[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nocy otworzyli bronę, którą wojsko wszystko puścili. Stanęli na
placu jezdni i pieszy; ruszyli się jezdni ku kościołowi, nad które-
mi był człowiek stary, stateczny, zacny pan, wuj
książęcia finlandzkiego, najwyższy hetman jego, pan Szten192.
Przyszedł Eryk ku onym ludziem pieszo sam z kilkiem
drabantów, ze szpadą a z puginałem, pytał: A kto jest starszym
nad tymi ludzmi? Gdy onego ukazali, przyszedł k niemu; on
czyniąc mu poczciwość, zsiadł z konia i witał go; a on rozkazał
drabantowi swemu: Gdy mu ja ręką wezmę, abyś go alabartem
przebił." I tak uczynił, że onego uczciwego starca zabił. Po tym
na zamek uciekł, że go żaden dogonić nie mógł, acz za nim
kilkadziesiąt ich strzeliło, żądny go nie ugodził. Francuz go był,
ochmistrz królewny193, ugodził w piersi, ale go nie przebił.
Także książę Karzeł przyjechał do kościoła; tam
duchowieństwo stało, poddawając się już nowemu panu. Eryk,
acz z pierwu nie chciał, iż ani się też imować dał, ale nawet
uciekł do kościoła z zamku, boby go byli knechci koniecznie
zabili, także w kolecie z szpadą a z puginałem stał i prosił, aby
mógł przyjść ku rozmowie z książęciem Karłem. Powiedział mu:
Niecnotliwy tyranie, i mówić ze mną nie jesteś godzien, bo ty
ani wstydu, ani Boga, ani poczciwości w sercu nie masz".
Strzelił potym jeden Polak nań, ale go przedsię nie ugodził.
Potym książę Karzeł kazał odjąć broń od niego. Grof Piotr194
wziął od niego dwie rusznicy, szpadę i puginał i klucze od
klejnotów z szyje jego oderwał. Prosił nawet, aby mu na jakie
kondycyje dozwolono; żadnych mu nie chciano dozwolić. Także
195 196
mu uka[za]no sklep na wieży na trzech koronach , do
którego go między knechty wprowadzono; tamże szedł i był
zamkniony. Po tym Szyrek 197, Polak, od książęcia finlandzkiego
przyjechał, popieczętował skarb i insze sklepy, gmachy, acz zły,
niecnotliwy pan mało nie wszystkie skarby, złota, srebra w
sztukach pienią-
dze potopił widząc, że już miał przyjść w ręce bratnie, nie
życząc onych skarbów ani bratu, ani Rzeczypospolitej.
Książę finlandzkie aż trzeciego dnia po wzięciu miasta i zamku
do Sztokolmu przyjechał; Erykowi już była straż postanowiona i
miejsce naznaczone w więzieniu jego. A przyjechawszy król,
patrzał mu miejsca godnego na jego więzienie i obrał sklep, kędy
pierwej srebro chowano, pod swemi gmachy; tamże go dał
198
sprowadzić i poruczył go Stanisławowi Zdrojowskiemu i
199
Mikołajowi Opackiemu , Polakom. A czterech drabantów k
nim przydał i dwanaście knechtów, co go obecnie strzegą. A iż
były okna wielkie, wysokie, jako w kościele, u tego sklepu; tedy
dostał żelaza niejakiego, w którym piłki wnątrz były, co było
jako łokieć nieznaczne; i wysłuchała go panna Dorota Ostolska
200
, jako piłował ony kraty, ostrzegła ony Polaki. Oni jęli
oględować około krat i kazali wlezć pacholęciu na kraty; aż się
krata oberwała i okazała się zdrada. Owa dopiero mu dano nowe
kraty sprawić i zamurować nowemi mury mocno a szeroko,
jedno małe okieneczko zostawiwszy, tak że tam bywa chowan w
wielkiej ostrożności, czwory drzwi do niego, jedło mu bywa
dosyć hojnie dawano: na obiad dwanaście potraw, na wieczerzę
też dwanaście, na srebrze, piwa dostatek, bo wina nie pija jedno
[sek] i ten mu dawają, gdy chce; a mieszka jedno jeden sam z tą
miłośnicą albo z tą istą królową koronowaną.
Tamże sobie pisze, czyta na księgach; a iż jest wielki
matematyk, tedy dziwne sobie około astronomijej zabawki
czyni. A iż jest podziwnie misterny złotnik, tedy na miedzianej
tablicy hecuje, jako bitwy wiódł z bratem, jako strzelba nań i od
niego była puszczana; i to też wspomina, że go za szalonego
mają, a on tak rozumie, że nigdy szalonym nie był jedno na ten
czas, kiedy pany swe wszystki mógł pobić, a iż ich nie pobił;
drugi raz, kiedy książę finlandzkie z więzienia wypuścił; trzeci
raz, kiedy koronacyją stroił swej miłośnicy, czego mu nie była
żadna potrzeba; i jeszcze sobie tak tuszy, że bywszy siedem lat
więzniem, ma zasię królem być: ale go ta wróżka, da Pan Bóg,
omyli. Bo się i sam Pan Bóg w tyraniech nie kocha, a rzadko to
kto czytał, aby im na dobry koniec wychodzić miało.
Około skarbów, których moc wielk[ą], będąc w oblężeniu
potopił złota, srebra w sztukach i pieniędzy, aby jedno złość
uczynił, przedsię król Jan, jako chrześcijański pan, ucierpiawszy
od niego tak okrutne więzienie, hańby, obelżywości i niebezpie-
czeństwa zdrowia, a onego wedle stanu królewskiego chowa
uczciwie, wielkim dostatkiem. Królowa też Jej M. tej to żenię
jego często swe półmiski posyła; ani się da do tego król Jego M.
przywieść, aby miał jakie niepobożne serce przeciw jemu a
nielutość okazować, lecz, iż człowieka złościwego, zapa-
miętałego tyrana, musi w takiej ostrożności chować.
Już stąd przypatrzyć się może każdy chrześcijański człowiek i
inny każdy, kto się kolwiek do rozumu uciecze, jaka jest moc i
sprawa miłego Pana Boga, jako On w sobie dufających w
najwiętszym niebezpieczeństwie i zafrasowaniu nie opuszcza, a
brać przykład z tej to żałosnej przygody, nad którą za wieku
naszego sroższego a okrutniejszego aktu między wielkiemi stany
201
nigdyśmy nie słychali. Bo acz królowa węgierska była na
obegnaniu na Budzyniu 202 pięć ćwierci lata 203, na którą już tak
bezpiecznie o wzięcie zamku budzyńskiego wojska króla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]