[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Konieczna jednak. Muszą być \ony i mę\e;
Jarzmo jest: tych zysk, miłość tamtych kiedy sprzę\e,
Muszą dzwigać. Chcesz i ty, odwaga nie lada,
Ale \e dosyć liczna kompanów gromada,
Idziesz śmiało. - Poczekaj, nie będę ja bawił,
Kto wie, mo\e dla ciebie los się ułaskawił,
Mo\e za nader szczęsną wyroków spuścizną
Będzie tobie lekarstwem, co drugim trucizną.
Mo\eÅ› jeden z tysiÄ…ca, ale liczbÄ™ zmniejszÄ™ -
Choćby te\ i fałszywe, niech będą grzeczniejsze
Wyrazy mojej rady: szanujmy płeć piękną.
Jaka\ jest twoja Filis?" - "Niech wszystkie uklękną!"
- "Toś amant, siądz więc na koń, a ująwszy pikę,
Nowy Roland, głoś światu twoją Angelikę.
Zcinaj karły, olbrzymy, smoki, czarownice,
Niech zna ka\dy, nad twojÄ… i\ oblubienicÄ™
Piękniejszej w świecie nie masz. Tak romanse ka\ą,
Ale nie rozum zdrowy. Ten, pod swojÄ… stra\Ä…,
Jeśli chcesz, by cię trzymał, posłuchaj, co radzi:
Uwaga w ka\dym dziele nigdy nie zawadzi.
Więc zdatna i w miłości - namyśl się, mój bracie,
Lepsza przykrość przed stratą nizli \al po stracie.
Piękne twojej powaby, lecz to zwierzchne wdzięki;
To, co wewnątrz, istotne, więc dobrej poręki
Trzeba na to, co wewnątrz; wdzięczna, ho\a, ładna,
Ale mylą pozory, a piękna płeć zdradna.
Przejdzie rozkosz, nastąpi sytość po u\yciu,
Znikną wdzięki, a w dalszym natenczas po\yciu,
Jeśli węzły wzajemne nie wzmocni szacunek,
Nastąpi umartwienie, nudność i frasunek.
Dopiero\ kiedy jejmość, co się w serce wkradła,
Stanie się podejrzliwa i przykra, i zjadła,
Kiedy się co dzień z nowym humorem popisze
I coraz inne w domu ujzrzysz towarzysze,
Kiedy w zwięzłych przymówkach do serca przegryzie,
A to, co ci przyniosła w swojej intercyzie,
Stokroć na dzień wymówi; odpowiedzieć trudno,
Bić - niegrzecznie, zamilczeć - i przykro, i nudno.
O święty Sokratesie! tak cię Erazm mienił.
Nie byłbyś nigdy świętym, gdybyś się nie \enił.
Zyskałeś uwielbienie, zyskał świątobliwość.
Któ\ cię świętym uczynił? - mał\eńska cierpliwość.
Dajmy jednak, i\ twoja nie w Ksantypów rzędzie,
Dobra, cicha, powolna, wstrzemięzliwa będzie;
Pokorna jak dewotka, wstydliwa jak mniszka,
Jednym słowem, jak owa w teatrach Agnieszka
A wiesz, co się z Agnieszki oblubieńcem stało?
Wielu się na pozorach płonnych oszukało:
O Arnolfy nietrudno. Aleś ty szczęśliwy;
Wierzę, \e twojej pozór szczery i prawdziwy.
Dobry towar, a ja go, choćbym mógł, nie kupię.
Wiesz dlaczego? Agnieszki, kiedy nie złe - głupie".
- "Tym lepiej". - "Owszem, gorzej, grubo taki błądzi,
Który głupstwo przymiotem dla \ony być sądzi.
Najlepiej środek obrać; dumne animuszem,
Umieją mądre kornet czynić kapeluszem.
Niech będzie oświecona, rozum nie zawadzi.
Ale rozum powolny, co powinność radzi,
Rozum, co zna podległość - mo\e to niegrzecznie -
Ale \ony podległe muszą być koniecznie".
- "To się lepiej nie \enić". - "Czy\ kupiec frymarczyć
Nie powinien dlatego, gdy zysk wydostarczyć
W jednym handlu nie mo\e? W innym zysku szuka.
Złe stadło, nieszczęśliwe - dla drugich nauka,
Zła mał\onka - treść nędzy, lecz kiedy podściwa,
W dwójnasób szczęścia, pociech natenczas przybywa.
Jedno słowo - los \ycia; nieznośny po stracie,
Najszczęśliwszy, gdy z zyskiem - \eń\e się, mój bracie!"
9. PODRÓÅ›
Miał rozum, w domu siedząc kto się śmiał z podró\y,
Jeśli więc ten mu zaszczyt sprawiedliwie słu\y,
Jak zwać tych, co się raz wraz ustawicznie włóczą?
Oto - ale zaczekam, aczej siÄ™ oduczÄ….
Jeszczeć mo\na wybaczyć, gdy ostatnia nędza
Z domów, jeśli je mają, ubogie wypędza.
Ale kiedy bogaty puszcza się w podró\e,
Ja o jego rozumie, i\by miał, nie wró\ę.
Zdrowie, \ycie nieść na szwank po przykrej przeprawie.
Głód znosie, snu nie u\yć, spoczywać na ławie,
Albo się dusić w dymie lub marznąć na dworze,
Słuchać świerki, wrzask dziecek, w spróchniałej komorze
Robactwu się opędzać - mo\e kto zaprzeczy,
I\ gdzie indziej nie jest tak - i tam nic do rzeczy,
Albo \eby treść myśli objawić wytwornie,
Jeśli u nas niedobrze, indziej niewybornie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]