[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kate.
- Tak. Ta sama choroba zabiła Melbę. Straszna szkoda.
- I już się nie ożeniłeś?
- 91 -
S
R
- Dopóki żyła Melba, nie widziałem takiej potrzeby. Córka dbała o mnie jak
mogła. A potem zatrudniłem Nevę. - Uniósł brwi. - Oczywiście, gdybym poznał
właściwą kobietę...
Kate poprawiła się niespokojnie na krześle. Dub wyraznie z nią flirtuje. Był
atrakcyjny, bogaty, pewnie dopiero niedawno stuknęła mu sześćdziesiątka, więc liczył
mniej więcej tyle lat co Alec. Ale przecież jest również teściem
Davida, na miłość boską, ojcem Melby, i z pewnością nie wie nic na temat
związku Kate z Davidem.
Kelnerka przyniosła lunch - pieczeń z warzywami i chleb kukurydziany z
papryką. Kate poczuła, że umiera z głodu.
- Uwielbiam kobiety, które mają apetyt - powiedział Dub, sięgając po widelec. -
Moja żona jadła tyle co ptaszek. Skóra i kości. W łóżku nie miałem się nawet do czego
przytulić.
Kate zakrztusiła się chlebem i upiła szybko łyk herbaty. Dub popatrzył na nią z
troską.
- Co będzie z Long Pond, jeśli Jason zostanie w Kalifornii? - spytała po chwili.
- Bzdura. Wróci do domu. Long Pond jest ważniejsze niż ta cała hollywoodzka
bzdura. David niepotrzebnie się zgodził na wyjazd. Jason powinien studiować
rolnictwo na uniwersytecie stanowym. - Odłamał kawałek chleba. - Jason ma całe
kopy głupich pomysłów, ale z nich wyrośnie. Tak jak jego ojciec. David to przecież
urodzony farmer. - Prychnął pogardliwie. - Wiesz, że przed ślubem z Melbą zamierzał
zostać aktorem? Ak-to-rem? - powtórzył dobitnie.
Kate zamarła. Musiała mu przerwać, ale nie wiedziała jak.
- Tak - pokiwał głową Dub. - Aktorem na Broadwayu. Sam chętnie bym
pojechał do Nowego Jorku na dzień czy dwa, ale aktor? Melba była mądrzejsza.
Zciągnęła go tutaj, a ja zrobiłem z niego farmera.
- Mówiłeś, że to urodzony farmer.
- Tak, ale odkryłem w nim ten talent dopiero wtedy, kiedy zacząłem go uczyć. -
Pokręcił głową. - Nie wiem, dlaczego Melba tak bardzo chciała wyjść za niego za mąż
jeszcze w college'u. Ja poznałem Davida dopiero tutaj, po tym, jak już musiała go
złapać na dziecko.
- 92 -
S
R
- Musiała? - Kate poczuła się tak, jakby rozdrapywała świeżą ranę.
- No tak. Melba skończyła studia, a Davida poderwała tymczasem jakaś
panienka. I on się z nią, cholera, ożenił. - Dub wybuchnął śmiechem. - No ale Melba
od razu się tym zajęła. Zdmuchnęła jej Davida sprzed nosa. Ta głupia kwoka chyba do
końca nie rozumiała, co się święci.
- Zapewne bardzo cierpiała.
- Bzdura. Gdyby była prawdziwą kobietą, nie oddałaby męża bez walki. To nie
wina Melby, że tamta nie umiała utrzymać faceta. Pierwsza żonka Davida wykopała
go z domu zaraz potem, jak się dowiedziała, że ją zdradził. - Zachichotał. - Nawet się
wtedy nie domyślałem, że Melba jest w ciąży, ale potem ona się szybko zorientowała,
a David się z nią ożenił, jak należy. Przyzwoity z niego człowiek, chociaż nie zawsze
się zgadzamy.
- Byli szczęśliwi?
- No, chyba tak. - Dub nagle się zmieszał. - Szczęśliwi jak większość
małżeństw. Tak mi się przynajmniej wydaje.
- Dlaczego mieszkali z tobą?
- Dlaczego nie? - spytał ze zdziwieniem. - Tu jest dużo miejsca, a Melba nie
chciała się przeprowadzić. To był jej dom. Nigdzie indziej nigdy nie mieszkała. Ja
zresztą też nie, skoro o tym mowa. A jak postawię na swoim, Jason też się tu
zakorzeni.
- Ale David opuścił Long Pond po śmierci Melby, prawda?
- Ta szopa wśród drzew to naprawdę kretyński pomysł.
A więc tutaj tkwi jedno ze zródeł konfliktu, pomyślała.
- Nie wiem, co napadło Davida - dodał Dub. - Buduje dom, potem pozwala,
żeby Jason wyjechał do Malibu i uczył się robić filmy, a teraz mówi, że wybiera się do
Chin albo jeszcze gdzie indziej.
Kate zamarła z przerażenia.
- Do Chin?
- Bzdura, nie? Chce nauczyć Chińczyków, jak mają nam odebrać rynki zbytu.
Nie wiem, co go napadło.
- 93 -
S
R
Zdała sobie nagle sprawę z tego, że wcale nie chce, by David wyjeżdżał na
drugi koniec świata - nie teraz, gdy wreszcie go odnalazła. Odsunęła od siebie tę myśl.
Jakie by to właściwie miało dla niej znaczenie, gdyby David skolonizował Wenus?
Ale miało, niestety, miało.
David pojechał do oczyszczalni i stwierdził, że załadowana po brzegi
ciężarówka odjechała z transportem zaledwie pięć minut po czasie. Wyznaczył
pozostałym robotnikom zadania związane z konserwacją sprzętu, sprawdził, czy w
biurze jest kawa i powiadomił port w Nowym Orleanie o punktualnym przybyciu
ładunku. Przejrzał ponownie papiery, wysłał faksy do zakładów i usiadł przy filiżance
kawy, by przemyśleć wydarzenia minionego poranka. Tak długo pragnął powiedzieć
Kate o Melbie. Pisał do niej listy, których pózniej nie wysyłał, i wielokrotnie podnosił
słuchawkę, by zatelefonować - ale nie miał do tego prawa.
Poza tym to wcale nie było bezpieczne. Bał się, że jeśli usłyszy jej głos, rzuci
wszystko, zabierze ją od męża na bezludną wyspę, a sam zaniedba wszystkie
obowiązki.
Dokończył kawę i odstawił filiżankę na biurko. Wywiązanie się z jednego z
obowiązków wymagało poważnej rozmowy. Musiał zobaczyć się z synem. Od śmierci
Waneath Jason wypowiedział do ojca zaledwie parę zdań.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]