[ Pobierz całość w formacie PDF ]

unosiła się nad łóżkiem, gotowa przyjąć uważne i wykalkulowane pieszczoty swego Pana.
Perła, chociaż nie zagrożona drażniącym dotknięciem łóżka czy poduszki, wciąż drgała w
rytm wzbierającego i opadającego pożądania Anyi.
Chociaż dziewczyna była spragniona penetrujących palców, chociaż jej ciało płonęło z
pożądania, tak obezwładniona, nie mogła własnymi rękami poprowadzić ciała ku spełnieniu.
49
Nie mogła również wzbronić Panu zrobienia tego, na co ma ochotę. Jedyne, co jej pozostało,
to leżeć i czekać, aż Pan zechce jej dotknąć.
Gęste włosy futerka Axine łaskotały jej skórę. Nagle poczuła dotyk palców Lorda. Niemal
zemdlała z rozkoszy. Miękkim i delikatnym palcem krążył po napiętej skórze jej kobiecości.
Dotyk był lekki, tak jakby piórko pocierało D jej ciemny aksamit. Opuszkiem palca gładził ją,
pobudzając tajemnicze drżenia. Anya zapragnęła szarpnąć biodrami do tyłu i zamknąć
nerwowo pulsujące usteczka na palcu. Ale pieszczota trwała. Włókienka rozkoszy rozbiegły
się w ciele dziewczyny, w gładkim podbrzuszu, aż dotarły do języczka.
- Twój klejnot rozkoszy drga bardzo zmysłowo - powiedział Lord Aldrid.
Anya płonęła ze wstydu. Uwięziona w tej pozycji nie mogła powstrzymać reakcji swego
ciała. Tak naprawdę wcale nie chciała, by palec się zatrzymał. Pragnęła być pieszczona, wciąż
mocniej i mocniej, aż do krzyku błagającego o łaskę. On ściągnąłby wtedy perłę, chwycił jej
żywą kobiecość, ścisnął i zagłębił się swym zimnym, twardym członkiem w jej udręczone
ciało, aż uniosłaby się i padła bezwładnie w długo oczekiwanym spełnieniu, wypełniona
zimnym płynem tryskającym w jej wnętrze.
Palce Lorda Aldrida dotknęły teraz czarnych jak sadza płatków. Rozdzieliły ich wilgotne
powierzchnie i pozostawiły tak rozłożone, posłuszne niewypowiedzianemu, ale oczywistemu
poleceniu. Językiem dotknął ich wewnętrznej powierzchni wywołując delikatne skurcze.
Poruszona tym widokiem Axine mocniej rozszerzyła uda, dokładniej przylegając ciałem do
pleców Anyi. Lord Aldrid przesunął językiem po rozpostartych płatkach pozostawiając na
nich zgęstniałą ślinę na otwartej Anyi.
Odezwał się do Axine:
- Trzymaj ją mocno. Niech nogi ma szeroko rozwarte.
Szparka Axine zwęziła się, ssąc plecy dziewczyny.
Wtem Anya poczuła, że w jej rozłożone płatki znów wciskają się palce Lorda. Zamknęła oczy
i otworzyła ciało na zimnego, upartego intruza, który się w niej zagłębiał. Zwiadomość, że
Axine jest świadkiem tej sceny była dla Anyi upokarzająca. Nie wiedziała, czy będzie w
stanie spojrzeć dziewczynie w twarz. A jeśli się tak stanie, będzie widziała w niej odbicie
swego lubieżnego oddania. Lecz mimo tego wstydu jej ciało chciało być wypełnione. Długi i
zimny środkowy palec dotknął wejścia do jej łona. Anya zapragnęła, aby nacisnął mocno i
przylgnął pieszczotliwie.
Lord drugą ręką dotknął perły. Klejnot zakołysał się ciężko. Delikatne mrowienie zawładnęło
kobiecością Anyi. Aldrid wciąż ponawiał swój dotyk, aż dziewczyna poczuła, że jej pączek
nurza się w gęstej i wilgotnej słodyczy. Unosi się do góry, a na jego końcu zwisa ciężka i
lepka kropla. Zapragnęła unieść biodra i poruszyć nimi lubieżnie, by strząsnąć ten tak
okrutnie rozkoszny ciężar. Zapragnęła, by pieścił, skręcał i ugniatał ten mały języczek, bez
chwili wytchnienia, do momentu, gdy wszedłby w jej ciało. I tak bez przerwy, aż poczułaby,
że jej łono roztapia się, a ona sama umiera z rozkoszy.
