[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czym nagle zmienił ton. - Wprowadz się do mnie. Jestem taki samotny -
dodał, przytulając się do niej.
Wczepiła się w jego ciało. Zmienił pozycję tak, by mogła znalezć
się na górze.
- Myślę, że moglibyśmy przejść się po plaży - mruknął.
- Przestań gadać!
- Dobrze, Kwiatuszku.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Kochali się czule przez ponad godzinę, po czym wyszli na plażę,
trzymając się za ręce.
Leigh przypomniała sobie o czekającej na nią pracy, ale odsunęła tę
myśl w najgłębsze zakamarki pamięci. Teraz pragnęła wiedzieć, o czym
on myśli, gdy tak mocno tuli ją do siebie. Spojrzała przez jego ramię i
zobaczyła Skałę Truposza. Teraz rozumiała jego cierpienie.
Pozwól mu odejść, Annabelle. Zwróć mu wolność...
ROZDZIAA ÓSMY
Leigh kolejne noce spędziła z Jarkiem. Pod koniec czerwca interesy
szły dobrze, zarówno w sklepie, jak i w całej firmie.
Leigh odsunęła papiery i spojrzała w stronę domku rodziców
otoczonego jaskrawymi kwiatami. W ogrodzie zauważyła dwie postacie -
Bliss i Mary Jo. Sprawiały wrażenie, że doskonale się rozumieją. Ed i
Bliss wyglądali na naprawdę szczęśliwych.
O Ryanie nie można było powiedzieć tego samego. Zauważał jej
rumieniec, kiedy w okolicy pojawiał się Jarek, i wiedziała, że prędzej czy
pózniej dojdzie do awantury. Westchnęła, czując się winna, że wczoraj
nie skończyła pracy ze względu na randkę z Jarkiem.
Jarek... Władczy, podniecający, zabawny, czuły, romantyczny i
zaborczy...
Zamieszkaj ze mną"... Nie przeniosła się do niego, a jednak
spędzała wszystkie noce w jego ramionach.
Postarała się skupić na wykresach. Mimo krótkich godzin pracy
sklep przyniósł spore zyski. Jej myśli powróciły do Jarka i poczuła
pona
ous
l
a
d
an
sc
znajomy dreszcz. Przy nim ona również stawała się zaborcza, a jej apetyt
z każdym dniem wzrastał. Każdy mięsień jej ciała był gotowy na kolejną
namiętną noc.
Zamieszkaj ze mną"... Ale dzielenie z nim domu oznaczało również
dzielenie życia. A to oznaczałoby zobowiązania i ograniczenia. Praca i
rodzina - jej rodzina - uczyniłyby tę sytuację bardzo trudną. A Jarek nigdy
nie zgodzi siÄ™ na pozostanie w tle - jest na to zbyt pewny siebie, zbytnio
kieruje się emocjami. Ona była uporządkowana, Jarek działał pod
wpływem impulsu. A to ją.... podniecało? Fascynowało? Czuła, że przy
nim żyje pełnią życia?
Nie rozumiała, jak mogła sprzeciwić się zasadom tak pieczołowicie
budowanej kariery, zignorować nawał pracy i przyjść z nim do pokoju w
godzinach otwarcia sklepu. Mimo że od niedawna pomagała jej
dziewczyna zatrudniona na pół etatu, to ona była odpowiedzialna za
sklep. Czy mogła zaryzykować wszystko, co dotąd zbudowała,
bezpieczeństwo wszystkich, którzy byli od niej zależni?
Jarek był teraz w warsztacie, starając się zrealizować
nieprzewidziane zamówienie od kobiety, którą zachwyciły meble w jej
hotelowym pokoju. Wzrok Leigh padł na Skałę Truposza. Zastanawiało
ją, co też mogło się stać tamtego pogodnego dnia. O czym rozmyślała
Annabelle?
Leigh pod wpływem impulsu zarzuciła pareo na prostą sukienkę bez
rękawów i wybiegła z hotelu. Chciała poczuć wiatr we włosach. Zeszła na
molo i zaczęła spacerować wśród straganów.
Nagle dostrzegła obok siebie Larsa Andersa, który złapał ją za
ramię.- Więc przysłałaś Jarka po twoje pieniądze? Od razu wiedziałem,
pona
ous
l
a
d
an
sc
że nie można ci ufać!
- C-c-c-o? - zdołała wyjąkać zaskoczona.
- Jeżeli chcesz, żeby nic mu się nie stało, wpadnij do mnie i zadbaj,
żeby poprawił mi się humor.
Wiedziała, że Jarek wygrał ostatnią bójkę, ale obawiała się, że Lars
może znowu go sprowokować.
- Zostaw mnie, jeżeli nie chcesz mieć do czynienia z policją!
- Drapiesz, kotku? Może Jarek nie wie, jak się obchodzić z babami,
ale ja wiem. I wiem, jak opinia może zaważyć na interesach. Chcesz
kłopotów? Będziesz je miała.
Leigh wyrwała ramię.
- Nie waż się więcej do mnie zbliżać. Lars pożegnał ją krzywym
uśmieszkiem.
Leigh na końcu mola zauważyła Ryana, który siedział ze zwieszoną
głową. Podbiegła do niego.
- Nienawidzę tego miejsca - powiedział na powitanie. - Powinienem
trenować przed zawodami, a wczoraj pracowałem jak niewolnik. Potem
jeszcze musiałem kopać w ogródku Bliss, żeby posadzić jakieś idiotyczne
kwiatki. ZdechnÄ™ tutaj, i to przez ciebie.
Wyglądał na zmęczonego. Schudł. Może rzeczywiście się
przepracowywał. Nigdy dotąd nie miał stałej pracy. Wiedziała, że kiedy
był w takim nastroju, zwykle znikał, a to oznaczało kolejny cios dla
rodziców.
- Obiecałeś, Ryan. Chciałabym, żebyś...Zauważyła Jarka, który
obserwował ich z rękami w kieszeniach.
- Myślałem, że od kiedy sypiasz z szefem, będzie trochę
pona
ous
l
a
d
an
sc
łagodniejszy dla twojego brata - przerwał jej. - Przecież nie zaprzeczysz.
Ale zawsze myślałem, że jesteś zbyt zajęta, żeby zajmować się
mężczyznami.
- Nie twoja sprawa! - Na jej policzkach wykwitły rumieńce.
- Może i moja, jeżeli nie będzie cię traktował, jak należy. Jesteś za
miękka. Już dawno powinnaś wyjść za mąż, a ja miałbym gromadkę
siostrzeńców. Nie podoba mi się ten facet. - Ryan wstał, zupełnie
ignorujÄ…c Jarka.
Nagle jakieś dziecko ze śmiechem wyrwało się z uścisku rodziców i
pobiegło wzdłuż mola, po czym nagle zsunęło się do wody.
Wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Ryan i Jarek przebiegli
obok Leigh. Na powierzchni wody widać było główkę dziecka. Leigh
pobiegła za wszystkimi i zobaczyła, jak Ryan szykuje się do skoku. Jarek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]