[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wymachami wykałaczki z oliwką. On słuchał zafascynowany. Z
odległości, w której stałam od nich, miałam doskonały punkt
obserwacyjny. Uśmiechnęłam się. Dziewczyny w końcu znalazły
wymarzonych facetów, ale wyglądało na to, że wymieniły się
obiektami zainteresowania. No cóż, cudze zawsze smakuje lepiej.
Sophia uniosła głowę i zauważyła mnie przy barze. Chwilę
później zobaczyłam, jak wstała i skierowała się w moją stronę.
– Dobrze się bawisz? – zapytałam, kiedy oparła się o barowy
stołek.
– Wspaniale – odrzekła rozmarzonym głosem. Potem bardzo
precyzyjnie opisała barmanowi, jak ma przyrządzić jej drinka.
– Jak tam Neil?
Oczy jej się rozświetliły, ale szybko się opanowała.
– Neil? Chyba dobrze. Ryan wygląda oszałamiająco, co nie? –
zmieniła temat, patrząc na Mimi i Ryana nadal mocno pogrążonych w
rozmowie. Ryan naprawdę wyglądał świetnie w dżinsach i koszuli
podkreślającej kolor jego jasnozielonych oczu, które z uwielbieniem
były wpatrzone w Mimi.
„Czemu oni tego nie widzą?”.
– Neil też wygląda super – prowokowałam, przenosząc uwagę na
wysportowanego reportera. Antracytowy sweter, luźne spodnie,
bywalec wielkiego świata w każdym calu.
– Tak – przytaknęła lodowato i zlizała sól z brzegu kieliszka.
Ze śmiechem położyłam dłoń na jej ramieniu.
– Chodź, ślicznotko, zaprowadzę cię do twojego idealnego
mężczyzny. – Wróciłyśmy do grupy.
Zmęczona, ale szczęśliwa wyszłam z pubu nieco przed moimi
przyjaciółmi. Przeżyłam kolejny wieczór solo. Ciekawe, czy inne
singielki rozumieją przyjemność, którą czerpię z bycia piątym kołem u
wozu. Nie musisz odbębniać rozmowy wstępnej z jakimś facetem, z
którym na siłę cię umówiono. Nie martwisz się, że jakiś idiota
śmierdzący cebulą będzie chciał wepchnąć ci swój ruchliwy język aż
do migdałków. I nie masz obowiązku tłumaczyć temu samemu idiocie,
dlaczego wolisz wrócić do domu taksówką, a nie jego superszybkim
camaro, który stoi zaparkowany niedaleko.
Od liceum miałam przyjemność (zazwyczaj) być w kilku
związkach, ale od bardzo dawna nie byłam tak naprawdę zakochana.
Od ostatniego roku studiów. Od kiedy tamto się skończyło, zaliczyłam
kilka przelotnych romansów, ale w żaden nie zaangażowałam się
emocjonalnie. Stąd też moja obecna niechęć do randek. Im więcej
miałam lat, tym trudniej było mi się na to przygotować, a cały proces
randkowania mnie wykańczał. Caroline Dolna może i była chętna, ale
mózg i serce zawsze miały jakieś zastrzeżenia. No i teraz, gdy mój O
był już tak długo nieobecny, taki pustelniczy tryb życia coraz bardziej
do mnie przemawiał.
Tak pogrążona w myślach jechałam taksówką do domu. Nagle
piknęła moja komórka. Dostałam wiadomość od nieznanego numeru.
Dobrze się dziś bawiłaś?
„Kto, do cholery, do mnie pisze?”.
Kto, do cholery, do mnie pisze?
Czekając na odpowiedź, pochyliłam się i zdjęłam buty.
Fantastyczne szpilki, ale cholernie bolały mnie w nich stopy. Ponownie
usłyszałam sygnał wiadomości.
Niektórzy mówią na mnie Wallbanger.
Nie podobało mi się, że miałam pozwijane palce u stóp. Głupie
buty.
Wallbanger, mówisz? Moment, skąd masz mój numer?
„Pewnie od Mimi albo Sophii. Wredne baby. Ostatnio
przeginały”.
Nie mogę ujawnić swojego informatora. To jak? Dobrze się dziś
bawiłaś?
„Dobra, wchodzę w tę grę”.
Tak. W drodze do domu. Jak tam na Zielonej Wyspie? Samotnie?
Jest przepięknie. Właśnie jem śniadanie. Nigdy nie jestem
samotny.
Wierzę. Masz dla mnie sweter?
Pracuję nad tym. Chcę znaleźć dobry.
Tak, proszę, zrób mi dobrze.
Nie skomentuję tego… Jak twoja kicia?
Nie odpowiem na to. Coś chciałeś ode mnie?
Odmawiasz udzielenia odpowiedzi... ktoś tu chce być twardy.
Wiem, co masz na myśli. Dotykamy czułych miejsc.
OK, niniejszym ogłaszam koniec tej rundy. Grubo poszliśmy z
podtekstami erotycznymi.
O, czy ja wiem. Grubość ma znaczenie.
Nooo. Nasz rozejm podobał mi się bardziej, niż przypuszczałem.
Przyznaję, że mnie też satysfakcjonuje.
Jesteś już w domu?
Tak, właśnie podjeżdżam pod budynek.
Dobra, poczekam, aż wejdziesz do środka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]