- Teraz twoje ciało jest bardziej otwarte. Jesteś taka miękka, ciepła i wilgotna - westchnął
Lord Aldrid. Uwielbiam cię, gdy jesteś taka otwarta. Uwielbiam odkrywać u kobiety tyle
nagromadzonej namiętności.
Bardzo uważnie wycofał swoją rękę. Lecz ciało dziewczyny niechętnie się na to zgadzało.
Delikatne prześlizgiwanie się palców po czułym wnętrzu wywoływało tak głęboką rozkosz w
jej kobiecości, że teraz mężczyzna nie mógł poruszyć dłonią.
Anya przemogła się i otworzyła ciało. Ale gdy Lord wznowił ruch, znowu się zamknęła.
Musiał wyciągać palce wbrew zaciskającemu się ciału. Wtem Anya poczuła wilgoć na
plecach - wilgoć własnych soków. Lord Aldrid palcami mokrymi od płynów, przebiegał po jej
plecach, biodrach i udach, pozostawiając lepkie ślady.
Anya przylgnęła policzkami do aksamitu. Axine kołysała się nad nią łagodnie. Lord Aldrid
przesuwał palec tam i z powrotem, wzdłuż jej kręgosłupa.
50
- Teraz usiądz, moje dziecko - powiedział, pokołyszę cię trochę na kolanach. Axine, przynieś
wina.
Lord Aldrid przytulił Anyę, jakby była małym dzieckiem. Jedwabistą gładkością szaty
pocierał jej skórę. Patrzyła z lekkim drżeniem na tę zimną, pomarszczoną twarz.
Obserwowała gęste, krzaczaste brwi, wiotkie włosy wystające z uszu i z nozdrzy,
zastanawiając się, co czułaby, gdyby przesunęła palcami za jego głową i przycisnęła swe
miękkie i młode usta do jego grubej, pomarszczonej skóry. Zastanawiała się, jak ten
mężczyzna może wyglądać pod żółtą szatą. Czy skóra przywiera mu do kości i czy będzie
musiała śledzić językiem każde żebro zanurzając mokry koniuszek w te stare, siwe włosy?
Czy takie figle będą dla niej przyjemnością, czy przykrym obowiązkiem? Obserwowała, jak
unosi inkrustowany szlachetnymi kamieniami złoty puchar i pije. Patrzyła na język, który tak
niedawno pieścił jej pączek rozkoszy, jak oblizuje kroplę wina, która pozostała na dolnej
wardze. Obserwowała, jak patrzy na nią tymi lodowato niebieskimi oczyma i w końcu mówi.
- Może trochę wina, moje kochanie? Dla rozgrzewki!
- Zapach wina był słodki i aromatyczny.
- Jeśli mój Pan tego sobie życzy.
Aldrid nabrał napoju w usta i, schylając się nad Anya, przycisnął je do warg dziewczyny. Nie
broniła się. Piła każdy haust, który dał jej Pan, wdychała ciężkie opary parującego na języku
wina, aż ciepła fala oszołomienia ogarnęła jej ciało.
- I jak ci się podoba ten rodzaj pieszczot, moje dziecko?
- Spytał ją Lord Aldrid, gładząc leniwie jej pełne sutki.
- Mój panie wydają mi się one nowe, nieznane i ...- zawahała się.
- Nie przerywaj, moje dziecko. Nie bój się powiedzieć, co myślisz.
- Ciężko je znieść .... - szepnęła, bojąc się, jak przyjmie to szczere wyznanie.
- Hmm... Tak, rozumiem to - powiedział. - Ale czy bolało cię? Jak na razie dałem ci tylko
rozkosz, czyż nie?
- Uniósł brwi. Anya skinęła. - Czyżby zatem przyjemność była ciężarem?
- Nie, mój Panie ... nie całkiem. - Anya czuła, że nie | jest dobrze rozumiana.
- Zatem dobrze jest cieszyć się nią jak najdłużej? Wydłużać tak bardzo, jak pozwalają na to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •