[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Logan wrócił do domu.
Zwolnił wcześniej robotników i wysłał do domu pracowników biura. Upał
był nieznośny. Logan pomyślał o Meredith. Ona przynajmniej pracowała w
klimatyzowanym pomieszczeniu.
Okazało się, \e matka nie ma na myśli zwykłego wieczornego posiłku.
 Zaprosiłam parę osób  dodała po chwili.
Loganowi wcale to nie odpowiadało. Przy obcych będzie musiał robić
dobrą minę do złej gry. Udawać, i\ w domu wszystko jest w porządku i \e on sam
zachował jeszcze zdrowe zmysły.
 Dlaczego?  zapytał, starając się, \eby jego pytanie zabrzmiało
grzecznie.
 Bo od wieków nie zapraszaliśmy nikogo.
Była to prawda. Z tym twierdzeniem nie mógł dyskutować.
 Kto przyjdzie?
 Sherman.
Zniesie obecność tego człowieka. Często jadał z nimi kolacje. Zarządca
przychodził do nich na święta i na swoje urodziny.
 Lepiej powiedz mu, kto jeszcze się zjawi  spokojnie doradziła Meredith,
wstawiając do lodówki du\ą miskę zielonej sałaty.
Logan opuścił ręce i oparł je na biodrach. Był coraz bardziej
niezadowolony.
 Kogo jeszcze zaprosiłaś?
 Stana Shirleya.
Faith nie podnosiła głowy. Z ogromną uwagą wrzucała kostki lodu do
kubełka.
 Czy to spózniony \art primaaprilisowy, czy te\ obie chcecie doprowadzić
mnie do szaleństwa?  zapytał Logan, spoglądając na Merri. Nie zdziwiłoby go,
gdyby się dowiedział, \e pomagała matce zaplanować wszystko po to, by jemu
dokuczyć. Podejrzewał, \e Faith powiedziała Meredith o więzach rodzinnych
łączących Stana z Jane, jego byłą \oną. Faith uniosła brwi.
 Nie wszystko, co dzieje się w tym domu, musi uzyskać twoją akceptację
 powiedziała do syna.  Stan i ja od dawna się przyjaznimy i nie widzę powodu,
dla którego nie miałabym go widzieć, jeśli zechcę, we własnym domu.
 Nie ma \adnego powodu. Oprócz tego, \e nigdy nie wyra\ałaś na to
ochoty  odparł Logan.
 Powód jest inny. To mało sensowne, \eby samotny mę\czyzna musiał
gotować dla siebie kolację, zwłaszcza w taki upał. Przestań zaprzątać sobie głowę
faktem, \e Stan i Jane są spokrewnieni. Aha, w sklepie spo\ywczym wpadłyśmy
na Mike a LeBlanca. Zobaczył Merri i tak się zaczęło...
 Mówisz o kuzynie Jane? Trzeba było tak\e zaprosić jej rodziców.
 Nie bądz głuptasem. A zresztą nie ma ich tutaj. Pojechali do Georgii
pomóc Jane usunąć skutki silnych sztormów.  Faith machnęła ręką. Puste tacki
do lodu zaniosła do zlewu i napełniła je wodą.  A jako \e Mike jest szkolnym
kolegą Merri, a ponadto wdowcem, pomyślałam sobie, \e warto go do nas
zaprosić.
Logan stał w miejscu, podczas gdy jego matka wzięła tackę z papierowymi
talerzykami oraz kubełek z lodem i wyniosła je przed dom. Meredith, zajęta
przygotowywaniem mięsa, nie zwracała na Logana \adnej uwagi.
 To nie był mój pomysł  odezwała się po chwili.  Przestań przewiercać
mnie wzrokiem, tak jakbym zrobiła coś złego.
 W szkole nigdy nie interesowałaś się LeBlancem.  W słowach Logana
przebijała zazdrość, której nie potrafił opanować.
 Byłam zbyt narwana, aby zadawać się z kimś tak dobrze uło\onym i
staroświeckim, jak on.
