[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaczęłam zstępować stopień za stopniem, z oczami łzawiącymi od dymu i wyziewów. Kiedy
dotarłam do występu, obeszłam dół dokoła, szukając tak długo, aż wypatrzyłam nieruchomą
i gładką gałąz, nie tkniętą jeszcze przez ogień. Pochyliwszy się, złożyłam na niej zwłoki
przyjaciółki, po czym wyszłam powoli z dołu. Posępni palacze popatrzyli na mnie w milczeniu
i wrócili do swego straszliwego zajęcia.
Kiedy wróciłam do domu, Jordan leżał na łóżku, majacząc w gorączce. Z trudem wydobywał
słowa, a kiedy wreszcie przemówił, zaczął opowiadać o egzotycznych miejscach i dziwnych
obyczajach. I bez przerwy powtarzał: Fortunata, Fortunata .
Jestem kobietą zaradną i ufam, że potrafię uporać się ze wszystkimi kłopotami
śmiertelników, ale kobiety, która nie istnieje, znalezć nie umiałam.
W rozpaczy poszłam do psiarni i zaczęłam łomotać pięściami w jedną z bud. Waliłam tak
długo, aż moja sąsiadka wytknęła głowę, miotając przy tym tak straszliwe przekleństwa, jakie
chyba żadnej kobiecie nie przeszłyby przez gardło.
Pora spłacić dług wdzięczności za wyświadczoną ci przysługę rzekłam. Mój syn
umiera. Musi przeżyć.
Zaczęła po swojemu chichotać, mamrotać pod nosem i wygadywać jakieś bzdury
o konieczności poddania się woli Bożej. Już chciała schować się z powrotem w budzie, ale
złapałam ją wpół i uniosłam nad głową.
Uzdrów go powiedziałam najuprzejmiej jak mogłam bo nie ręczę za to, co zrobi
oszalała matka.
Postawiłam ją na ziemi i weszłam do domu, żeby obmyć twarz Jordana i nakarmić go
pomarańczami. Mógłby być lordem, gdyby tylko miał na to ochotę. Król chciał obsypać go
zaszczytami i dałby mu każdy statek, jakiego by zapragnął, żeby tylko żeglował po morzach. Ale
Jordan niczego nie chciał. Oświadczył, że woli siedzieć nad rzeką i przyglądać się łodziom.
Ludzie tylko patrzyli po sobie zdziwieni; nie mogli go zrozumieć i niektórzy mówili nawet, że
spędziwszy trzynaście lat z dala od domu, popadł w obłęd. Inni twierdzili, że ma złamane serce.
Słuchałam tego gadania, ale nie przywiązywałam do niego wagi, bo czyż ludzie nie plotą bez
przerwy byle czego, zamiast trzymać język za zębami?
W nocy sąsiadka przyszła z rondlem jakiegoś okropnie cuchnącego płynu i postawiła go na
ogniu.
Niech to wypije, obmyje się tym cały i niech się prześpi, trzymając ten rondel w zasięgu
wzroku powiedziała tylko i wróciła pośpiesznie do swego legowiska z kości. Słyszałam, jak
z chrzęstem ogryza je w mroku.
Zrobiliśmy, co kazała, i po kilku dniach gorączka spadła, a Jordan wydobrzał na tyle, że
mógł zjeść kotlet.
Powinniśmy jej podziękować powiedziałam. I zaniosłam czarownicy rubin. Przyjrzała
mu się z ukosa pod światło, a potem, stwierdziwszy z zadowoleniem, że jest prawdziwy,
powiedziała coś o jego dobroczynnym wpływie na krew i połknęła kamień. Osłupiali wróciliśmy
do chaty bez słowa.
Kiedy w 1665 roku zaraza się skończyła, Londyn stał się miastem znacznie spokojniejszym
i było w nim wiele domów do zamieszkania. Podobało mi się to, że mogę sobie iść na targowisko
i nie muszę przedzierać się przy tym przez tłum ogłupiałych bezbożników. W tym czasie
zaczęłam jednak dziwnie niedomagać, choć nie na ciele, tylko na umyśle. Zdawało mi się, że
gdziekolwiek się ruszę, ciągnie się za mną jakaś ohydna woń. Nie mogłam się pozbyć tego
trupiego odoru. Zaczęłam myśleć o Londynie jako o mieście pełnym brudu i morowego
powietrza, mieście, którego nigdy nie uda się oczyścić.
Kara Boża ciągle nas jeszcze dotyka powiedziałam do Jordana. Jesteśmy zepsuci
i nasze miasto też przeżera zgnilizna. Nie ma tu już żadnej zdrowej ani pięknej rzeczy...
Wtedy Jordan oznajmił nagle, bez żadnego ostrzeżenia, że zamierza znów wyruszyć na
morze i że statek stoi już w Deptford, gotów do rejsu.
Czy wyruszasz natychmiast? zapytałam, mocno wystraszona tą nagłą wiadomością.
Nie tak od razu, ale muszę być przygotowany.
Kiedy to usłyszałam, zaczęłam wałęsać się po ulicach, szukając w tej wędrówce ukojenia.
Wszystko jednak, co widziałam, zdawało się mówić to samo: że tej zgnilizny nigdy nie uda się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]