmu przyrody, jak i skończenie
materialistycznych koncepcji na temat dualizmu przyrody we wszystkich egzoterycznych religiach. Tak
ciągły i przewrotny fałsz w przedstawianiu naszych nauk jest naprawdę sromotny.
Pytanie: Ale wszak nie możecie zaprzeczyć, iż ten seksualny element istnieje w religiach
Wschodu?
Odpowiedz: Wcale temu nie zaprzeczam; twierdzę jedynie, iż jego obecność niczego nie dowodzi,
tak samo jak i obecność jego w chrześcijaństwie, religii Zachodu. Przeczytajcie pracę Różokrzyżowcy
napisaną przez Hargrave'a Jenninga, jeśli się chcecie o tym przekonać. Na Wschodzie symbolika
falliczna jest może bardziej prosta i bezpośrednia, gdyż o wiele bliższa przyrody, a może raczej
należałoby powiedzieć: bardziej naiwna i szczera niż na Zachodzie. Ale w żadnym razie nie jest
bardziej niemoralna czy rozpustna; przy tym nie nasuwa ona wcale takich samych, bardzo
zmysłowych i ordynarnych myśli człowiekowi Wschodu jak ludziom Zachodu, z paru zaledwie
wyjątkami, jak np. zdrożna sekta znana pod nazwą Maharadżowie", czyli sekta Wallabhaczarii.
Pytanie: Autor jednego z artykułów w miesięczniku Agnostyk" jeden z waszych oskarżycieli
niedawno wspomniał, że członkami tej haniebnej sekty są teozo-fowie, którzy pretendują do
prawdziwego teozoficznego jasnowidzenia".
Odpowiedz: Napisał wierutne kłamstwo, oto wszystko, co mogę powiedzieć. Nigdy nie było ani nie
ma choćby jednego wyznawcy Wallabhaczarii w naszym towarzystwie. A co do twierdzenia, że oni
właśnie mówią
o teozoficznym jasnowidzeniu, jest to drugim łgarstwem, opartym na zupełnej nieznajomości sekt
Indii. Kierownik tej sekty, Maharadża", pretenduje tylko do prawa używania funduszów zrzeszenia, jak
i żon, i córek jego głupich wyznawców. Sekta jest otoczona pogardą przez innych Hindusów.
Ale w Doktrynie tajemnej znajdziecie te tematy szczegółowo omawiane, więc zechciejcie
przeczytać, jeśli wam chodzi o obszerniejsze wyjaśnienia. Na zakończenie mogę powiedzieć, iż cała
dusza teozofii jest bezwzględnie przeciwna kultowi fallicznemu; a sekcja wewnętrzna, lub ezoteryczna
najmocniej. Nigdy nie istniało bardziej kłamliwe i bezpodstawne oskarżenie. A teraz może przejdziecie
do innych pogłosek.
Czy Towarzystwo Teozoficzne jest przedsiębiorstwem dochodowym?
Pytanie: Dobrze. Czy któryś z założycieli, H. S. Ol-cott czy H. P. Bławatska, mieli jakiś dochód czy
zysk lub jakąś zewnętrzną korzyść ze swej pracy dla Towarzystwa Teozoficznego, jak to niektóre
gazety piszą?
Odpowiedz: Ani jednego szeląga. Gazety kłamią. Przeciwnie oboje dawali towarzystwu
wszystko, co posiadali, i doprowadzili siebie dosłownie do nędzy. A jeśli chodzi o zewnętrzne,
światowe korzyści"... przypomnijcie sobie potwarze i oszczerstwa rzucane wciąż na nich, a wówczas
odpowiecie sobie sami.
Pytanie: Jednak czytałem w wielu czasopismach misjonarzy, że wpisowe, jak i składki
członkowskie znacznie przewyższają rozchody Towarzystwa Teozoficznego; jeden z nich pisał, że
założyciele zarabiają dwadzieścia tysięcy funtów rocznie.
Odpowiedz: Jeszcze jedno łgarstwo. W rocznym sprawozdaniu finansowym opublikowanym w
styczniu 1889 znajdziecie ścisłe wyliczenie ze wszystkich pieniędzy otrzymanych z jakichkolwiek
zródeł od roku 1879. Suma otrzymana z różnych zródeł (wpisowe, składki, dary itp.) podczas tych
dziesięciu lat wynosi około sześciu tysięcy funtów, z czego znaczna część była ofiarowana przez
samych założycieli z ich prywatnych dochodów i pracy literackiej. Wszystko to było otwarcie i
publicznie stwierdzone, nawet przez naszych wrogów z Towarzystwa Badań Psychicznych. A teraz
oboje założyciele nie mają ani grosza; jedna osoba jest zbyt stara i chora, by pracować, jak robiła to
dawniej; nie ma też czasu na poboczną pracę literacką, aby dopomóc towarzystwu, może tylko pisać o
teozofii. Druga osoba pracuje jak zawsze, i tyleż ma za to wdzięczności.
Pytanie: Ale wszak oboje potrzebują pieniędzy na życie?
Odpowiedz: Wcale nie. Dopóki mają utrzymanie i dach nad głową, choć i to pochodzi od
serdecznie oddanych członków, nic więcej im nie potrzeba.
Pytanie: Ale czyż H. P. Bławatska nie zarobiła więcej swymi książkami, niż jej potrzeba na
utrzymanie?
Odpowiedz: Gdy była w Indiach, otrzymywała około 1000 rupii rocznie za swe artykuły do
rosyjskich gazet, ale oddawała je towarzystwu.
Pytanie: Czy artykuły polityczne?
Odpowiedz: Nigdy. Wszystko, co kiedykolwiek napisała podczas swego siedmioletniego pobytu w
Indiach, jest już tam w druku; dotyczy to religii, etnologii, zwyczajów i obyczajów hinduskich oraz
teozofii nigdy nie pisze nic o polityce, na której się nic a nic nie rozumie, a jeszcze mniej się nią
interesuje. Dwa lata temu odmówiła dwom propozycjom kontraktów, które zapewniłyby jej razem około
1200 rubli w złocie miesięcznie, gdyż
nie mogłaby tej roboty się podjąć bez zupełnego zaniedbania pracy dla towarzystwa, które
potrzebowało całego jej czasu i wszystkich sił. Istniejące dokumenty są tego dowodem.
Pytanie: Ale dlaczego oboje, Bławatska i Olcott, nie mogli, tak samo jak wielu teozofów, pracować
w swoim zawodzie, a reszty czasu poświęcać pracy dla towarzystwa?
Odpowiedz: Bo służyć dwom panom nazbyt jest trudno; zawsze jedna z prac by ucierpiała albo
zawodowa, albo towarzystwa. Każdy teozof jest moralnie zobowiązany poświęcać to, co osobiste dla
nieosobiste-go; własne i obecne dobra dla przyszłego dobra innych ludzi; a któż ma dawać przykład,
jeśli nie założyciele? Pytanie: Czyż istotnie wielu idzie za tym przykładem?
Odpowiedz: Muszę wyznać wam prawdę, w Europie nie więcej jak pół tuzina, przy większej nad tę
ilość ognisk.
Pytanie: Więc nie jest prawdą, iż Towarzystwo Teo-zoficzne posiada duże kapitały i fundacje?
Odpowiedz: Jest to fałsz; nie posiada żadnych. A teraz, gdy znieśliśmy wpisowe w wysokości 1
funta, jak i małą roczną składkę, nie wiadomo, czy pracownicy w siedzibie głównej, w Indiach, nie
będą wkrótce głodować.
Pytanie: Dlaczegóż nie apelujecie do publiczności o datki?
Odpowiedz: Nie jesteśmy Armią Zbawienia, nie możemy żebrać i nigdy tego nie czyniliśmy; nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]