 A teraz pociąga cię to, \e facet jest zastępcą szeryfa? Od kiedy podniecają
cię mundury? Swego czasu, gdy ja go nosiłem, nie zwracałaś na mnie uwagi.
 Nie powinnam w ogóle niczego wyjaśniać, bo na to nie zasługujesz, ale ci
powiem, \e twoja matka spotkała Mike a w supermarkecie i zrobiło się jej go \al,
bo kupował, sobie gotowe jedzenie. To jedyny powód, dla którego go zaprosiła.
Logan, oczywiście, nie uwierzył w wyjaśnienia Merri. Uznał, \e to on ma
rację.
Zjawił się Mike. Od chwili przyjścia bez przerwy wodził wzrokiem za
Merri. Logan nie mógł obwiniać go za to, gdy\ w bluzce cienkiej jak pajęczyna
wyglądała nadzwyczaj podniecająco. Ale złościło go to, \e gość nawet nie
próbuje ukryć swego podziwu.
Kiedy zasiadali do piknikowego stołu, Logan miał ochotę solidnie
przyło\yć pozornie nieśmiałemu zastępcy szeryfa za to, \e wepchnął się na
miejsce obok Meredith. Gość popsuł mu apetyt do tego stopnia, \e Logan nie był
w stanie przełknąć ani kęsa smacznej potrawy. Najpierw musiał przywitać się ze
Stanem, co go du\o kosztowało, a teraz być świadkiem tego, jak Mike mizdrzy się
do Meredith.
Tak jakby nie było jeszcze dosyć nieszczęść jak na jeden dzień, Faith
siedziała rozpromieniona obok Stana. Od kiedy on i jego matka mają się ku sobie?
Zastanawiał się Logan. Na ile jest to powa\na sprawa?
 Czy tak, stryju Loganie?
Usłyszawszy, jak bratanek wymawia jego imię, Logan podniósł głowę
znad talerza i spojrzał na chłopca.
 Przepraszam, nie słyszałem, co mówiłeś.
 Och, synu  odezwała się Faith, z troską przyglądając się Loganowi 
jesteś dzisiaj nieobecny duchem.
 Mam głowę zaprzątniętą jednym z projektów  skłamał szybko. Zmusił
się, by obdarzyć uśmiechem bratanka.
 Mówiłem właśnie naszemu gościowi...  zaczął Danny. Spojrzał na
zastępcę szeryfa.  O samoobronie, której mnie nauczyłeś. Czy pan wie, \e mój
stryj zdobył w Wietnamie wspaniałe ordery? Purpurowe Serce i Srebrną
Gwiazdę. Twardy z niego facet.
Logan nie lubił mówić o Wietnamie, lecz teraz za samo wspomnienie
chętnie uściskałby bratanka. Dan widocznie zauwa\ył, jakim zainteresowaniem
LeBlanc obdarza jego matkę, i poczuł niechęć do gościa.
 Całe miasto wie wszystko o Loganie  z szerokim uśmiechem na twarzy
zapewnił zastępca szeryfa.  W Rachel uchodzi za bohatera, lecz jest skromnym
człowiekiem. Na uroczystościach dla weteranów wojennych nigdy nie pozwolił
się wyró\nić. Gotów bym się zało\yć, \e nawet o tym nie wspomniał.
Jak mo\na załatwić faceta, skoro jest tak cholernie grzeczny? Zastanawiał
się Logan. Resztę wieczoru spędził na rozmyślaniu o tym, co mo\e knuć LeBlanc.
Wiedział, \e zastępca szeryfa nie darzy go sympatią. Gdy w mieście natykali się
na siebie, traktowali się jak powietrze. Być mo\e facet omamił Meredith, ale nie
jego.
Meredith wyczuła wisielczy humor Logana i rzuciła mu pełne dezaprobaty
spojrzenie.
Wytrzymał mę\nie jej oskar\ycielski wzrok. Nie musiał długo czekać.
Szybko się poddała. Spuściła oczy. Od razu poczuł się lepiej. Odwrócił się w
stronę Shermana i zaczął rozmawiać o ostatnio dokonanych zmianach w
ustawodawstwie rolnym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •