[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w ręce jego, nie Vadera.
O ile w ogóle o niej wie prychnął Sakiyanin.
Dopilnuję, żeby się dowiedział odezwał się cicho Rhinann.
A może spróbujesz skontaktować się z Vaderem i przedstawisz mu naszą propozycję?
zapytał Jax.
Elomin pokiwał głową.
Owszem powiedział. Może to będzie oznaczało mój koniec, ale dam sobie z tym
radę.
Skorzystaj z terminalu HoloNetu w studiu doradził rycerz Jedi. W ten sposób, jeżeli
cię wyśledzą...
Już o tym pomyślałem.
Jax zaczął się zastanawiać, o czym jeszcze myśli Elomin. W końcu był kiedyś
współpracownikiem Dartha Vadera jego sekretarzem i adiutantem. Jax nie pogodził się z
myślą, że kretem w ich grupie może być Pol Haus. Haninum Tyk Rhinann był doskonałym
podejrzanym.
Rozważając tę niepokojącą możliwość, zaczekał, aż pozostali członkowie grupy
sformułują propozycję wymiany dla Dartha Vadera i wyślą Rhinanna, żeby mu ją przekazał.
Potem odciągnął androida na bok, żeby spokojnie z nim omówić dalszą strategię działania.
W końcu wszyscy zaakceptowali pomysł wymiany i ustalili jej warunki. Omawianiem
szczegółów miał się zająć sam Jax, ale tylko za pośrednictwem HoloNetu. Rhinann obawiał
się ze strony Vadera jakiejś sztuczki, więc usunął z galerii ruchomą stację HoloNetu, która
należała kiedyś do Vesa Volette a, i przeniósł ją do opuszczonej conapty w sąsiednim
sektorze. To właśnie w tym anonimowym pomieszczeniu stał teraz Jax, zwrócony twarzą do
hologramu maski na twarzy Czarnego Lorda.
Nawet w postaci hologramu Darth Vader w jakiś sposób emanował energią
nieprzeniknionej ciemności. Wrażenie spotęgowało się, kiedy się odezwał.
Mówił krótko i do rzeczy.
Jax Pavan, tak? zaczął. Masz coś, na czym mi zależy.
I vice versa odparł rycerz Jedi. Laranth Tarak...
Mam ją tu. Vader odszedł na bok i wykonał zamaszysty gest, aż zafalował czarny
rękaw jego fałdzistego płaszcza. Obiektyw holokamery objął większą część pomieszczenia, a
za plecami Czarnego Lorda zapłonęło światło. Jax zobaczył Twi lekankę skuloną w
niewielkiej, pozbawionej drzwi celi. Laranth miała nadgarstki skrępowane
elektromagnetycznymi kajdankami, a końce jej lekku przewiązano giętkimi metalowymi
taśmami, po których przebiegały pasemka światła. Rycerz Jedi jeszcze nigdy niczego takiego
nie widział, ale bez trudu odgadł przeznaczenie tych taśm. Zwalczył falę mdłości i zmusił
twarz oraz serce do spokoju.
Nie ma emocji... przypomniał sobie.
Jego wysiłków o mało nie zniweczyła Laranth, która spojrzała na niego. Oczy miała
mętne, wzrok rozproszony. Jax zacisnął palce z taką siłą, że aż paznokcie wbiły mu się w
dłonie. Ból był dobry. Pozwalał mu się skupić.
Nie ma emocji... powtórzył w myśli.
Jeżeli zrobiłeś jej jakąś krzywdę... zaczął.
Daruj sobie puste grozby, Pavanie przerwał mu Vader. Ona jest tylko skrępowana,
wypróbowujemy na niej owoc imperialnego programu badawczego. Wygląda na to, że
Twi lekowie posługują się swoimi lekku do kilku czynności związanych z wykorzystaniem
Mocy. Kiedy zdejmiemy jej te wstążki, będzie znów taka sama, jaka była.
Jax oderwał spojrzenie od Laranth i wyprostował się.
Twoje warunki? zapytał.
Vader odezwał się bez chwili zwłoki:
Androidowi zainstaluje się sworzeń ogranicznika.
Jax udał, że się waha.
Dlaczego? zapytał. Czego możesz się obawiać ze strony...
Nie boję się niczego warknął Czarny Lord. Android dostanie sworzeń ogranicznika,
i kwita. On, podobnie jak twój młody adept a może powinienem był powiedzieć: twój
padawan? jest nieprzewidywalny. Obaj stanowią dla mnie zagadkę.
Jax stłumił impuls gniewu i spuścił głowę.
Zgadzam się powiedział. Dobrze wiedział, że jeszcze nie wyprodukowano takiego
sworznia ogranicznika, z którym I-Pięć nie dałby sobie rady, ale Vader nie mógł tego
wiedzieć. Gdzie jest Kaj? zapytał.
Na pewno rozumiesz, że musieliśmy go potraktować w inny sposób odparł Vader.
Jest bezpieczny i pod dobrą opieką. Z pewnym wahaniem jestem skłonny ci go oddać.
Jax nie odpowiedział. Zaplótł ręce na piersi i uzbroił się w cierpliwość.
To będzie tylko chwilowy rozejm, Pavan uprzedził Czarny Lord. Kiedy dostanę od
androida to, na czym mi zależy, rozpoczniemy naszą grę na nowo. Postąpiłbyś rozsądnie,
gdybyś po prostu mi się poddał.
Przykro mi, Vader odparł rycerz Jedi. Nie biorę udziału w tej wymianie. Jestem
skłonny poświęcić androida, ale nie siebie.
Czarny Lord lekko przechylił ukrytą w hełmie głowę, jakby chciał dać do zrozumienia, że
jest rozbawiony.
To dziwne podejście jak na rycerza Jedi zauważył.
W końcu android to tylko mechaniczne urządzenie odparł Jax.
Vader roześmiał się, jakby wydobył głos bezpośrednio z płyty napierśnika.
Nie wierzysz w to ani trochę bardziej niż ja powiedział z lekceważącym gestem.
Dosyć tego zdecydował. Doprowadzmy do końca te negocjacje.
Jax ledwo go słyszał, bo nie mógł oderwać spojrzenia od skulonej Laranth. Twi lekanka
wcisnęła się do kąta celi, odwróciła głowę i przytuliła twarz do ściany.
Vader zauważył niepokój rycerza Jedi.
Co za oddanie powiedział. Czy jej widok cię rozprasza? Zaraz temu zaradzimy.
Lekko poruszył ręką i natychmiast cela oraz jej żałosna mieszkanka roztopiły się w
ciemności.
Teraz lepiej? zapytał Czarny Lord tonem drwiącego współczucia.
Wcale nie było lepiej. Patrzenie na Laranth było przerażające, ale stokroć gorsze było
wyobrażanie sobie jej stanu. Siłą woli...
Nie ma emocji...
Jax otulił się opończą obojętności i skupił na prowadzeniu negocjacji.
Chyba nie zamierza pan przekazać mu chłopca? przemówił Tesla, ledwie zniknął
hologram Jaksa Pavana.
Darth Vader odwrócił ukrytą w hełmie głowę i spojrzał na swojego pomocnika.
Czy znalazł się tu, jak prosiłem? zapytał.
Tak jest, mój lordzie odparł Inkwizytor.
Przyprowadz go.
Tesla od razu posłuchał. Udał się tam, gdzie pozostawił młodego adepta nad
holocronem dawnych mistrzów Sithów i zaprowadził go do prywatnej komnaty Czarnego
Lorda. Już wcześniej Tesla wyjaśnił chłopcu, kim jest Darth Vader, więc kiedy chłopiec
stanął przed swoim mistrzem, był odpowiednio przerażony. Mimo to ośmielił się odezwać
pierwszy.
Pan jest... pan jest tym, który ocalił mnie przed Jedi, prawda? zapytał.
Vader pochylił głowę, jakby chciał potwierdzić to przypuszczenie.
Nie mogłem pozwolić, żeby coś takiego ci się przydarzyło, Kajinie powiedział.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]